Co Kulesza powinien powiedzieć Sousie? "Jedź do Wisły, do Piechniczka"!
W grudniu ma dojść do spotkania prezesa PZPN Cezarego Kuleszy z selekcjonerem Paulo Sousą. To będzie okazja do ostatniej poważnej rozmowy przed rozpoczęciem przygotowań do barażowego meczu z Rosją. Co powinien powiedzieć Kulesza do Sousy, żeby ten optymalnie wykorzystał czas, jaki został mu do spotkania o mundial? Były selekcjoner Jerzy Engel i dziennikarz Przeglądu Sportowego Antoni Bugajski mają kilka dobrych rad.
24 lub 25 marca Polska zmierzy się na wyjeździe z Rosją w barażu o mundial 2022. Ktoś powie, bez paniki, to jeszcze ponad 3 miesiące. Były selekcjoner Jerzy Engel uważa jednak, że tego czasu, jaki został naszej reprezentacji na to, by się dobrze przygotować, jest już bardzo mało. Na dokładkę można odnieść wrażenie, że nic się nie dzieje, że selekcjoner Paulo Sousa zachowuje się raczej beztrosko.
Po meczu z Węgrami (1:2) zaszył się w Portugalii. Odwołał nawet wyjazd do Włoch, gdzie miał się spotkać z kilkoma reprezentantami. Zatem nie dzieje się nic, co tylko pokazuje, że planowane na drugą połowę grudnia spotkanie prezesa PZPN z Sousą jest szansą sprowadzenia wszystkiego na właściwe tory.
Spotkaj się z polskimi trenerami
- Ten mecz z Rosją rozgrywa się już teraz – mówi nam Engel. – Już teraz powinny być gotowe różne warianty składu, bo przecież trzeba założyć wiele zmiennych dotyczących ustawienia i personaliów. Te trzy miesiące to niewiele, zważywszy na fakt, że z każdym z zawodników należy się spotkać i porozmawiać w cztery oczy – dodaje, a to tylko pokazuje, jak ważne będzie to, co Kulesza powie selekcjonerowi. No właśnie, co powinien mu powiedzieć, żeby nasi pojechali do Rosji z nadzieją?
ZOBACZ TAKŻE: Boniek z Wichniarkiem znów to zrobili
- Ja to żałuję, że nie ma rady trenerów – stwierdza Engel. – Dlaczego? Bo to ciało mogłoby podyskutować z selekcjonerem po koleżeńsku. Każdy z nas robił błędy, więc mógłby powiedzieć coś, co pozwoliłoby Sousie ich uniknąć. Bo rozmowa z prezesem Kuleszą, to będzie taka z zakresu relacji między pracodawcą a pracownikiem, a tu potrzeba merytorycznej dyskusji.
Inna sprawa, że jak istniała rada trenerów, a selekcjonerem był Holender Leo Beenhakker, to można było odnieść wrażenie, że to są dwa różne obozy, że tam nie ma szansy na żadną współpracę czy burzę mózgów. – Teraz by się nikt z nikim nie ciął. Byłaby pewnie różnica zdań wynikająca z odmiennych koncepcji, ale Sousa byłby z pewnością wzbogacony o rozmowę z ludźmi merytorycznie przygotowanymi do takiej konwersacji.
A najlepiej jedź do Piechniczka
Antoni Bugajski, dziennikarz Przeglądu Sportowego, nie ma wątpliwości, że pomysł Engela jest świetny. – A skoro nie ma rady, to wysłałbym Sousę do trenera Piechniczka – przekonuje Bugajski. – I na miejscu prezesa Kuleszy, to bym powiedział Sousie: bierz tłumacza i jedź do Wisły. Według mnie Sousa nie rozumie Polaków. Cytuje Papieża, ale nie rozumie naszej mentalności i tego, czym jest mecz z Rosją.
- A spotkanie z Rosją będzie miało podtekst, który Piechniczek czuje doskonale. On sam powiedział mi ostatnio, że wolałby grać z Portugalią w Lizbonie niż z Rosją w Moskwie i coś w tym jest. Ten mecz może się oprzeć o sprawy polityczne, o Kreml, o Putina, który powie: róbcie wszystko, żeby z tymi Polakami wygrać. Sousa powinien wiedzieć, na co się przygotować. A mogą się pojawić problemy w hotelu, czy w trakcie jazdy autokarem na mecz już po ulicach Moskwy – wylicza Bugajski i to wcale nie muszą być opowieści dziwnej treści, bo wiele lat temu w Moskwie podano polskim piłkarzom jedzenie, po którym źle się czuli.
Sousa u Piechniczka dowiedziałby się, że w meczu z taką Rosją „wszystkie chwyty będą dozwolone”. Może usłyszałby też coś o mentalności polskich zawodników, którzy potrafią się spiąć na jedno spotkanie, ale dwóch dobrych w ciągu kilku dni zagrać nie potrafią. A przecież to, w kontekście gier barażowych tez będzie ważne. Bo jak wygramy z Rosją, to trzeba będzie jeszcze pokonać u siebie Szwedów lub Czechów.
Oglądaj polską Ekstraklasę
Zdaniem Engela kolejną sprawą, o jakiej powinien porozmawiać Kulesza z Sousą jest temat obserwacji spotkań naszej Ekstraklasy. Portugalczyk omija ją szerokim łukiem, twierdzi, że jest słaba. – Czasami jednak lepiej powołać zawodnika grającego regularnie, niż takiego, który siedzi na ławie i nie jest w formie. Ekstraklasa daje taką możliwość. Poza wszystkim warto mieć kogoś w odwodzie. Jak Sousa nie będzie miał pewności, że jego numer jeden na danej pozycji podoła, to wtedy może dać szansę komuś grającemu w polskiej lidze.
Zresztą Bugajski twierdzi, że nie ma co zakładać, że nasza liga jest słaba. – Zwłaszcza że inne reprezentacje szukają tutaj zawodników do grania, a Robert Ivanov z Warty Poznań zagrał w ostatnim spotkaniu Finlandii. To pokazuje, że z naszą ligą nie jest tak źle. Sousa faktycznie powinien kilka spotkań zobaczyć. Przyjrzeć się, chociażby Kamilowi Grosickiemu, który gra coraz lepiej, a przecież nie mamy nikogo pewnego na lewym wahadle – dodaje Bugajski.
Pamiętaj: przegrasz, to lecisz
Spotkanie z radą trenerów względnie samym Piechniczkiem i nakaz oglądania meczów polskiej Ekstraklasy, to jednak nie wszystko, co powinien powiedzieć Kulesza Sousie. – Według mnie selekcjoner musi usłyszeć: Paulo, jeśli przegrasz ten mecz, to następnego dnia ja ci dziękuję. Bez żadnej narodowej debaty. Nawet jak przegrasz po pięknym meczu w rzutach karnych. Uważam, że tak należy postawić sprawę, bo jeśli nie wygramy, to będzie kolejny raz, kiedy Polska z Sousą na pokładzie nie zwyciężyła w poważnym meczu.
Tyle rad dla Kuleszy, bo i on sam nie może się wygłupiać i opowiadać trenerowi, któremu płaci 75 tysięcy euro miesięcznie jakiś niestworzonych historii. Nie może mu układać planów i składu. Jedź do Piechniczka, oglądaj Ekstraklasę i miej świadomość, że w razie porażki dziękujemy sobie za współpracę – to wystarczy.
Przejdź na Polsatsport.pl