Na igrzyskach olimpijskich w Tokio naszą dumą byli lekkoatleci, którzy notowali świetne wyniki, które zaowocowały czterema złotymi medalami. Jednak nie wszystko jest tak piękne jak mogłoby się wydawać. Polska lekkoatletyka ma tez swoje problemy.
- Mamy bardzo duży problem zimą. Brakuje hal lekkoatletycznych do treningów. Nie umiem się z tym pogodzić. Sukcesy sukcesami, ale nic nie zmienia się w tym kierunku, żeby lekkoatletyka się rozwijała - alarmował w niedawnej rozmowie z Interią Aleksander Matusiński, trener sztafety kobiecej 4x400 m i - powiedział Marek Rożej, ze złotej sztafety mieszanej 4x400 m.
- To wielka bolączka naszego sportu. Każde dużo polskie miasto powinno mieć halę dla lekkoatletów. Białoruś jest biedniejszym krajem, a posiada siedem-osiem takich hal - mówił na niedawnej konferencji trenerów sportów olimpijskich Zbigniew Król, trener brązowego medalisty olimpijskiego na 800 m Patryka Dobka.
Zimą w Polsce lekkoatleci mają do dyspozycji tylko jedną profesjonalną treningową halę - w Centralnym Ośrodku Sportowym w Spale. Istnieją jeszcze mniejsze, jak w zasłużonym łódzkim klubie RKS (Rudzki Klub Sportowy), gdzie trenował Adam Kszczot, Szymon Bednarek, albo bieżnie lekkoatletyczne na niektórych AWF-ach.
Były liczne deklaracje zwłaszcza w czasach, gdy ministrem sportu był były lekkoatleta Witold Bańka. Szef resortu deklarował program budowy takich hal. Miało powstać kilka obiektów dla lekkoatletów.
Tymczasem powstaje tylko jeden - Centrum Lekkoatletyczne Uniwersytetu Rzeszowskiego za 52 miliony złotych. Były już minister sportu (wtedy Minister Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu) Piotr Gliński podjął również decyzję o budowie hali we Wrocławiu i w ośrodku olimpijskim w Wałczu.
Pieniądze są, ale czasami w realizowaniu takich planów przeszkadza polityka. Z zapowiadanych planów budowy hal na poznańskim Golęcinie i Bydgoszczy zrezygnowano w wyniku braku porozumienia z samorządami. Władze tych miast nie złożyły odpowiednich wniosków.