PKO BP Ekstraklasa: Niespodziewana porażka Rakowa u siebie
Piłkarzom Rakowa Częstochowa nie udało się podtrzymać dobrej passy na własnym obiekcie i w zaległym meczu 5. kolejki ekstraklasy przegrali z Górnikiem Zabrze. To pierwsza porażka "Czerwono-Niebieskich" w roli gospodarzy od kiedy wiosną tego roku powrócili na swój zmodernizowany stadion.
Pierwsza połowa derbów województwa śląskiego wcale nie zapowiadała zwycięstwa zabrzan. Raków przeważał, groźniej atakował i rzadko dopuszczał rywali na własne pole karne. Prowadzenie mógł objąć już w pierwszej minucie, ale Daniel Bielica odbił piłkę na róg po strzale Bena Ledermana.
Jeszcze lepszą okazję miał w 14. min Jakub Arak, lecz przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem gości. Jednak dwie minuty później Bielica był już bezradny, gdy znalazł się przed nim Mateusz Wdowiak i płaskim strzałem skierował piłkę do siatki.
Ten sam zawodnik w 24. min miał szansę na podwyższenie prowadzenia, ale na przeszkodzie stanął Bielica. Bliski powodzenia był też w 35. min Daniel Szelągowski, któremu jednak w oddaniu strzału przeszkodzili obrońcy i skończyło się na rzucie rożnym.
Górnik w pierwszej połowie tylko dwukrotnie poważniej zagroził bramce Rakowa - w 20. min z lewego skrzydła próbował podawać Jesus Jimenez, a niewiele brakowało by piłka znalazła się w siatce, zaś w 42. w doskonałej sytuacji piłki nie opanował Piotr Krawczyk.
Po przerwie drużyny niejako zamieniły się rolami. Górnik, grający m.in. bez pauzującego za żółte kartki Lukasa Podolskiego, zaczął grać szybciej i zdołał zepchnąć gospodarzy do defensywy, a częstochowianie zaczęli popełniać poważne błędy.
W 48. minucie Vladan Kovacevic obronił uderzenie Bartosza Nowaka, a w 52. kolejnej akcji tego zawodnika nie potrafił wykończyć żaden z jego kolegów. Gospodarze mogli ostudzić zapał zabrzan w 59. min, gdy po rzucie rożnym główkował Milan Rundic, ale znowu wspaniałą interwencją popisał się Bielica, który przerzucił piłkę nad poprzeczką.
W 64. min Kovacevic obronił kolejny strzał Nowaka, ale chwilę później - po stracie piłki przez Raków w środkowej części boiska - nie był w stanie przeszkodzić Jimenezowi w uzyskaniu wyrównania.
Raków mógł odzyskać prowadzenie w 79. minucie, ale Bielica znowu odbił piłkę na róg po kolejnym strzale Wdowiaka. Za to w 83. Górnik znowu przechwycił piłkę w okolicach linii środkowej, a rezerwowy Mateusz Cholewiak uciekł rywalom prawym skrzydłem i z ostrego kąta zmusił Kovacevica do kapitulacji. W 89. min ten sam piłkarz był bliski zdobycia trzeciego gola, ale tym razem górą był bośniacki bramkarz Rakowa.
Częstochowianie mieli właściwie tylko jedną okazję do wyrównania - w 88. minucie z lewej strony centrował Ivi Lopez, lecz efektownym piąstkowaniem popisał się Bielica. Potem już do końca, łącznie z czasem doliczonym przez arbitra, grę kontrolowali zabrzanie i po ponad 23 latach znowu wygrali w Częstochowie (wiosną 1998 roku zwyciężyli 4:0).
Raków Częstochowa - Górnik Zabrze 1:2 (1:0).
Bramki: 1:0 Mateusz Wdowiak (16), 1:1 Jesus Jimenez (66), 1:2 Mateusz Cholewiak (84).
Raków Częstochowa: Vladan Kovacevic - Zoran Arsenic (57. Marko Poletanovic), Tomas Petrasek, Milan Rundic - Fran Tudor (46. Wiktor Długosz), Giannis Papanikolaou, Ben Lederman (57. Walerian Gwilia), Patryk Kun - Mateusz Wdowiak, Daniel Szelągowski (65. Ivi Lopez) - Jakub Arak (69. Sebastian Musiolik).
Górnik Zabrze: Daniel Bielica - Dariusz Pawłowski, Jakub Szymański, Przemysław Wiśniewski - Robert Dadok, Jean Mvondo, Bartosz Nowak (90. Dariusz Stalmach), Krzysztof Kubica (85. Filip Bainovic), Erik Janza - Piotr Krawczyk (63. Mateusz Cholewiak), Jesus Jimenez.
Żółta kartka - Raków Częstochowa: Ben Lederman, Tomas Petrasek.
Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław). Widzów: 3 012.
Przejdź na Polsatsport.pl