Iwanow: Szybki wylot Żurawia, na powrót może długo poczekać
Dariusz Żuraw nie doczekał w Lubinie nawet do zimy. Mimo, że do końca roku została zaledwie jedna kolejka spotkań, władze klubu podjęły decyzję, na którą zanosiło się już od dawna. Czy nie za późno? Przed rokiem na taki sam ruch dopiero zdecydowało się Podbeskidzie Bielsko-Biała. „Podziękowano” Krzysztofowi Brede ale na pozytywny wstrząs raczej nie liczono, bo drużynę w Płocku poprowadził jego asystent Hubert Kościukiewicz. „Górale” przegrali 1:4.
Wiosnę zaczęli nieźle ale i tak w maju żegnali się z Ekstraklasą. Wracający w Beskidy Robert Kasperczyk misji nie wykonał.
Zagłębiu podobny scenariusz raczej nie grozi. I to nie tylko ze względu na solidniejszy piłkarsko-finansowy potencjał. Także ze względu na fakt, że do klubu wraca człowiek, który zna „miedziowe” zaułki bardzo dobrze. Przejmował już kiedyś ten zespół w beznadziejnej sytuacji i przeżył spadek. Szybko awansował, sięgał po brąz mistrzostw Polski i nieźle zaprezentował się w europejskich pucharach.
ZOBACZ TAKŻE: Kiedy i gdzie zagrają Polacy w Lidze Narodów
Być może Piotr Stokowiec zająłby się już drużyną wcześniej. Gdyby mógł. Przepisy PZPN stanowią jednak jasno – w jednej rundzie nie można pracować w dwóch różnych klubach Ekstraklasy. Ja rozwinąłbym to nawet do „jednego sezonu”. Tak byłoby zdrowiej: przecież za chwilę „Stoki” zmierzy się z Lechią Gdańsk, którą przez cztery lata budował. Poza tym przerwa jeszcze nikomu źle nie zrobiła. Oczywiście są tacy, którzy bez „roboty” żyć nie są w stanie. Przez wiele lat żył tak Michał Probierz dlatego dziś ma dość piłki i nie chce nawet o niej rozmawiać. Natomiast Żuraw po rozstaniu z Lechem Poznań mógł nabrać więcej dystansu do wielu spraw. Rzucił się jednak na ofertę Lubina, który też przecież jest miejscem, które doskonale zna.
Nasze życie utkane jest z wielu momentów, w których musimy dokonywać wyboru. Często nie są one łatwe czy oczywiste, a o ich efektach przekonujemy się wielokrotnie po latach. Żuraw miał komfort ekonomiczny za sprawą długiego kontraktu, który na kilka miesięcy przed zwolnieniem przedłużono z nim w Poznaniu. Mógł odpocząć, nabrać dystansu, zastanowić się gdzie popełnił błędy, aby później ich nie powielać. Wielu trenerów będących aktualnie bez pracy, goszcząc w „Cafe Futbol” zwraca uwagę na to, jak po latach ligowego tyrania byli wyczerpani fizycznie i psychicznie. Jak zmienił się ich umysł i ciało, często wspominając m.in. o… siwych włosach i wydłużających się zmarszczkach.
Sytuacja wielu z nich jest naturalnie inna. Jan Urban mógł sobie pozwolić na długi rozbrat i odrzucanie różnych ofert – także z Lubina – bo korzystał z uroków domów w Hiszpanii i Zakopanem. Wszedł do Zabrza zrelaksowany, z pełną energią i to także w grze piłkarzy Górnika widać. Aleksandar Vuković miał oferty nie tylko z Polski ale i krajów, którym bliższa jest „cyrylica”, ale też na siłę nigdzie się nie pchał. Nie wykonywał gwałtownych ruchów. Cierpliwość się opłaciła. Dziś znów jest w klubie swojego życia i obie strony mogą na tym dość dużo zyskać.
Żuraw podjął inne decyzje. Wczesną jesienią 2020 roku był noszony na rękach, gdy awansował do Ligi Europy. Sukcesu jednak nie był w stanie skonsumować, a wystawienie rezerw na mecz w Lizbonie z Benfiką, ze względu na weekendowe spotkanie w lidze z Podbeskidziem, przypięło się do niego być może na zawsze. Bo to jedna z najmniej logicznych decyzji, jakie w ostatnim czasie widziała nasza często pozbawiona sensu piłka.
Kto wie, może jeszcze sam do końca nie miał czasu się zastanowić nad tym, co wtedy poszło nie tak. Szybko podjął się lubińskiego wyzwania i to na warunkach, na które nie każdy by się zgodził. Moim zdaniem za szybko. Bez chwili na rachunek sumienia. Teraz znajdzie na to czas. Bo czy wkrótce wróci na karuzelę? Który klub Ekstraklasy zdecyduje się w najbliższym czasie na tego szkoleniowca? Tym bardziej, że lista czekających na zatrudnienie jest naprawdę bardzo ciekawa.
Jerzy Brzęczek, Michał Probierz, Czesław Michniewicz, Marcin Brosz, Radosław Sobolewski, Marcin Kaczmarek, Piotr Tworek, Krzysztof Brede, Mariusz Rumak, a można by jeszcze kilka nazwisk dopisać. Wielu z nich odbierało już telefony z propozycjami. Grzecznie jednak dziękowało wiedząc, że to jeszcze ani nie właściwe miejsce, ani nie dobra pora.
Żuraw się pospieszył. O fazie grupowej Ligi Europy w najbliższym czasie będzie mógł tylko pomarzyć. Kto wie, może ostatnim jego wyjazdem na europejskie puchary w roli trenera była właśnie wizyta na Estadio Da Luz. Tym większy żal, że swoimi ówczesnymi decyzjami zlekceważył to miejsce, swoich piłkarzy i nie tylko poznańskiego kibica. Potem „poprawił” jesienią z Zagłębiu, które niebezpiecznie zbliża się do „czerwonej strefy”. To nie jest dobra rekomendacja. A komuś, kto przyzwyczaił się do ekstraklasowych realiów trudno będzie przestawić się na to, co oferuje np. Fortuna 1.Liga.
Przejdź na Polsatsport.pl