Iwanow: Razem do Kataru bliżej nam bez Sousy!
Rok 2021 kończy się jednak dobrze dla reprezentacji. Złość w stosunku do Paulo Sousy po rozczarowaniu na EURO, połączona z wściekłością po katastrofalnych decyzjach Portugalczyka przed meczem z Węgrami, zamienia się w radość i nadzieję. PZPN nie dość, że żegna się z nim i jego sztabem, to zarobi na tym 370 tys. euro. Życzeń powodzenia na „nowej drodze życia” nikt jednak z Polski nie będzie Sousie wysyłać. Mimo, że to być może najbardziej jego trafna decyzja w ciągu ostatnich 12 miesięcy…
To tyle drobnych złośliwości… Bo strat poniesionych przez tę krótką kadencję błędnego wyboru byłego szefa naszej federacji Zbigniewa Bońka nie wynagrodzi nawet kwota z sześcioma cyframi. Brak awansu na mundial w Katarze kosztować nas będzie dużo więcej niż może się nam dziś wydawać i nie chodzi tu tylko o finansowy wymiar nieobecności na najważniejszej piłkarskiej imprezie świata.
Co zostawił nam Sousa poza spadkiem w rankingu FIFA o osiem pozycji (z 19 na 27)? Kilka debiutów z Kacprem Kozłowskim na czele? Paszportem z orłem dla Matta Casha? Czy bardziej udowodnieniem wszystkim wokół, tylko nie sobie, że Polska nie jest w stanie grać w systemie z wahadłowymi, bo tak naprawdę nie ma takowych do dyspozycji?
„Romans z Flamengo” zakończony małżeństwem z brazylijskim gigantem to wbrew pozorom najlepsza informacja dla polskiego kibica. Dotychczasowe ruchy Sousy przy pracy z reprezentacją nie dawały zbyt wielu argumentów, że w marcu może nam się udać. W zasadzie Kulesza powinien pożegnać go już po porażce 1:2 z Węgrami, która zabrała nam możliwość rozegrania półfinału barażu u siebie i skazał na nieprzyjemny wyjazd do Moskwy. Był to także niezwykły pokaz niegospodarności, bo wszyscy wiemy doskonale, ile poza korzyściami sportowymi na takim meczu u siebie można zarobić. Cierpliwość jest jednak siostrą mądrości. Zamiast płacić odszkodowanie „portugalskim magom” to oni miesiąc później będą musieli sięgnąć do kieszeni. Rozstanie z nimi to szczęście dla nas wszystkich. Jedna decyzja i szanse na wygranie na Łużnikach wzrastają. Mimo, że ciągle nie wiemy kto stanie za sterami naszej drużyny.
Mój dość niekonwencjonalny pomysł, aby kadrę poprowadził tandem Adam Nawałka - Czesław Michniewicz jest oczywiście mało realny. I to z wielu powodów. Ale „wrzuciłem” go aby nakreślić kierunek, w którym powinno się pójść, podejmując tak ważną dla naszej piłki decyzję. Mając na uwadze rangę daty 24 marca 2021 roku należy zrobić wszystko, by do Warszawy wrócić nie po to, by rozegrać tu kilka dni później jedynie mecz towarzyski.
Dwa podane wyżej nazwiska spełniają kryteria, by poradzić sobie z tym wyzwaniem ale chodzi tu bardziej o szerszy kontekst. Nie patrząc więc na własne ambicje, ego czy interesy, chęć pracy z tym czy innym zespołem ludzkim w tej chwili trzeba w szczególności wykorzystać wszystkie dostępne siły, narzędzia i możliwości, aby zespół był właściwie przygotowany na dwa najbliższe mecze. By tak się stało, musi mieć on przy sobie najlepszych specjalistów, którzy zajmą się tym projektem pod kątem taktycznym, strategicznym, motorycznym i mentalnym.
To musi być team najlepszych polskich fachowców, którzy będą w stanie właściwie przygotować drużynę na razie właśnie na marzec. A zatem wszystkie ręce – i umysły – na pokład. Już dość błędnych decyzji personalnych. Przygotujmy się do tego rzetelnie i odpowiedzialnie. Stacja „Łużniki” nie może być dla nas końcową. Niech hasło „Together To Qatar”, które w „Prawdzie Futbolu” Romana Kołtonia 14 grudnia wypowiedział Sousa, zostanie przetłumaczone na polski. A zatem „Razem do Kataru”! Wszyscy, którzy mogą w tym pomóc, niech zepną swoje siły.
Przejdź na Polsatsport.pl