Rajd Dakar. Aron Domżała: Stać nas na wygraną

Moto
Rajd Dakar. Aron Domżała: Stać nas na wygraną
fot. PAP

Jednymi z faworytów rozpoczynającego się 1 stycznia Rajdu Dakar są Aron Domżała i Maciej Marton, którzy przed rokiem zajęli trzecie miejsce w kategorii lekkich pojazdów UTV. „Chcemy wygrać i stać nas na to” – zapewnił 32-letni Domżała.

Mimo młodego wieku macie już duże rajdowe doświadczenie. Który to będzie wasz Dakar i jak się do niego przygotowywaliście?

 

Aron Domżała: To będzie nasz czwarty Dakar, w tym trzeci w Arabii Saudyjskiej w kategorii lekkich pojazdów. W tym roku mieliśmy kilka startów w Pucharze Świata - wygraliśmy w Maroku i zajęliśmy trzecie miejsce w Abu Zabi. Wyszło całkiem dobrze, chociaż nie mogliśmy poświęcić przygotowaniom do Dakaru całego czasu, bo mieliśmy też swoje obowiązki zawodowe. Chcieliśmy jeszcze w grudniu trochę potrenować, ale z tego zrezygnowaliśmy. Postanowiliśmy odpocząć i poczuć większy głód ścigania.

 

Zobacz także: Rajd Dakar 2022: Kiedy start? Terminarz i trasa rajdu

 

Przed rokiem odnieśliście duży sukces zajmując trzecie miejsce. Cel na ten Dakar wydaje się więc chyba oczywisty…


Tak, chcemy wygrać i wiemy, że stać nas na to. W Pucharze Świata rywalizowaliśmy z najlepszymi załogami jak równy z równym, a czasami byliśmy od nich lepsi. Na Dakarze możemy zrobić dokładnie to samo, bo mamy umiejętności i doświadczenie. Zresztą już w poprzednich edycjach potrafiliśmy wygrywać etapy.

 

W zwycięstwie ma wam pomóc wsparcie zespołu Can-Am, którego jesteście fabryczną załogą. To duża różnica w porównaniu ze startami w prywatnym teamie?

 

To jak niebo a ziemia. Po raz drugi startujemy jako załoga fabryczna Can-Am i będziemy jedną z czterech ich załóg. Dla nas to był duży krok do przodu pod każdym względem. Przede wszystkim mamy z głowy problem z serwisem auta. Po etapie przekazujemy je mechanikom z uwagami, co trzeba poprawić. Przedtem praktycznie nie spaliśmy, bo sami musieliśmy wszystkiego doglądać. Poza tym czujemy wsparcie zespołu w każdej sytuacji, a myślę, że i organizatorzy trochę inaczej patrzą na fabryczne teamy niż na prywatne. Innym aspektem jest wsparcie finansowe, bo zespół gwarantuje nam część budżetu. W tym sporcie to bardzo ważne. Uważam więc, że jesteśmy w najlepszej możliwej sytuacji.

 

Zobacz także: Rajd Dakar: Ostatnie przygotowania przed startem

 

Wasza przygoda z Dakarem to splot wzlotów i upadków. Jakie chwile najbardziej zapadły panu w pamięć?

 

Mam dwa takie wspomnienie, całkowicie różne emocjonalnie. Przede wszystkim pamiętam końcówkę ostatniego etapu przed rokiem. Jak już widziałem metę, to wiedziałem, że dojedziemy tam nawet na sznurku i już nam nic nie odbierze tego trzeciego miejsca. Wtedy pękła we mnie bańka emocji, które do tego momentu były gdzieś głęboko skrywane. Poczułem się strasznie szczęśliwy. Całkowicie odmienne odczucia towarzyszyły mi podczas pierwszego Dakaru, jeszcze w Ameryce Południowej. Szło nam naprawdę dobrze, byliśmy w dziesiątce i wtedy wjechaliśmy do tego nieszczęsnego kanionu. Najgorsze było to, że obok stała całkowicie sprawna Toyota, a my nie mogliśmy stamtąd wyjechać. Byłem strasznie przygnębiony.

 

Rajd Dakar to wyczerpująca impreza. Dwa tygodnie zmagania się z problemami technicznymi i swoimi słabościami. Nie macie tego trochę dosyć?

 

Nie czujemy zmęczenia Dakarem. Przede wszystkim mamy przed sobą cel, jakim jest zwycięstwo. Oczywiście, jak większość zawodników po każdym Dakarze mówię sobie, że już nigdy więcej, ale potem przychodzi kwiecień-maj i myślę już tylko o kolejnym starcie.

IM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie