Maciej Giemza: Poniosłem straty, ale wiele się nauczyłem
Motocyklista Orlen Teamu Maciej Giemza stracił ponad godzinę z powodu błędu nawigacyjnego na niedzielnym etapie Rajdu Dakar. Przyznał jednak, że czuje też satysfakcję, bo ten dzień wiele go nauczył.
- Otwierałem dzisiejszy odcinek i bardzo się z tego cieszyłem. Pierwsze 100 kilometrów jechałem całkowicie sam. Tempo miałem umiarkowanie, bo musiałem być bardzo skoncentrowany, żeby nie pomylić trasy, bo przecież nie było żadnych śladów poprzedników. Bardzo mi się to podobało, to była świetna lekcja - podkreślił Giemza.
ZOBACZ TAKŻE: Kolejne zwycięstwo Polaków w Rajdzie Dakar!
- Na 100. kilometrze dogonił mnie zwycięzca sprzed dwóch lat Ricky Brabec, który jechał z Luciano Benavidesem. Wyprzedzili mnie, ale zostaliśmy w takiej trzyosobowej grupie, nie dałem im odjechać. Ich tempo było bardzo mocne, ale dawałem radę je utrzymać. Tak gdzieś do 257. kilometra jechaliśmy razem i właśnie w tym miejscu zaczęły się problemy wielu zawodników, w tym moje - relacjonował.
Tłumaczył, że wtedy pojechał "trochę na ślepo" za prowadzącym Brabecem, a okazało się, że zwycięzca Dakaru się pomylił.
- Zaufałem jego zdolnościom nawigacyjnym, bo wydawało mi się, że wie, co robi. Okazało się jednak, że jesteśmy w jakimś kanale, nie wiadomo gdzie, no i bardzo dużo czasu zajęło nam odszukanie właściwej drogi - zaznaczył.
Giemza zapewnił, że ta sytuacja go nie załamała, a niedzielny etap przyniósł mu też wiele satysfakcji.
- Mimo tej kiepskiej pozycji w wynikach tak bardzo się tym nie przejmuję, bo z tego odcinka wiele wyniosłem. Okazało się, że mogę choćby przez jakiś czas utrzymać tempo najlepszych, no i miałem zaszczyt rozpoczynać etap. Chociaż szkoda tej godziny, bo później może to zrobić jakieś różnice w klasyfikacji końcowej. Ale rajd jest na tyle długi, że jeszcze wszystko się może zdarzyć, cała stawka się może odwrócić, jak w zeszłym roku - zauważył motocyklista Orlen Teamu.
Przejdź na Polsatsport.pl