Rajd Dakar: Straty czasowe Przygońskiego i Giemzy
Za mało udany niedzielny etap Rajdu Dakar mogą uznać zawodnicy Orlen Teamu motocyklista Maciej Giemza i prowadzący samochód Mini Jakub Przygoński. Obaj ponieśli straty czasowe, ale to nic w porównaniu z problemami zespołu Audi, który stracił szanse na końcowy sukces.
Przygoński na odcinku specjalnym długości 334 km uzyskał dziewiąty czas, o 40 minut gorszy od Katarczyka Nasser Al-Attiyah (Toyota), który był najszybszy także w sobotnim prologu i prowadzi w rajdzie. W klasyfikacji generalnej Polak jest ósmy. Świetnie pojechał czeski kierowca Orlen Teamu Martin Prokop (Toyota), który zajął trzecie miejsce.
Zobacz także: Maciej Giemza: Poniosłem straty, ale wiele się nauczyłem
Giemza (Husqvarna) był pierwszym zawodnikiem, który w niedzielę wyruszył na trasę. Długo utrzymywał niezłe tempo, ale w drugiej części etapu popełnił błąd nawigacyjny, który kosztował go dużo czasu i w efekcie zepchnął na 46. miejsce. 42. był Konrad Dąbrowski (KTM). W klasyfikacji generalnej Dąbrowski jest 42., a Giemza 43. Drugi dzień z rzędu najszybszy był Australijczyk Daniel Sanders (Gas Gas)
Siódmy w rywalizacji quadów był Kamil Wiśniewski, który w „generalce” zajmuje szóste miejsce. Prowadzi Litwin Laisvydas Kancius.
Szanse na sukces w Rajdzie Dakar praktycznie pogrzebał zespół Audi, który wystawił nowatorski samochód napędzany silnikiem elektrycznym. Słynny Francuz Stephane Peterhansel, 14-krotny zwycięzca Dakaru, urwał tylne koło i nadal czeka na trasie na samochód serwisowy. Nawet jeśli dojedzie do mety, to z wielką stratą. Na odległych pozycjach etap ukończyli Szwed Mattias Ekstroem (1,5 godziny straty) i Hiszpan Carlos Sainz (2 godziny).
Z powodu obfitych deszczów, które wywołały lokalną powódź, organizatorzy zmienili trasę poniedziałkowego etapu, który miał się kończyć w Al Artawiyah bez możliwości korzystania z serwisu. Kierowcy pojadą do biwaku w Al Qaysumah, gdzie mieli dotrzeć we wtorek. Nie będzie to etap maratoński.
Przejdź na Polsatsport.pl