Iwanow: Jeden z dziesięciu, czyli co zostało z letniego zaciągu Legii?

Piłka nożna
Iwanow: Jeden z dziesięciu, czyli co zostało z letniego zaciągu Legii?
Fot. Cyfrasport
Iwanow: okazuje się, że jedynym w pełni trafionym zawodnikiem był Maik Nawrocki. 20 latek wypożyczony z Werderu Brema, niełapiący się wiosną w składzie Warty… Jeden z dziesięciu!

Hasłem przewodnim niemal każdego trenera przejmującego drużynę w trakcie sezonu są słowa o potrzebie zakontraktowania nowych piłkarzy. Uznaje się, że aktualna kadra nie spełnia wymogów wyznaczonego celu więc potrzebne są transfery, transfery, transfery! Rzadko kiedy szkoleniowiec skupia się jedynie nad rozwijaniem umiejętności tych zawodników, których otrzymał w spadku po poprzedniku.

Ironizuję, że trener – jak sama nazwa wskazuje – jest od trenowania, a nie „od zakupów” ale zdaje sobie sprawę, że realia są inne. Niestety często źle skonstruowane zespoły powodują, że co okienko zaczyna się mocny ruch w interesie, dzięki któremu najmocniej zacierają ręce przedstawiciele agencji menedżerskich. To dla nich biznes kręci się w najlepsze.

 

Gdy w sobotnim „Przeglądzie Sportowym” ukazał się wywiad Izabeli Koprowiak z Aleksandarem Vukovicem opatrzony został tytułem „W Legii trzeba nowych piłkarzy” wcale jednak się nie skrzywiłem. Trudno się dziwić „Vuko”, że głośno o tym mówi, bo przecież nie wszedł do nieznanej sobie „rzeki” i nawet bez wszystkich pozasportowych problemów związanych z „Plaskacz-gate”, czy stanem zdrowia niektórych graczy, miał on świadomość, że zespół na letnio-jesienne łączenie ligi z europejskimi pucharami nie przypominał logicznie zbudowanej konstrukcji. Na początku września prezes Dariusz Mioduski w Magazynie Ligi Mistrzów w Polsacie Sport Premium tuż po wygranej w Moskwie ze Spartakiem w Lidze Europy zapewniał co prawda, że drużyna jest właściwie zbudowana bo dokonano latem dziesięciu (sic!) transferów! Dziesięciu! Który klub po zdobyciu tytułu ściąga tak dużą liczbę piłkarzy, nawet mając na uwadze fakt, że Legię kilku graczy w tym czasie opuściło?

 

ZOBACZ TAKŻE: Cezary Kulesza specjalnie dla Polsatu Sport o wyborze selekcjonera!

 

Co zostanie z tego „zaciągu” wiosną? Ilu graczy stanęło na wysokości zadania jesienią? Mahir Emreli po zdarzeniu w autobusie wracającym z Płocka próbuje rozwiązać umowę i nie poleciał na zgrupowanie do Dubaju. Mattias Johansson, Lirim Kastrati, Lindsay Rose i Yuri Ribeiro do samolotu nie wsiedli z przyczyn zdrowotnych, więc też nie przejdą pełnego cyklu. Zresztą o żadnym z nich nie można powiedzieć, że okazał się wzmocnieniem na miarę oczekiwań klubu.

 

Pozornie ciekawe CV i fakt gry w poprzednich miejscach takich jak Grecja, Turcja czy angielska Championship nie są gwarancją tego, że ktoś da sobie radę w klubie występującym w fazie grupowej Ligi Europy. Aris, Gencerbirligi czy Nottingham Forest nie powinny robić wrażenia na nikim, a przede wszystkim dyrektorze sportowym. Igor Charatin, Jurgen Celhaka i Joel Abu Hanna to kolejne „flopy”. Wyłączając Emreliego, który był totalnie innym piłkarzem w lidze i w pucharach, więc trudno go jednoznacznie ocenić oraz Josue, który widać, że potrafi grać w piłkę, ale w układzie z takim profilem innych pomocników nie daje właściwej wartości, okazuje się, że jedynym w pełni trafionym zawodnikiem był Maik Nawrocki. 20 latek wypożyczony z Werderu Brema, niełapiący się wiosną w składzie Warty… Jeden z dziesięciu! Tego nie przewidziałby nawet Tadeusz Sznuk, gospodarz teleturnieju o tym tytule.

 

W futbolu – jak w życiu – najważniejsza powinna być nie ilość, a jakość i znając wartości jakimi kieruje się nowy szef pionu sportowego przy Łazienkowskiej Jacek Zieliński, Legia musi pójść w tę stronę. Sytuacja jest o tyle inna niż zazwyczaj, że dziś przede wszystkim trzeba zbudować kadrę, która spokojnie utrzyma się w lidze, bo patrząc na to, z kim Vuković zaczyna przygotowania, myślenie o zdobyciu Pucharu Polski trzeba odłożyć na później.

 

Pewnie, że w Warszawie wszyscy chcieliby powalczyć o fazę grupową Conference League, ale działanie doraźne kończy się często tak jak po letnim oknie transferowym. Można przez nie wylecieć. Z poprzedniego pożytek był mniej więcej taki, jak przed laty z tego zwanym „zaciągiem truskawkowym”. Z Bruno Mezengi, Manu, Alejandro Cabrala, Srdy Knezevića czy Mariana Antolovića pożytek był niewielki albo żaden. Jedynym dobrym zakupem było wówczas pozyskanie Ivicy Vrdoljaka. Owszem, nie był tani, ale swoje dla klubu zrobił. Lepiej wydać milion euro na jednego dobrego piłkarza niż trzy na pięciu przeciętnych. 

Bożydar Iwanow, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie