Złoto olimpijskie wróci do Dawida Tomali! Robert Lewandowski podjął decyzję
Dawid Tomala skradł serca kibiców złotym medalem igrzysk olimpijskich w Tokio, a po Gali Mistrzów Sportu grono jego zwolenników z pewnością się powiększyło. Ogłosił, że odda medal na licytację, a tę wygrał... Robert Lewandowski. Piłkarz zapłacił za trofeum 280 tysięcy złotych.
Pochodzący z Bojszów sportowiec zdradził nieco kuchni z przebiegu licytacji. - Zaczęło się od kwoty 50 tysięcy złotych i była tam grupa ludzi zainteresowanych krążkiem, których ja nie znałem. Organizatorzy wcześniej jednak weryfikowali te osoby, żeby nie było niemiłych sytuacji. Dlatego też odszedłem od początkowego pomysłu, czyli przeprowadzenia licytacji przez internet. Zostało mi to odradzone, aby nie doszło do sytuacji, że ktoś podałby najwyższą kwotę, po czym pojawiłyby się problemy z wpłatą środków. Myślę jednak, że jeszcze podejmę taką próbę, bo zdaję sobie sprawę, że jest liczne grono ludzi, którzy chcieliby mieć złoty medal u siebie na półce. Mam nadzieję, że jeszcze będziemy mogli komuś pomóc, a w zasadzie jestem tego pewien - zapowiedział Tomala, który równolegle powołał do istnienia własną fundację "ToMali zwycięzcy".
Mówiąc o kolejnych licytacjach, Tomala ma na myśli nie tylko ewentualne następne medale, o które już niebawem będzie walczył. Szybko bowiem okazało się, że wylicytowane przez Lewandowskiego złoto pozostanie przy najlepszym polskim chodziarzu.
Tomala o Lewandowskim: Jakbyśmy znali się całe życie
- Tak, już przekazano mi informację, że Robert chce mi oddać medal. Jednak najpierw ten "krążek" musi trafić do rąk Roberta, który szybko wyleciał do Monachium. Na tę chwilę medal pozostał w Warszawie i dopiero po tym, jak zostanie Robertowi przekazany, mamy się spotkać w dogodnym dla nas terminie i z powrotem ma być u mnie. To następna jakaś zupełnie nieprawdopodobna historia. Generalnie mam wrażenie, że to wszystko, co nieprzerwanie dzieje się w moim życiu od igrzysk w Tokio, jest jakąś magią, czymś absolutnie niesamowitym - uśmiecha się Tomala.
Śledząc przebieg gali można było odnieść wrażenie, że chodziarz razem z Lewandowskim szybko złapali wspólny język i dobrze czuli się w swoim towarzystwie.
- Muszę powiedzieć, że wcześniej tak naprawdę znałem Roberta tylko z telewizji, oglądając mecze z jego udziałem. Aż teraz po raz pierwszy spotkaliśmy się, a ja czułem, że nadajemy na tych samych falach. Rozmawialiśmy pierwszy raz, a miałem wrażenie, jakbyśmy znali się całe życie. To superczłowiek i bardzo kontaktowy - komplementuje "Lewego" bohater z Tokio.
Przy okazji gali okazało się, co potwierdził sam Lewandowski, że w wewnętrznym głosowaniu sportowców nasz najlepszy polski piłkarz na pierwszym miejscu w plebiscycie umieścił właśnie Tomalę. Jak wyjaśnił, duże wrażenie zrobiła na nim cała historia towarzysząca zawodnikowi AZS Politechnika Opolska i wyboista droga do Tokio, która - jak pamiętamy - wymagała od niego m.in. pracy na budowie, by zarobić pieniądze na jak najlepsze przygotowania do igrzysk.
Przejdź na Polsatsport.pl