Dziekanowski mówi, co musi mieć nowy trener kadry i podaje dwa nazwiska
19 stycznia Polski Związek Piłki Nożnej ma podać nazwisko nowego trenera kadry. Dariusz Dziekanowski mówi, że nie mamy aż tyle czasu, ale jeśli przy wyborze nie będzie pomyłki, to Polska może przejść przez baraże i pojechać na mundial.
Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Już ponad dwa tygodnie trwa bezkrólewie w kadrze, a PZPN mówi, że mamy czekać do 19 stycznia. Pana to niepokoi?
Dariusz Dziekanowski, były reprezentant Polski, były asystent Leo Beenhakkera: I to bardzo, bo czasu nie ma. My to jesteśmy w niedoczasie. To się jednak wzięło, stąd, że w ogóle nie byliśmy przygotowani na taką sytuację, jak ta z Sousa. A uważam, że mogliśmy się przygotować lepiej, że pewne rzeczy można było przewidzieć.
Coś wskazywało na to, że Sousa może zechcieć odejść przed wygaśnięciem umowy?
Sygnałem ostrzegawczym powinno być to, że nie zgodził się na polskiego współpracownika. Już to powinno dać do myślenia. Poza tym uważam, że wielu ludzi u nas dało się nabrać Sousie. Nawet nowy prezes PZPN, który się z nim spotkał i mówił, że jest z tej rozmowy zadowolony, a kilka dni później informował, że Sousa zgłosił chęć odejścia, bo ma ofertę klubową z Brazylii.
ZOBACZ TAKŻE: Były selekcjoner Austrii chce prowadzić Polskę
Wiele osób nie poznało się na Sousie, ale akurat z tego nie czyniłbym zarzutu.
Ja też nie, ale jak jest za dużo słodyczy, to trzeba się zastanowić. Generalnie słodycz szkodzi, choć chciałbym zastrzec, że to stwierdzenie nie dotyczy pączków, za którymi przepadam.
Pomyliliśmy się co do Sousy, ale teraz chodzi o to, żeby nie zrobić tego samego w stosunku do jego następcy.
Nowy selekcjoner będzie miał trzy treningi, ale nie ma obawy, że sobie nie poradzi. Potrzebuje jednak trzech rzeczy: znajomości tej drużyny, koncepcji, czyli jakiegoś pomysłu i odwagi. W związku z tym, co powiedziałem, od razu dodam, że jedynie trener z Polski jest w stanie spełnić te warunki.
Zanim pana zapytam o nazwisko, to chciałbym wtrącić taką uwagę, że jak przychodził Sousa to też miał dwa treningi przed serią eliminacyjnych spotkań, a wszyscy przekonywali mnie, że to żaden problem, że sobie poradzi. Jednak, jak wiemy, tak się nie stało, a pan teraz mówi, że następca Portugalczyka da sobie radę.
Gdy przychodził Sousa, to wszyscy mówili, że da sobie radę, bo ktoś ich przekonał, że to jest „Top of the Top”, a dopiero potem się okazało, że to jest „Top of the Flop”. Zakładam, że teraz nikt nie popełni błędu i faktycznie postawimy na fachowca. I jeśli tylko będzie on odważny w swoich działaniach i będzie miał wiedzę o polskiej piłce, a dodatkowo będzie osobą otwartą, która umie współpracować z gwiazdami, to ja nie mam żadnych obaw.
Pańscy kandydaci?
Mam dwóch. Jeden to Jan Urban, a drugi to Jacek Magiera. Uważam, że to są osoby, które mogłyby sobie poradzić. Według mnie każde z tych rozwiązań byłoby na swój sposób optymalne. Nie ukrywam, że my to w ogóle mamy problem, bo w polskiej piłce nie ma zbyt wielu autorytetów. Dodatkowo z trenerami kadry jest ten problem, że ludzie, którzy z nią pracują, potem nagle znikają, stają się trenerami mało wartościowymi. A ja bym wolał, żeby kadra była z jednej strony ważnym momentem, docenieniem pewnego etapu pracy, ale z drugiej, żeby była trampoliną.
I dla Urbana i Magiery to może być trampolina.
Tak. Podkreślam jednak raz jeszcze, że którykolwiek z nich dostanie szansę, to musi mieć odwagę w podejmowaniu decyzji. Te baraże będą trudnym momentem, który wymagał będzie ryzyka i odwagi. Ten nowy trener musi sprawić, żeby zawodnik poczuł, że jest szansa na odwrócenie złej karty i awans na mundial. Taki Lewandowski ma marzenia, chce strzelać kolejne bramki i ten nowy selekcjoner też musi mieć marzenia, które będą go napędzać.
Wiemy już, że stawia pan na Polaka. Nie wymienił pan jednak Nawałki, który przez długi czas był numerem jeden w mediach. Dlaczego?
Dlatego, że przez ostatnie półtora roku Nawałki nie było na piłkarskich stadionach. Już nie wspomnę o tym, że w końcowym okresie pracy z kadrą on był wypalony. Uważam, że powrót do tych samych osób, tylko dlatego, że w pewnym momencie osiągnęły sukces, nie daje gwarancji, że znowu to zrobią. Dlatego potrzebujemy odważnej decyzji związku, a potem śmiałych ruchów selekcjonera, który dostanie nominację. Zakładam, że Urbanowi i Magierze nie brak odwagi. Do prowadzenia kadry potrzebny jest jeszcze autorytet, ale ten buduje się w miarę trwania pracy.
Przejdź na Polsatsport.pl