Nikola Grbić: Musimy być gotowi na zmiany zarówno wśród zawodników, jak i w sztabie szkoleniowym
Trener Nikola Grbić zapowiada zmiany w reprezentacji Polski. - Jest kilku młodych graczy, którzy być może teraz nie są wystarczająco dobrzy, ale mogą się tacy stać za rok czy dwa. Musimy być gotowi na zmiany zarówno wśród zawodników, jak i w sztabie szkoleniowym. Jako drużyna powinniśmy mieć tę samą mentalność i podejście do problemów - powiedział nowy selekcjoner.
Marta Ćwiertniewicz: Dzień dobry trenerze. Na początku muszę powiedzieć, że jesteśmy bardzo szczęśliwi, że objął trener stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski. Jakie były pierwsze odczucia po podpisaniu kontraktu?
Nikola Grbić: To była długa droga. Rozmawiałem z wieloma ludźmi, czytałem wiele artykułów. To nie była decyzja, podjęta w jedną noc, tylko proces, który trwał przez kilka tygodni, aż w końcu doszedł do skutku. Oczywiście czuję wielki zaszczyt i szczęście, że wrócę do pracy w Polsce. Wiedziałem, że prędzej czy później wrócę, bo tutaj doświadczyłem najlepszego, w mojej krótkiej karierze. Lepiej, że stało się to wcześniej, niż później, bo wspomnienia są nadal świeże, ludzie, z którymi będę pracować, mnie znają. To olbrzymi zaszczyt, zasiąść na jednej z najbardziej prestiżowych ławek trenerskich na świecie.
Prowadzi trener jedną z najlepszych drużyn klubowych w Europie, a może i na świecie - Sir Safety Conad Perugia. Dlaczego zdecydował się trener ubiegać o stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski?
To proste! Chcę wygrać złoty medal na igrzyskach olimpijskich. To jest coś, czego nie mogę zrobić, pracując tylko w klubie. Jestem bardzo ambitny. Jeśli taki nie jesteś, to niczego nie osiągniesz. Dostaniesz tyle, ile jesteś w stanie poświęcić i ile chcesz wygrać, a ja chcę wygrać dużo. Klub i kadra to dwie różne historie. W klubie jesteś przez osiem miesięcy, a w reprezentacji jest nieco inaczej. Te dwa aspekty nie muszą się wykluczać. Nie jestem pierwszym, który łączy pracę w klubie z reprezentacją. Tak więc z jednej strony jest to ambicja sportowa, by spróbować zawalczyć o medal olimpijski, a z drugiej ogromna przyjemność z pracy z moimi polskimi zawodnikami i członkami sztabu, z którymi miałem przyjemność robić to przez dwa lata. To wspaniałe. Czekałem na to, żeby tu wrócić i zaznać tego ponownie.
Nie jest niespodzianką, że był trener faworytem prezesa Sebastiana Świderskiego. To był klucz do zwycięstwa w wyścigu o posadę trenera?
Szczerze mówiąc nie wiem. Jest wielu ludzi, którzy mają odmienne podejścia do różnych problemów, inne opinie. Wszyscy robimy rzeczy, w które wierzymy, że będą dla nas najlepsze. Być może pomogło mi to, że pracowałem z Sebastianem przez dwa lata. Zna mnie, to jak pracuję, wie, jakie opinie na mój temat mają ludzie. Myślę, że wygrywanie czegoś wspólnie sprawia, że chce się z drugą osobą pracować dalej. Wspaniałe doświadczenia, które zebraliśmy razem w klubie, pomogły mi wygrać ten wyścig. On dokładnie wie, co ode mnie dostanie, gdy rozpocznę pracę w reprezentacji Polski.
ZOBACZ TAKŻE: Vital Heynen skomentował zatrudnienie Nikoli Grbicia. Piękne przesłanie dla Polaków
Czy to dla trenera duży krok naprzód w karierze trenerskiej?
Absolutnie tak! Zawsze gdy dostajesz taką nominację od prezesa federacji, jest to olbrzymi krok naprzód. Kiedy masz możliwość pracy w związku z takimi tradycjami i kibicami, jak w Polsce, to jest to ogromny przywilej. Tak to traktuję. Pracowałem z reprezentacją Serbii, więc wiem, jak to wszystko funkcjonuje, ale praca z reprezentacją Polski dla każdego trenera byłaby ogromnym awansem, również dla mnie.
Finalizacja całego procesu nie była prosta. Prezes Perugii Gino Sirci nie był zachwycony, że trener będzie pracował również w Polsce. Jak wygląda obecnie sytuacja między wami?
Kiedy sprawa toczyła się między mną i kilkoma innymi osobami i zbliżała się do końca, to poszedłem do prezesa i otwarcie z nim porozmawiałem. Dla mnie praca w Perugii jest czymś wspaniałym. Mam fantastyczną drużynę, zawodnicy za mną podążają, jest między nami chemia i świetna atmosfera. Taka sama sytuacja jest z członkami sztabu. Codziennie walczymy o osiągnięcie założonych celów. Moja rodzina czuje się tu znakomicie, bo mamy tu znajomych sprzed siedmiu lat, niekoniecznie związanych z siatkówką. Podpisałem kontrakt na dwa lata i jest mi tu dobrze. Oczywiście, kiedy zostałem wybrany na trenera reprezentacji Polski, to byłem trenerem Perugii, więc musiałem przedyskutować to z prezesem Sircim. Wcześniej nie rozmawialiśmy, bo po co mielibyśmy to robić, skoro nie wiedziałem czy zostanę selekcjonerem. Kiedy sprawa stała się bardziej poważna, to oczywiście nadszedł ten moment. Nie byłbym w porządku, gdybym postawił go przed faktem dokonanym. Wytłumaczyłem mu, co mnie motywuje do tego i co chcę osiągnąć oraz to, że nie świadczy to o moim braku szacunku do niego i tego, co zrobił, by ściągnąć mnie tutaj. Zapewniłem go też, że Perugia na tym nie ucierpi. Rzeczywiście nie był szczęśliwy z tego powodu, bo wie, jak trudno jest pogodzić pracę w dwóch tak ważnych rzeczywistościach, jak Perugia i reprezentacja Polski. Obawiał się trochę, że nie będę w pełni skoncentrowany na pracy w klubie, ale przekonałem go, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Doszliśmy do porozumienia i będziemy trzymać się z ustaleń sprzed rozpoczęcia sezonu.
A czy było trudno osiągnąć porozumienie z Polskim Związkiem?
Szczerze mówiąc, nie. Uważam, że jeśli bardzo czegoś chcesz, to zawsze jesteś w stanie znaleźć rozwiązanie. Bardzo chciałem pracować jako trener reprezentacji, więc znaleźliśmy porozumienie.
Wspomniał trener, że chciał wrócić do Polski. To znaczy, że tęsknił trener za tą atmosferą, kibicami?
W Perugii mamy wielu kibiców, którzy zawsze przychodzą do hal. Po dwóch latach bez nich, jest to wspaniałe uczucie znów ich zobaczyć. W Polsce wspaniałe jest to, że hale zawsze są pełne. Grałem przeciwko Wam jako zawodnik i jako trener. To zawsze było wspaniałe uczucie. Rozmawiałem z zawodnikami, członkami sztabu i zwrócili moją uwagę na to, że tutaj każdy darzy nas szacunkiem. Nikomu nigdy nie przydarzyła się żadna niemiła sytuacja. Uwielbiałem przyjeżdżać do Polski, bo u Was organizacja zawsze jest na wysokim poziomie. Wiele razy słyszałem opinie, że wszystkie imprezy organizowane przez CEV lub FIVB powinny odbywać się w Polsce.
ZOBACZ TAKŻE: Wojciech Drzyzga: Oferta PZPS jest jedną z najciekawszych na świecie
Polscy kibice są bardzo wymagający. Zawsze chcą wygrywać duże turnieje. Jest trener gotowy na tę presję? Wydaje mi się, że w ZAKSIE nie była ona aż tak duża.
Jeśli jesteś dobrym zawodnikiem i chcesz wygrywać, to presja jest zawsze. W Perugii wszyscy oczekują, że będziemy wygrywać. W ZAKSIE nie było tak, że zapowiedziano mi zwolnienie za brak wyników. Obejmując reprezentację Polski wiedziałem doskonale, że oczekiwania będą olbrzymie. Chcecie być przynajmniej w finale każdej wielkiej imprezy, a najlepiej ją wygrać. Na szczęście będąc zawodnikiem zawsze grałem w klubach obarczonych dużą presją, więc po prostu się do tego przyzwyczaiłem. Nauczyłem się też skupiać na rzeczach, które są ważne. Jeśli myślę o presji i oczekiwaniach, to tracę koncentrację na tym, co rzeczywiście muszę zrobić. Będę się skupiał na każdym detalu, zarówno podczas meczu, przed i po nim. Staram się ignorować presję, bo ona nie pomaga. Sprawia, że jesteś zestresowany, zdenerwowany. Myślę o tym, żeby być najlepszym, jakim mogę być i wyciągnąć to, co najlepsze z moich graczy i członków sztabu. Tylko tak możemy być możliwie najlepszą drużyną i grać najlepszą możliwą siatkówkę. Gdyby ktoś obiecał, że na sto procent będziemy wszystko wygrywać, to świadczyłoby to, że nigdy nie miał do czynienia ze sportem. Wtedy ZAKSA nie wygrałaby Ligi Mistrzów, a Włosi nie wygraliby mistrzostw Europy. Nikt nie wierzył, że te zespoły mogą przejść choćby ćwierćfinały, a ostatecznie wygrały. Kiedy skończyła się faza grupowa, to rozmawialiśmy ze sztabem. Mieliśmy nadzieję, że nie wylosujemy Lube i Kazania, tak jak wszyscy zresztą, ale tak, my też chcieliśmy ich uniknąć, a potem dostaliśmy w ćwierćfinale właśnie Lube, a w półfinale Kazań. Jeśli nie wierzysz w sukces, nie próbujesz być najlepszym i dać z siebie wszystkiego w każdym momencie, niezależnie od tego, kto jest po drugiej stronie siatki, nigdy nie osiągniesz wielkich rzeczy. To jest coś, co próbuję przekazać moim siatkarzom. Namawiam, żeby wyciskali z siebie wszystko, co najlepsze i wychodzili ze swojej strefy komfortu. „Nie chcę tego robić, nie mam tego w zwyczaju”? Nie, zrób coś, co jest dla ciebie niewygodne, bo tylko tak możesz stawać się lepszym. Jeśli tego nie zrobisz, to nigdy nie będziesz najlepszą wersją siebie. Tylko wtedy wykorzystujesz swój potencjał, jesteś z siebie zadowolony i możesz kontynuować to aż do momentu zakończenia kariery.
A teraz bardzo ważne pytanie. Czy zaczął trener uczyć się już polskiego, czy po pobycie w Kędzierzynie coś trener potrafi?
Rozumiem bardzo dużo i na tyle dobrze, że wiem, kiedy ktoś mówi o mnie źle. (śmiech) Miałem w ZAKSIE dwie lub trzy osoby, które mówiły po włosku, a reszta po angielsku. Mieliśmy bardzo dużo pracy, grając w środy i soboty, więc musiałem skupiać się na pracy. Nie było czasu się uczyć, ale tak, zdaję sobie sprawę, że to bardzo ważne dla dobra komunikacji i warto byłoby się nauczyć waszego języka. Castellani, Lozano, Anastasi, De Giorgi, Heynen też nie mówili po polsku. Zapewniam, że nie udzielę wywiadu po polsku, dopóki nie będę przekonany, że uda mi się w pełni zrozumiale wyrazić to, co mam do powiedzenia. Nie chciałbym zostać źle zrozumiany, więc zacznę się uczyć, ale na początku będę mówił po angielsku.
Dobrze, porozmawiajmy o kwestiach sportowych. Czy jedynym celem trenera jest Paryż? Jak traktuje trener tegoroczne mistrzostwa świata?
Muszę przyjechać do Polski, żeby poznać zawodników. Oni też muszą poznać mnie, moją metodologię, oczekiwania, sposoby, mentalność. To proces. Absolutnie nie jest tak, że przygotowuję zespół pod igrzyska, a pozostałe turnieje to tylko dodatki. To oczywiste, że mam zamiar wygrać Ligę Narodów w tym roku. To jedyna droga do tego, by przygotować się do igrzysk najlepiej, jak się da. Każdy z nas musi być najlepszą wersją siebie od pierwszego dnia, gdy się spotkamy, zaczniemy trenować i żyć ze sobą. Jeśli każdy to zrobi, to cele będą wysokie. Na początku siatkarze muszą oczekiwać od siebie bardzo dużo. Muszą chcieć stawać się lepsi, poprawiać swoje umiejętności. Chcę dotrzeć do każdego z czternastu zawodników w kadrze, by byli zmotywowani do działania i dawali z siebie wszystko każdego dnia. Wtedy będziemy stawać się lepsi, jako drużyna. Moim głównym celem są igrzyska olimpijskie w Paryżu, ale jeśli chcemy je wygrać, musimy być najlepsi w Lidze Narodów, na mistrzostwach świata i za każdym kolejnym razem. To proces. Dlatego właśnie powiedziałem, że praca w klubie i kadrze to zupełnie co innego. W klubie mam osiem miesięcy meczów, więcej treningów, mogę popracować z zawodnikami indywidualnie. Mam ich tam zdecydowanie mniej niż w kadrze. Tu masz znacznie więcej meczów, niż treningów. Czasu jest mniej, a my będziemy go bardzo potrzebować, żeby nauczyć się siebie. Nie możemy mówić, że słabsza gra w Lidze Narodów będzie tragedią, bo na pewno będą wzloty i upadki. Nie można cały czas tylko iść w górę. Musimy nauczyć się wychodzić z trudności, bo one na pewno kiedyś przyjdą, a wtedy będziemy na nie przygotowani.
Czy myślał trener o zmianach personalnych w kadrze? Mam na myśli nowych, młodych zawodników, członków sztabu?
Mam pewien pomysł, a właściwie nie pomysł – tak po prostu będzie. Część zawodników rozpocznie proces, ale go nie ukończy, a część go nie rozpocznie, a znajdzie się na finiszu. Nie chcę powiedzieć, że niektórzy nie okażą się wystarczająco dobrzy, bo macie wielu wspaniałych zawodników. Ja muszę wyłonić czternastu, bo nie mogę zabrać dwudziestu pięciu. Jest kilku młodych graczy, którzy być może teraz nie są wystarczająco dobrzy, ale mogą się tacy stać za rok czy dwa. Musimy być gotowi na zmiany zarówno wśród zawodników, jak i w sztabie szkoleniowym. Jako drużyna musimy mieć tę samą mentalność i podejście do problemów. Oczywiście będę rozmawiał z chłopakami, których chciałbym mieć w swoim sztabie. Na pewno będzie on większy, niż miałem w klubie, bo ktoś musi zostać na miejscu, kiedy ktoś pojedzie na przykład na Ligę Narodów. Ktoś musi też zająć się chłopakami, którzy wrócą z wakacji po długim sezonie w klubie. Pracy będzie bardzo dużo, więc muszę z nimi porozmawiać, opowiedzieć im o swoich oczekiwaniach, moim stylu pracy, jak widzę pewne rzeczy i jak zamierzam wszystko zorganizować. Nie chcę nadepnąć nikomu na odcisk, więc nie przedstawię listy nazwisk, dopóki nie odbędę rozmów. Chcę porozmawiać z każdym członkiem sztabu, przedstawić mu swoją wizję i to, w jakiej roli go w nim widzę. To samo tyczy się siatkarzy. Chcę pokazać im moją drogę, a jeśli będą chcieli nią podążać ze mną, to może będziemy pracowali ze sobą dalej. Następnym etapem mojej pracy będą właśnie te wywiady. Postaram się zrobić je tak szybko, jak to możliwe. Nie będę czekał do kwietnia. Powtórzę raz jeszcze, że jest to cały proces, który muszę dokładnie zorganizować.