PZPN zakłada sobie knebel?
Sprawa powołania nowego selekcjonera reprezentacji Polski może być ostatnią tak medialną z udziałem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Środowy zarząd ma bowiem głosować nad uchwałą, która pozwoli bez zgody prezesa Cezarego Kuleszy wypowiadać się tylko trzem ludziom związanym z federacją.
Reszta musi czekać na zielone światło. Samego prezesa. Dotyczy to wszystkich aktywności medialnych, przez które „rozumie się każdą interakcję (niezależnie od formy i środka komunikacji) z przedstawicielami środowiska medialnego, w wyniku której dochodzi do udzielenia jakichkolwiek informacji na temat działalności PZPN” – czytamy w projekcie uchwały, która zapewne zostanie przyjęta, biorąc pod uwagę dyscyplinę obecnego środowiska piłkarskiego.
ZOBACZ TAKŻE: Kto nowym selekcjonerem? Roman Kołtoń zdradził nazwisko!
W praktyce, gdyby literalnie traktować uchwałę, który zacznie obowiązywać z dniem jej podjęcia, oznacza to cenzurę na wszystkie wypowiedzi, które wychodzą ze związku. Jeśli ktoś z dziennikarzy poprosi ludzi związanych z PZPN o wypowiedź, nawet w najbardziej błahej sprawie związanej z federacją, mają oni wysłać na podany w projekcie uchwały adres mailowy wniosek, uwzględniając w nim „wskazanie medium, którego dotyczy aktywność, określenie formy aktywności medialnej (np. wywiad prasowy, występ na żywo), zwięzły opis tematyki oraz przewidywane zagadnienia, które zostaną poruszone”. Ale to nie koniec, bo na wszystkich zostanie nałożone zobowiązanie do zażądania autoryzacji. Tu w wkroczyć mają dyrektorzy departamentów i przewodniczący komisji. Należytą wagę mają przywiązywać do „informacji, które mogą mieć wpływ na politykę komunikacyjną PZPN, w szczególności informacji o decyzjach, wydarzeniach i zdarzeniach, które mogą wzbudzić zainteresowanie opinii publicznej”.
Kogo uchwała dotyczy? Wszystkich. Wszystkich, którzy związani są z PZPN w jakiejkolwiek formie – przedstawicieli organów, pracowników i współpracowników. Ale są trzy wyjątki. O zgodę nie musi występować prezes, bo przecież nie będzie pytał samego siebie, sekretarz generalny, którym jest Łukasz Wachowski, oraz rzecznik prasowy PZPN, czyli Jakub Kwiatkowski. Co ciekawe, nie ma na liście wyjątków Aleksandry Rosiak, dyrektorki departamentu komunikacji i mediów w PZPN. Więc i ona będzie musiała występować do prezesa Kuleszy o zgodę.
Skąd wzięła się cała sprawa? M.in. z kryzysu, jaki wywiązał się przy okazji porzucenia stanowiska selekcjonera przez Paulo Sousę. Zdaniem prawników współpracujących ze związkiem, przecieki medialne w tej sprawie, ale i wypowiadane oficjalne stanowisko mogło być dla portugalskiego trenera podstawą do rozwiązania kontraktu z winy PZPN.
Środowisko piłkarskie, które zapoznało się z projektem, jest jednak sceptyczne. Zdaniem niektórych działaczy wygląda to na ostrą cenzurę, uniemożliwi to prezentowanie innego stanowiska w wielu sprawach niż to wypływające z tzw. ośrodka władzy. Z drugiej jednak strony, i to wyraźnie podkreślają nasi rozmówcy, spowoduje to jeszcze większy zalew mediów drugoobiegowymi opiniami, bardzo często wypowiadanymi anonimowo insajderskimi informacjami. Niektórzy żartują również, że przy olbrzymiej popularności futbolu w Polsce, co za tym idzie również aktywności PZPN, prezes Kulesza nie będzie robił nic innego, tylko analizował wnioski o możliwość oficjalnej wypowiedzi.
To, że istnieje projekt takiej uchwały, która będzie poddana pod głosowanie na środowym zarządzie, potwierdza Piotr Szefer, dyrektor biura zarządu PZPN. – Nie wiem, kto jest autorem tego projektu, podczas posiedzenia zarządu to się dopiero okaże. To działanie, według projektodawcy, ma zbudować profesjonalną, korporacyjną metodę budowania relacji medialnych. Chodzi o to, by nie odbywały się one swawolnie, poza kontrolą najwyższych władz PZPN. To nie są zasady z choinki, one funkcjonują w wielu poważnych firmach i instytucjach – mówi Szefer.