Pekin 2022: Benjamin Alexander śladami jamajskich bobsleistów
Benjamin Alexander jest pierwszym alpejczykiem z Jamajki, który zakwalifikował się do startu w igrzyskach olimpijskich. W lutym w Pekinie będzie mógł wystąpić w slalomie gigancie, kontynuując krajowe tradycje zapoczątkowane przez bobsleistów.
38-letni były didżej nie ukrywa, że historia bobsleistów, którzy wystąpili w 1988 roku w Calgary, a później ich historię zekranizowano w filmie "Reggae na lodzie", była dla niego inspiracją.
- Rozmawiałem z Dudleyem Stokesem, pilotem bobslejowej czwórki z 1988 roku. To było w październiku, kiedy szukałem wszelkich informacji, które pomogłyby mi w treningu, bo nie stać mnie na stałego szkoleniowca. On doradził mi, by skupić się na podstawach, a nie zaprzątać sobie głowy nowinkami, ciekawostkami - przyznał Alexander.
ZOBACZ TAKŻE: Holenderska snowboardzistka wypełniła kryteria, ale na igrzyska nie pojedzie
Na nartach jeździe dopiero od sześciu lat, a oprócz braku stałego trenera, nie dość środków finansowych, by zainwestować w najlepszy sprzęt, do tego z powodu pandemii COVID-19 miał problemy z regularnym ćwiczeniem.
- Miałem wątpliwości, bo myślałem, że to szalony i nierealny pomysł, by zakwalifikować się na igrzyska, zwłaszcza że przy zamkniętych granicach i odwoływanych nieraz w ostatniej chwili zawodach trudno było cokolwiek planować - powiedział Reutersowi Jamajczyk.
Olimpijski paszport wywalczył zajmując siódme miejsce w narciarskich mistrzostwach... Wysp Zielonego Przylądka, które w styczniu odbyły się w... Liechtensteinie.
Pochodzący z Wielkiej Brytanii Alexander, którego ojciec jest Jamajczykiem, pierwsze kroki na nartach stawiał w Kanadzie. Przewracał się często, ale to go nie zniechęcało.
- Czerpałem wiedzę ze wszelkich możliwych źródeł. Żeby zobaczyć na własne oczy najlepszych i chłonąć olimpijską atmosferę, pojechałem jako kibic na igrzyska do Pjongczangu cztery lata temu - podkreślił.
Zdaje sobie sprawę, że rywalizacja ze światową czołówką nie dla niego, ale chce zainspirować do jazdy na nartach ludzi z innych małych i równie egzotycznych w świecie sportów zimowych krajów.
- Jamajka słynie z sukcesów w letnich igrzyskach, głównie dzięki lekkoatletom. Ale możliwe, że startując w zimowej olimpiadzie zrobię dla kraju jeszcze więcej - wspomniał narciarz.
Jak dodał, nie stawia sobie żadnych celów.
- Będę przecież ścigał się z ludźmi, którzy jeżdżą na nartach od drugiego roku życia, a ich rodzice czy później kluby i federacje sportowe zainwestowały mnóstwo pieniędzy w ich trening. Ja już dokonałem czegoś nierealnego, a nie jestem żadnym Supermanem, tylko człowiekiem, który chce zainspirować młodych ludzi, by nie porzucali swoich marzeń. A może kiedyś Jamajka doczeka się medalu zimowych igrzysk - podsumował Alexander.
W Pekinie zamierza się zameldować 3 lutego, a jego start w slalomie gigancie jest zaplanowany na 13 lutego.
Jamajka ma również zapewnioną olimpijską kwalifikację w męskich czwórkach i dwójkach bobslejowych oraz kobiecych monobobach.
Przejdź na Polsatsport.pl