Henryk Kasperczak o wyborze selekcjonera: Zrobiła się z tego szopka
- Jak czasami to analizuję z boku, śmiać mi się chce. Zrobiła się z tego szopka, typowa polska szopka – tak Henryk Kasperczyk, były znakomity piłkarz i trener, ocenił sytuację związaną w wyborem selekcjonera piłkarskiej reprezentacji.
Od rozwiązania kontraktu z Paulo Sousą minął już miesiąc, a prezes PZPN Cezary Kulesza wciąż nie wybrał jego następcy. 24 marca biało-czerwonych czeka pierwszy barażowy mecz - z Rosją - o awans do mistrzostw świata.
Według medialnych spekulacji, najbliżej objęcia funkcji selekcjonera jest Ukrainiec Andrij Szewczenko. Mówi się i pisze też o Adamie Nawałce jako kandydacie rezerwowym. Pojawiają się jeszcze inne nazwiska, ale według Kasperczaka tak naprawdę wciąż nie wiemy, w jakim miejscu jesteśmy i jaką decyzję podejmie Kulesza.
- Jeśli miałby to być Szewczenko, to trzeba poczekać, a załatwi swoje sprawy z Genuą. Przypuszczam, że nie dostał on jeszcze oficjalnego pisma, że został zwolniony z tego klubu i dlatego to się przeciąga. Sprawy mogą się skomplikować, a czas ucieka – zauważył Kasperczak.
Według byłego trenera m.in. Wisły Kraków kontrakt z nowym selekcjonerem powinien mieć charakter zadaniowy. - Teraz najważniejsze są baraże i kwalifikacja do mistrzostwa świata. Gdy to zadanie zostanie wypełnione, to umowa powinna zostać automatycznie przedłużona do końca turnieju, a potem – gdyby wyznaczony cel został osiągnięty - na kolejne eliminacje. Czy ktoś się zgodzi na takie warunki? Myślę, że Nawałka tak, ale czy trener z zagranicy? W to wątpię. A z polską reprezentacją nie da się pracować, gdy nie realizuje się celów, bo wtedy selekcjoner i drużyna jest podawana ogromnej presji i krytyce – nie miał wątpliwości Kasperczak.
Uważa on, że każdy prezes PZPN chce mieć na najważniejszym stanowisku w polskim futbolu "swojego człowieka". - Zbigniew Boniek sprzątał po Grzegorza Lacie, teraz Cezary Kulesza sprząta po Bońku. Oni podejmują samodzielnie decyzje. Widać było, że Kulesza nie ma przekonania do Sousy i wykorzystał sytuację, gdy ten zwrócił się do niego z prośbą o zgodę na odejście do Flamengo. Zaraz przeciekło to do mediów i sprawa była przesądzona. Ja zgadzam się z Markiem Koźmińskim, że takie sprawy załatwia się dyplomatycznie, a nie wyciąga na forum publiczne i robi aferę – podkreślił Kasperczak, dodając że choć Kulesza szukał pretekstu, aby rozstać się z Sousą, to nie był na taką sytuację przygotowany, a jeśli nawet był, to jego plan B nie do końca wypalił.
- Wydaje mi się, że najpoważniejszym kandydatem do pracy z reprezentacją był Marcel Koller, ale Szwajcar ostatecznie odmówił. Teraz Kulesza chce pokazać, że wskaże swojego kandydata, że nie będzie powielał pomysłu Bońka z Nawałką. Sprawa się przeciąga, wszyscy o tym dyskutują. Jak czasami analizuję to z boku, śmiać mi się chce. Zrobiła się z tego szopka, typowa polska szopka – podsumował mieszkający we Francji Kasperczak, który w swoim dorobku ma pracę z pięcioma drużynami narodowymi z Afryki.
Nazwisko nowego selekcjonera polskich piłkarzy prezes PZPN ma ogłosić w poniedziałek.