Ile zarabiają selekcjonerzy w Europie? Kulesza, kasa, kandydaci…
To już 32 dzień poszukiwania selekcjonera przez Cezarego Kuleszę. Na 39 dni przed ogłoszeniem nominacji na zgrupowanie, które zdecyduje o „być albo nie być” na mundialu w Katarze. W tym całym zamieszaniu ucieka nam waga marcowego dwumeczu.
22. finały w historii mistrzostw świata rozegrane zostaną od 21 listopada do 18 grudnia 2022 roku na Bliskim Wschodzie. Byliśmy na ośmiu turniejach finałowych, ale tylko na jednych z trzech ostatnich (zabrakło nas w RPA w 2010 i w Brazylii w 2014, a pojechaliśmy do Rosji w 2018). Nawet na tym jednym mundialu nie odegraliśmy żadnej roli, zajmując ostatnie miejsce w grupie - mimo pokolenia Roberta Lewandowskiego, Jakuba Błaszczykowskiego, Łukasza Piszczka, Grzegorza Krychowiaka, czy Wojciecha Szczęsnego…
Czy nie warto pojechać do Kataru? Nie warto zrobić wszystko, aby znaleźć się wśród 13 drużyn z Europy? „Lewy” – dwa razy najlepszy piłkarz świata! – ciągle gra i zadziwia formą. Ba, znajduje się w życiowej dyspozycji. Są inni doświadczeni gracze, jak Szczęsny, Glik, Zieliński, czy Krychowiak, ale mamy kolejne ciekawe pokolenie - młodych, zdolnych, ambitnych, których symbolem są Bednarek, Moder, Buksa, czy Świderski.
1 kwietnia odbędzie się losowanie turnieju finałowego MŚ 2022. 32 uczestników będzie cieszyło się na wielką imprezę, ale pytanie, czy wśród uczestników znajdzie się Polska? Wszystko zależy od meczów 24 i 29 marca, gdy gramy spotkania z Rosją i następnie ze Szwecją lub Czechami. Pięć dni w Turcji Cezarego Kuleszy zaowocowało kilkuminutową wizytą u sędziów.
Prezes PZPN przemawiał 45 sekund. Sędziowie usłyszeli jedno konkretne zdanie: „Panowie, tylko bez dużych błędów”. Następnie wykonana została fotografia i… tyle widzieli szefa związku. Wiadomo, że teraz ma inne sprawy na głowie. W ostatnich dniach pełna koncentracja szła na negocjacje z Andrijem Szewczenką, który ma ważny - do 2024 roku - kontrakt w Genui. Choć Ukrainiec już nie pełni funkcji trenera, bo przygoda z Serie A skończyła się kompletną klapą…
Gaża Paulo Sousy na tle innych i… Polaków
Ciągle i wciąż w kontekście selekcjonera reprezentacji Polski pojawia się w grze gigantyczna kasa. Pierwotnie kolportowana stawka 2,5 miliona euro za rok pracy ma obejmować też sztab. Pytanie, czy i tak nie jest zbyt duża? Ile zarabiają szkoleniowcy europejskich reprezentacji?
Oto lista szkoleniowców w finałach EURO 2020, które odbyły się w 2021 roku (źródła niemieckie, rosyjskie, włoskie i… własne informacje):
Igor Angelovski (Macedonia Północna) – 90 tysięcy euro;
Stefan Tarković (Słowacja) – 180 tysięcy euro;
Markku Kanerva (Finlandia) – 190 tysięcy euro;
Kasper Hjulmand (Dania) – 270 tysięcy euro;
Jaroslav Silhavy (Czechy) – 300 tysięcy euro;
Marco Rossi (Węgry) – 340 tysięcy euro;
Franco Foda (Austria) – 350 tysięcy euro (nowy kontrakt zagwarantował podwyżkę do 500 tysięcy euro, co ciekawe Marcel Koller, gdy prowadził Austrię zarabiał 1,5 miliona euro);
Steve Clarke (Szkocja) – 420 tysięcy euro;
Janne Andersson (Szwecja) – 450 tysięcy euro;
Robert Page (Walia) – 500 tysięcy euro;
Zlatko Dalić (Chorwacja) – 550 tysięcy euro;
Paulo Sousa (Polska) – 840 tysięcy euro (poprzednik Jerzy Brzęczek zarabiał 426 tysięcy euro rocznie, Adam Nawałka zaczął od 320 tysięcy euro, a po finałach ME we Francji otrzymał kontrakt gwarantujący 530 tysięcy euro, jeszcze poprzedni selekcjoner Waldemar Fornalik zarabiał 400 tysięcy euro rocznie, a Franciszek Smuda nawet trochę mniej, Leo Beenhakker zaczął od 540 tysięcy euro, po awansie na finały EURO 2008 dostał podwyżkę z 45 do 50 tysięcy euro miesięcznie, później – już w eliminacjach mundialu 2010 - zarabiał miesięcznie 75 tysięcy euro, czyli 900 tysięcy euro);
Andrij Szewczenko – 900 tysięcy euro;
Senol Guenes (Turcja) – 1 milion euro (poprzednik Fatih Terim miał aż 3,5 miliona euro);
Roberto Martinez (Belgia) – 1,2 miliona euro (fantastycznie prowadzi zespół „Czerwonych Diabłów”, którzy legitymują się – w 68 meczach pod jego wodzą - średnią punktów 2,4, zajęli 3. miejsce na Mundialu 2018 i zagrali w ćwierćfinale EURO 2020);
Vladimir Petković (Szwajcaria) – 1,32 miliona euro (w czasie finałów EURO 2016 zarabiał 750 tysiąca euro, Helweci pod wodzą Petkovica byli w 1/8 finału EURO 2016, w 1/8 finału Mundialu 2018 i ćwierćfinale EURO 2020);
Luis Enrique (Hiszpania) – 1,5 miliona euro (początkowo Vicente del Bosque też pracował za tę stawkę, ale później już za 3 miliony za rok);
Fernando Santos (Portugalia) – 2,25 miliona euro (gdy prowadził Portugalię przed finałami EURO 2016 zarabiał 1,2 miliona euro);
Stanisław Czerczesow (Rosja) – 2,5 miliona euro;
Roberto Mancini (Włochy) – 3 miliony euro (początkowo pracował na kontrakcie, który gwarantował mu 2 miliony euro, a wyższą płacę otrzymał tuż przed finałami EURO, poprzednik na stanowisku, Antonio Conte zarabiał 4,6 miliona euro);
Frank de Boer (Holandia) – 3 miliony euro;
Gareth Southgate (Anglia) – 3 miliony euro (Roy Hodgson, który prowadził Anglię w poprzednich finałach kontynentalnych kasował 5 milionów euro rocznie);
Didier Deschamps (Francja) – 4,4 miliona euro (poprzedni kontrakt z federacją gwarantował mu 2 miliony euro);
Joachim Loew (Niemcy) – 4,5 miliona euro (kontrakt Niemca zaczynał się od 2,4 miliona euro, w kolejnych latach suma rosła do 2,8 miliona, a następnie do 3,2 miliona, a dopiero kolejna prolongata umowy dała mu ostateczną pensję, warto odnotować, że Loew zgodził się na odejście za 1 milion euro, choć pierwotny kontrakt gwarantował mu pracę do 2022 roku – właśnie za 4,5 miliona euro rocznie, Loew prowadził Niemcy w 198 meczach międzypaństwowych, ze średnią punktów 2,09, na pięciu pierwszych wielkich turniejach był zawsze co najmniej w półfinale, a największym osiągnięciem było zdobycie mistrzostwa świata w 2014, nie wyszły mu dwa ostatnie turnieje – w finałach MŚ 2018 nie wyszedł z grupy, a na EURO 2020 przegrał z Anglią w 1/8 finału).
Na koniec „Szewa” spierał się o kasę…
Gdy patrzy się na stawki Martineza, Petkovica, Luisa Enrique, czy Fernando Santosa, to na tym tle pobory dla „Szewy” jawią się jako iście królewskie... Czyż za tą kasę nie można znaleźć lepszego fachowca? Ryzyko zatrudnienia Ukraińca - jakże zależnego od swojego sztabu z Włochami Mauro Tassottim i Andreą Malderą - jest ogromne. Odmowa Fabio Cannavaro, czy Marcela Kollera pokazuje, że reprezentacja Polski stała się elementem gry promocyjnej. Ekipa Kuleszy chciała promować dobry, szeroki wybór, a tymczasem została zaskoczona zachowaniem Cannavaro, czy Kollera. Bo jeśli ktoś miał odmówić Włochowi, czy Szwajcarowi, to prezes PZPN-u, a nie sami szkoleniowcy. Kulesza już usłyszał „no”, „nein”, a teraz będzie „niet”, czy jednak zjawi się 31 stycznia 2022 roku na PGE Narodowym imienia Kazimierza Górskiego w towarzystwie Szewczenki?
Warto nadmienić, że Szewczenko przyjaźnił się z prezesem federacji piłkarskiej Ukrainy, Andrijem Pawełką. Jednak po finałach EURO 2020 doszło między nimi do zwarcia. „Szewa” nie przedłużył kontraktu, gdyż Pawełko chciał obniżyć pensję o połowę, ale zaoferował też wyższe premie za awans. Tymczasem Szewczenko chciał dla siebie i swojego sztabu 2,5 miliona euro rocznie – to właśnie ta kwota pojawia się od początku informowania o zaangażowaniu Ukraińca w Polsce.
Przejdź na Polsatsport.pl