NHL: Colorado Avalanche przedłużyli zwycięskie serie
Hokeiści Colorado Avalanche pokonali po dogrywce Boston Bruins 4:3 w jednym z pięciu środowych meczów NHL. Po ósmym z rzędu zwycięstwie, a 17. kolejnym na własnym lodowisku, mają 63 punkty i dogonili najlepszy w lidze zespół Florida Panthers.
W Denver wszystko zaczęło się po myśli gospodarzy, którzy za sprawą pierwszego w sezonie gola obrońcy Kurtisa MacDermida w połowie pierwszej tercji objęli prowadzenie. Stracili jednak swoją gwiazdę Nathana MacKinnona, który po jednym ze starć zakrwawiony opuścił lodowisko i już nie wrócił do gry.
Druga odsłona jednak zdecydowanie należała do "Niedźwiadków", które zdobyły trzy gole.
Pościg Avalanche w trzeciej tercji przyniósł skutek 36 s przed końcową syreną, kiedy do remisu doprowadził Szwed Gabriel Landeskog. W dogrywce szalę na stronę miejscowych przechylił Carl Makar, wykorzystując grę w przewadze.
Przy trzech golach asystował Nazem Kadri. 31-letni Kanadyjczyk o libańskich korzeniach w tym elemencie uzbierał już 39 "oczek", a po dodaniu 16 bramek z 55 punktami jest piąty w klasyfikacji najskuteczniejszych. Prowadzi Niemiec Leon Draisaitl z Edmonton Oilers - 59.
ZOBACZ TAKŻE: NHL: Amerykanin pobił niesamowity rekord! Czarna seria Flyers trwa
Zespół z Denver odniósł ósme z rzędu zwycięstwo i zrównał się punktami z najlepszymi do tej pory w lidze "Panterami" z Florydy.
Jeszcze większe wrażenie robi jego passa w Ball Arena, gdzie wygrał 17. kolejne spotkanie. To piąta najdłuższa taka seria w historii NHL. Rekord 23 zwycięstw z rzędu w roli gospodarzy należy od sezonu 2011/12 do Detroit Red Wings.
W środę hokeiści z Detroit razem z graczami Chicago Blackhawks urządzili sobie strzelecki festiwal. "Czarne Jastrzębie" wygrały na wyjeździe 8:5.
Obie drużyny gole zdobywały seriami. Już po pierwszej tercji goście prowadzili 4:0, ale po drugiej części gry było już tylko 4:3. W ostatniej oba zespoły zdobyły jeszcze sześć bramek, w tym Dylan Strome z Blackhawks skompletował hat-trick i miał asystę. Jego kolega klubowy Alex DeBrincat zaliczył dwa trafienia i jedno decydujące podanie, do tego ustalił wynik posyłając krążek do pustej bramki miejscowych 103 sekundy przed końcową syreną.
- Zwariowany mecz. Osiem goli niesłychanie cieszy, ale musimy mieć świadomość, że to rzadkość, a częściej, aby wygrywać musimy po prostu lepiej spisywać się w defensywie - przyznał tymczasowy trener Blackhawks Derek King.
Jego drużyna jest jedną z siedmiu w NHL, które w tym sezonie zdobyły tyle bramek w regulaminowych 60 minutach.
Przejdź na Polsatsport.pl