Iga Świątek osiągnęła olbrzymi sukces marketingowy? Ekspert ma inne zdanie!
- Z całą pewnością dotarcie do półfinału Australian Open to dla Igi Świątek osobisty sukces. Zwłaszcza fakt, że dotarła do tego etapu na kortach twardych. Natomiast Iga jest marką już na tyle znaną i utrwaloną w Polsce - i powoli również na świecie - że dotarcie do półfinału już nie zmienia wizerunku Igi radykalnie. Nie budzi zupełnie nowej fali zainteresowania marketingowego - powiedział Grzegorz Kita, ekspert ds. marketingu sportowego.
Justyna Krupa, Interia: Iga Świątek nie zdołała awansować do finału Australian Open, ale dotarcie do etapu półfinału tej wielkoszlemowej imprezy również jest wielkim sukcesem polskiej tenisistki. Jak Pana zdaniem może to wpłynąć na rozwój marki osobistej Świątek?
Grzegorz Kita, ekspert ds. marketingu sportowego: - Raczej nie można tego rozpatrywać jako kolejnego game-changera. Jest to raczej utrwalenie i wzmocnienie marki. Z całą pewnością dotarcie do półfinału Australian Open to dla Igi Świątek osobisty sukces. Zwłaszcza fakt, że dotarła do tego etapu na kortach twardych. Natomiast Iga jest marką już na tyle znaną i utrwaloną w Polsce - i powoli również na świecie - że dotarcie do półfinału już nie zmienia wizerunku Igi radykalnie. Nie budzi zupełnie nowej fali zainteresowania marketingowego. Natomiast z pewnością jest czynnikiem, który wzbudzi spore zainteresowanie u pojedynczych marketerów. Uważam, że Iga ma w tym momencie najwięcej do zyskania na rynkach globalnych. W Polsce ta przestrzeń monetyzacyjna jest już dla niej relatywnie mała. Ma już wszak dużego sponsora w postaci PZU. Ewentualne inne kampanie, którym użyczałaby wizerunku na polskim rynku to nie będzie już taka skala zjawiska. Dlatego uważam, że jeśli Iga ma o coś walczyć pod tym względem, to o rynek międzynarodowy, światowy. A tutaj marketerzy patrzą na tenisistów poprzez kontekst turniejów wielkoszlemowych. Można grać dobrze w turniejach WTA 500 czy WTA 1000 i nawet je wygrywać, ale dla marketerów globalnych to turniej wielkoszlemowy jest tym gigantycznym oknem ekspozycyjno-wystawowym na świat. I w tym kontekście uważam, że Iga zrobiła dzięki tegorocznemu Australian Open znaczący krok do przodu. Zwłaszcza, że gra na kortach twardych zajmuje znaczną część sezonu i to dla marketerów jest ważna informacja - mają do czynienia z zawodniczką, która potrafi dotrzeć do etapu wielkoszlemowego półfinału na tych kortach czyli będzie budziła emocje fanów przez cały rok. Bo mam wrażenie, że do tej pory niektórzy marketerzy traktowali Igę jako zawodniczkę z kortów ziemnych, prawie całkowicie utożsamiając ją ze zwycięstwem we French Open. Przede wszystkim, Iga w tym momencie bardzo mocno przypomniała się globalnemu rynkowi mediów i marketingu. A jak już się przypomniała, to uwypukliły się jej koronne "aktywa marketingowe", czyli np. fakt, że ma tylko 20 lat a już odnosi takie sukcesy. To piekielnie ważna informacja. Marketerzy mogą założyć, że właściwie kariera jest jeszcze przed nią. To wciąż młody wiek, jak na tenisistkę.
ZOBACZ TAKŻE: Australian Open: Rafael Nadal w finale i o krok od 21. tytułu wielkoszlemowego
Zdecydowanie nie jest to taki przypadek, jak kiedyś Flavii Pennetty, która wygrała pierwszy turniej wielkoszlemowy dopiero w wieku 33 lat.
- Iga ma jeszcze masę czasu przed sobą. Kolejny element to fakt, że Iga - niezależnie od porażki w półfinale - wchodzi do top 4 rankingu WTA. To oczywisty atut. Jest w absolutnym topie tenisistek. Natomiast duża też rola teraz po stronie samej Igi, a właściwie jej sztabu marketingowego. Bo po stronie zawodniczki też musi być wysoka, międzynarodowa aktywność pod względem marketingowym i sponsoringowym, szczególnie na rynku globalnym.
Gdy spojrzymy na sposób, w jaki Iga Świątek buduje swoją markę osobistą w mediach społecznościowych, widzimy, że jest znacznie bardziej aktywna, niż Hubert Hurkacz, czy w przeszłości Agnieszka Radwańska. Potrafi reagować na bieżące wydarzenia ze świata sportu, np. pospieszyć z gratulacjami dla Roberta Lewandowskiego, czy zaskoczyć komentarzem. Zabiera głos w sprawach nie tylko związanych ściśle z wydarzeniami na korcie. Dzięki temu bardziej się wyróżnia?
- Mimo wszystko, nie do końca przychylę się do tej tezy. Na pewno jest aktywniejsza, niż Hurkacz. Natomiast wynika to raczej z faktu, że Hurkacz jest mało aktywny czy widoczny w mediach społecznościowych. Iga Świątek w nich funkcjonuje, natomiast nie uważam, by były one w jej przypadku prowadzone na poziomie topowym, światowym. Nie są zaniedbane, ale też nie dają wartości ponadstandardowej. Jest tu bardzo wysoki potencjał do działania. Uważam Igę Świątek za zawodniczkę formatu globalnego i dla niej punktem odniesienia muszą być wiodący sportowcy globalni.
Czytaj więcej w serwisie INTERIA
Przejdź na Polsatsport.pl