Czesław Michniewicz klaruje skład na Rosję. Znamy szczegóły, będą powroty!
Czesław Michniewicz nie ma pewności w kwestii składu na mecz z Rosją jedynie na dwóch pozycjach. W poniedziałek wieczorem miał rozwiać jedną z wątpliwości. W trakcie europejskiego tournée selekcjoner zawitał na mecz włoskiej Serie A, w którym Spezia mierzyła się z Fiorentiną.
"Jeśli masz operację na otwartym sercu, która decyduje o tym czy przeżyjesz, to wolałbyś, żeby operował cię młody lekarz, czy starszy bardziej doświadczony?" - zwykł odpowiadać pytaniem na pytanie Michniewicz, kiedy dociekaliśmy dlaczego w kluczowych meczach najczęściej stawiał na rutyniarzy.
ZOBACZ TAKŻE: Znamy sztab reprezentacji Polski. Czesław Michniewicz ogłosił skład
Nie ma siły, aby w przypadku meczu z Rosją w sposób znaczący odbiegł od swojej zasady. Przecież spotkanie w Moskwie zdecyduje o tym czy pacjent wciąż będzie oddychać…
Na podstawie rozmów, które selekcjoner odbywa z najważniejszymi polskimi zawodnikami można wywnioskować, że kluczowym graczom odpowiada system… preferowany przez Paulo Sousę. A Michniewicz nie zamierza się z nimi kłócić. Czyli na Rosję wyjdziemy w ustawieniu z trzema obrońcami i szeroko grającymi wahadłowymi.
Nie będzie też żadnych cudów w kwestiach personalnych. Wszystkich najważniejszych dotychczasowych graczy najpewniej zobaczymy w pierwszym składzie. Owszem, Michniewicz ma sentyment do całego zastępu swoich zawodników, z których korzystał będąc trenerem kadry młodzieżowej, ale to melodia niedalekiej przyszłości.
Na Rosję Michniewicz szuka trzeciego środkowego obrońcy, który jest lewonożny albo potrafi grać lewa nogą. Zamierza dokooptować go do Jana Bednarka i Kamila Glika. Wobec nieobecności Pawła Dawidowicza najpewniej powołani zostaną Michał Pazdan (Jagiellonia), Marcin Kamiński (Schalke) i Mateusz Wieteska (Legia). Wątpliwe, by Michniewicz zdecydował się na debiutanta, swojego niedawnego ulubieńca z Legii, większe są szanse weteranów. Pierwszy z nich skończył 34 lata, drugi 30.
Zanim jednak Michniewicz obejrzy starcie Kamińskiego w piątkowym meczu drugiej Bundesligi z Padeborn, na żywo przekonywał się o formie Arkadiusza Recy ze Spezii. Piłkarz, którego wylansował Jerzy Brzęczek, jeszcze przed wizytą selekcjonera we Włoszech bardzo delikatnie wysuwał się na pierwsze miejsce w jego rankingu kandydatów na lewe wahadło. To właśnie ta druga pozycja, której nie jest jeszcze pewien następca Paulo Sousy. Bierze też na nią pod uwagę Macieja Rybusa (Lokomotiw Moskwa) i Tymoteusza Puchacza (Trabzonspor). Wszyscy trzej charakteryzują się dobrą grą do przodu i wręcz przeciwnie w obronie.
W poniedziałek Reca zagrał więcej niż przyzwoicie, choć co jest paradoksem, biorąc pod uwagę dość wysoką notę, nie zdążył za Krzysztofem Piątkiem przy jego golu dla Fiorentiny na 1:0, a na początku spotkania sprokurował rzut karny. Były gracz Zagłębia Lubin, Cracovii, Genoi, Milanu, wypożyczony z Herthy Berlin nie wykorzystał jednak szansy. Reasumując, w tym bardzo dobrym meczu Recy było wszędzie pełno. I w dobrych momentach Spezii i tych słabszych (ostatecznie Fiorentina wygrała szczęśliwie 2:1). Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, na dziś największe szanse na wyjście w pierwszym składzie w Moskwie ma właśnie Reca.
Zanim selekcjoner ruszył w trasę po Europie jakieś wątpliwości były na prawym wahadle. Po tym jak Matty Cash dał show w starciu Aston Villi z Leeds United, które trener kadry oglądał na żywo, dylemat zniknął.