Sztab Michniewicza zwiększa nasze szanse w starciu z Rosją?
Nie milkną emocje związane z wyborem Czesława Michniewicza na selekcjonera reprezentacji Polski. Chodzi oczywiście o sprawę jego 711 połączeń z "Fryzjerem", szefem piłkarskiej mafii. Kolejne kontrowersje budzi sztab Michniewicza. Wirtualna Polska pisze, że 21 lat temu Mirosław Kalita, asystent Michniewicza, domagał się pieniędzy od Ruchu Chorzów. Ten wyjaśnia, że to był tylko żart, choć z ustaleń WP wynika, że kasy domagał się publicznie.
Trudno przejść obok tych wątków z przeszłości obojętnie, ale zostawmy je i skupmy się na sportowej stronie projektu, jakim jest nowy sztab Czesława Michniewicza.
Ukłony dla Dudka, ale Dawidziuk to fachowiec
Przeglądając listę nazwisk, w oczy rzuca się to, że są tam ludzie, z którymi Michniewicz pracował w młodzieżówce. Sztab z pewnością nie spełnia nadziei tych, którzy liczyli na to, że u boku nowego selekcjonera pojawi się choć jeden z dwóch wybitnych reprezentantów. Mowa o Jerzym Dudku lub Łukaszu Piszczku. Piotr Czachowski, były reprezentant Polski, ekspert Eleven Sports, z którym analizujemy wybory Michniewicza, jest jednak zdania, że w tym przypadku to nie jest wielka strata.
- Gdyby selekcjonerem został Adam Nawałka, to pewnie mielibyśmy i Dudka i Piszczka – rozpoczyna Czachowski. – Jednak to, że nie znaleźli się u Michniewicza, nie oznacza, że ten jego sztab jest przez to gorszy. Ukłony dla Dudka za karierę sportową, za grę w Liverpoolu i Realu Madryt, ale Adam Dawidziuk i Tomasz Muchiński to są fachowcy. Obaj nie byli tak wybitnymi bramkarzami, jak Dudek, ale nie raz dowiedli w swojej pracy, że znają się na tej robocie.
Zaufanie ważniejsze niż gwiazdy
- Poza tym mnie brak gwiazd w sztabie Michniewicza absolutnie nie przeszkadza – kontynuuje Czachowski. – Bo tu mniej chodzi o nazwiska, a bardziej o spójność działania, a przede wszystkim o zaufanie. Michniewicz w przeszłości poślizgnął się na niektórych współpracownikach, więc dobrze, że teraz zawierzył tym, których zna. Może trochę zaskakuje wybór Kamila Potrykusa, ale on jest od dłuższego czasu z Michniewiczem, jest jego prawą ręką.
Zdaniem Czachowskiego sztab w obecnym kształcie zwiększa nasze szanse na zwycięstwo w barażowym meczu z Rosją. Właśnie przez wzgląd na zaufanie, które w dobie rozbudowanych sztabów jest ważniejsze niż w czasach, gdy selekcjoner miał do pomocy raptem kilka osób. - Pierwszy trener nie może się oglądać za plecy – uważa były reprezentant Polski, dając niejako do zrozumienia, że Michniewicz musi mieć pewność, że ta jego ekipa skoczyłaby za nim w ogień, że daje mu cały czas wsparcie, że nie próbuje kopać pod nim dołków, że nie powie czegoś, co mogłoby być źle odebrane i zepsułoby atmosferę.
Burzę mózgów z nimi też da się zrobić
Pytanie, czy taki jednomyślny sztab, poza oczywistymi plusami, nie jest też jednak wadą? Bo jeśli wszyscy przytakują selekcjonerowi, to nie ma szans na żadną burzę mózgów. – Ma jednak ludzi, z którymi może przeanalizować słuszność swoich wyborów. Poza tym raz jeszcze powtórzę, że zaufanie jest najważniejsze – upiera się Czachowski.
Poza wszystkim Czachowski uważa, że reprezentacja pod wodzą Michniewicza i jego sztabu ludzi ma znacznie większą szansę na wygranie z Rosją niż w przypadku, gdyby Paulo Sousa pozostał na swoim stanowisku. – Z kilku powodów – mówi nasz ekspert. – Pierwszy jest taki, że zadziała efekt nowej miotły. W piłce przeważnie jest tak, że nowy trener wygrywa swoje pierwsze mecze. I to nawet nie z powodu jakichś wielkich zmian, ale z racji tego, że w drużynę wstępuje nowy duch.
Ten sztab daje nadzieję na powrót do polskiego DNA
- Kolejna sprawa, że trener Polak, ktokolwiek by nim nie był, daje szansę powrotu do tego naszego DNA – komentuje Czachowski. – Sousa próbował to DNA oszukać. A my nigdy nie będziemy prowadzili gry, jak Hiszpanie czy Włosi. My będziemy się raczej bronili. W takim meczu, jak ten z Rosją, to będzie szczególnie ważne. Nasza defensywa musi zagrać znakomicie. Stać nas na to. Proszę zauważyć, że najlepszymi meczami za kadencji Sousy były te z Hiszpanią i Anglią, gdzie się broniliśmy, grając z kontry. Bo to potrafimy najlepiej.
Nowy selekcjoner, to także szansa na zmianę taktyki i odejście od modelu z trójką środkowych obrońców i wahadłowymi, których zwyczajnie nie mamy. – Widziałem ostatnio niesamowity mecz Bereszyńskiego w lidze włoskiej. Jeśli Michniewicz zagra czwórką z tyłu, to takiego Bereszyńskiego może brać w ciemno. Możemy zagrać 4-4-2, 4-2-3-1 lub 4-3-2-1, byle czwórką w obronie. To może nie jest nasze DNA, ale przy braku wahadłowych ta taktyka najbardziej nam pasuje i jest w naszym przypadku najrozsądniejsza. Jeśli do tego dodamy, że jest szansa na powrót Grosickiego, że Michniewicz to zadaniowiec, to tym mocniej wierzę, że ogramy Rosję i zagramy o wszystko ze Szwecją lub z Czechami na Stadionie Śląskim. Jak powiedziałem, sztab jest ok, a jak za tym pójdą zmiany w sposobie grania, to jest nadzieja – kończy Czachowski.
Przejdź na Polsatsport.pl