Magiera: ZAKSA - Jastrzębski w półfinale Ligi Mistrzów?
W sporcie już tak jest, że czasami do szczęścia zabraknie jednej wygranej, czasami jednego punktu, czasami jednego seta, a czasami 0.08 sekundy, jak w przypadku naszego panczenisty, aby stanąć na olimpijskim podium. To potwierdza regułę, że w sporcie oprócz umiejętności trzeba też odrobiny szczęścia.
Ostatnia kolejka siatkarskiej Ligi Mistrzów była pasjonująca patrząc na nią z perspektywy polskich zespołów. Najwięcej emocji było przy okazji występu Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn Koźle, której nawet wygrany mecz w Civitanovej nie dawał gwarancji awansu do ćwierćfinału rozgrywek. W ciągu niespełna dwóch godzin okazało się, że dzięki dobremu układowi wyników innych meczów ZAKSA we Włoszech nic nie musi, bo awans do fazy pucharowej ma zagwarantowany po dotychczas rozegranych meczach.
– Dowiedzieliśmy się o tym już na boisku – przyznał środkowy Zaksy Norbert Huber. – Ja nawet w przerwie między setami pobiegłem do szatni, żeby sprawdzić w telefonie czy to prawda.
Mimo małego rozluźnienia ZAKSA stanęła na wysokości zadania i wygrała prestiżowy mecz 3:2. Teraz w ¼ finału zagra w dwumeczu z Dynamem Moskwa. Z drabinki losowania wynika, że jeśli kędzierzynianie pokonają Rosjan, to trafią na zwycięzcę z pary Jastrzębski Węgiel – Lube Cucine Civitanova.
– Możemy wybiec nieco w przyszłość – dodaje Huber. – Wierzę, że w półfinale zagramy z Jastrzębiem.
Jastrzębski Węgiel przeszedł przez eliminacje grupowe jak burza. Bilans 6-0 nie wymaga komentarza.
– Zrobiliśmy to, co do nas należało – przyznaje Łukasz Wiśniewski. – Teraz czeka nas zdecydowanie trudniejsze zadanie. Faworytem będą Włosi. Dla nas ważny jest fakt, że rewanż zagramy u siebie w Jastrzębiu.
Z rozgrywkami pożegnał się Projekt Warszawa, który zakończył rywalizację w grupie z bilansem 2-4. Liga Mistrzów nie służy coś warszawskiemu zespołowi. Przed rokiem drużynie zabrakło do wyjścia z grupy kilku małych punktów, w tym sezonie ani raz nie pokonali bardzo przeciętnego Ziratu Ankara.
W Lidze Mistrzyń mamy w ćwierćfinale jednego przedstawiciela – Developress Bella Dolina Rzeszów. Klub z Podkarpacia nie miał szczęścia w losowaniu, trafił bowiem na jeden z najbardziej utytułowanych klubów w ostatnich kilkunastu latach, aktualnego klubowego mistrza świata – VakifBank Stambuł.
– I świetnie – mówi Jelena Blagojević. – Ja się cieszę. Po to się trenuje, żeby grać takie mecze.
Niestety, z rywalizacji w fazie grupowej odpadł Chemik Police, który jednak zrobił wszystko, co mógł, aby pozostać w rywalizacji. Policzanki wygrały cztery mecze i doznały dwóch porażek z wyżej notowanym Imoco Volley Conegliano, który broni tytułu wywalczonego przed rokiem. Naprawdę rzadko się zdarza, aby bilans spotkań 4-2 nie dawał awansu do fazy pucharowej.