PKO BP Ekstraklasa: Remis Jagiellonii Białystok z Wartą Poznań
Podział punktów w niedzielnym meczu w Białymstoku. Z wyniku ostatecznie bardziej zadowoleni są z pewnością gospodarze, którzy przez większą część spotkania grali w "dziesiątkę".
Goście zagrali w Białymstoku w składzie identycznym, jak w wygranym meczu z Radomiakiem. W zespole gospodarzy do składu wrócił po chorobie lider i kapitan zespołu Taras Romanczuk. Niemal tuż po podpisaniu kontraktu w pierwszej jedenastce Jagiellonii zadebiutował napastnik Filip Piszczek, który w miniony piątek podpisał umowę przechodząc do białostockiej drużyny z Cracovii.
Gdyby nie czerwona kartka dla Bogdana Tiru i stuprocentowa sytuacja Warty tuż przed przerwą, to o pierwszej połowie można by powiedzieć jedynie tyle, że oba zespoły walczyły o piłkę, ale jakości gry i emocjonujących momentów w niej nie było.
Od początku przy piłce utrzymywali się gospodarze, ale nic z tego nie wynikało. W 25. min miało miejsce zdarzenie, które zaważyło na dalszym przebiegu meczu. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego rumuński stoper Jagiellonii próbował w polu karnym gości uderzyć piłkę przewrotką, ale trafił w twarz Michała Kopczyńskiego. Pomocnik Warty musiał opuścić boisko, a sędzia Damian Kos ocenił, że zagranie było tak niebezpieczne, że kwalifikuje się na czerwoną kartkę.
Od tego momentu inicjatywę przejęli goście, ale i oni nie stwarzali groźnych sytuacji. Do 42. min, gdy stuprocentową szansę zmarnował Jayson Papeau. Francuski skrzydłowy dostał podanie w polu karnym Jagiellonii i powinien przynajmniej trafić w światło bramki, ale mniej więcej z jedenastu metrów przestrzelił. Jagiellonia do przerwy nie oddała żadnego celnego strzału, w ogóle niewidoczny był Piszczek, ale też nie otrzymywał żadnych piłek od kolegów z nowej drużyny. Na drugą połowę już nie wyszedł.
W tej było już więcej emocji i padły obie bramki. Co było do przewidzenia, piłkę znacznie dłużej posiadali goście, ale Jagiellonia mądrze i przez długi czas skutecznie, broniła się.
W 63. min Warta objęła jednak prowadzenie. Po akcji prawą stroną w słupek uderzył Miłosz Szczepański, a praktycznie do pustej bramki piłkę dobił Kolumbijczyk Frank Castaneda. To jego pierwszy gol w ekstraklasie. Odpowiedź Jagiellonii była bardzo szybka, bo niemal w kolejnej akcji Karol Struski wygrał piłkę w polu karnym Warty, ta trafiła do Czecha Tomasa Prikryla, który płaskim technicznym strzałem wyrównał. Jak się okazało, był to jedyny w meczu celny strzał Jagiellonii.
Im bliżej końcowego gwizdka, tym większa była przewaga gości. W 83. min Castaneda przegrał pojedynek sam na sam ze Zlatanem Alomerovicem - uderzył obok bramkarza Jagiellonii, ale i obok jej bramki. Białostoczanie już więcej błędów w obronie nie popełnili, zwalniali grę i ostatecznie udało im się zdobyć punkt.
Jagiellonia Białystok - Warta Poznań 1:1 (0:0)
Bramki: Prikryl 65 - Castaneda 63
Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerovic - Bogdan Tiru, Michał Pazdan, Miłosz Matysik, Bojan Nastic - Karol Struski (78. Bartłomiej Wdowik), Taras Romanczuk, Tomas Prikryl (87. Kacper Tabiś), Przemysław Mystkowski (67. Martin Pospisil), Fedor Cernych (87. Andrzej Trubeha), Filip Piszczek (46. Paweł Olszewski)
Warta Poznań: Adrian Lis - Jan Grzesik, Robert Ivanov, Dawid Szymonowicz, Łukasz Trałka, Konrad Matuszewski (84. Kajetan Szmyt) - Jayson Papeau (61. Frank Castaneda), Mateusz Kupczak (61. Niilo Maenpaa), Michał Kopczyński (26. Miłosz Szczepański), Miguel Luis (84. Jordan Courtney-Perkins) - Adam Zrelak
Żółte kartki: Alomerovic, Struski - Kopczyński, Kupczak, Grzesik
Czerwona kartka: Tiru (25, za faul)
Przejdź na Polsatsport.pl