Bieg Piastów wrócił do korzeni. Na trasie Justyna Kowalczyk-Tekieli
Ponad sześć tysięcy miłośników biegów narciarskich z 20 krajów przez dwa weekendy miało w Szklarskiej Porębie swoje święto podczas 46. Biegu Piastów. Na trasie królewskiego dystansu 50 km obecna była m.in. Justyna Kowalczyk-Tekieli.
- Wróciliśmy do korzeni i po przejściach z pandemią w tym roku wróciliśmy do startów wspólnych - podkreślił Leszek Kosiorowski z biura prasowego.
Organizatorzy Biegu Piastów jeszcze przed startem festiwalu podkreślali, że najważniejsze jest dla nich powrót do startów wspólnych, które są fundamentem, na którym zbudowany została impreza w Szklarskiej Porębie.
- Po tym, jak ze względu na pandemię w zeszłym roku były starty solo, teraz wróciliśmy do startów wspólnych i niemal wszyscy mówili, że dla nich to jest bardzo ważne, bo brakowało im bycia na trasie razem. Znowu jest normalnie i wróciliśmy do źródeł. Dwa weekendy, siedem biegów i dwa dodatkowo dla dzieci – możemy być zadowoleni - podkreślił w rozmowie z PAP Kosiorowski.
Pierwszą odsłonę festiwal narciarstwa biegowego miał w ostatni weekend lutego. Wielkie święto rozpoczęli najmłodsi, którzy mieli do pokonania trasę o długości prawie kilometra. Widok blisko stu dzieciaków walczących zaciekle o jak najlepszy wynik i do tego dopingowanych gorąco przez rodziców był imponujący.
Później przyszedł czas na bieg rodzinny. Na starcie pojawił się wówczas m.in. 79-letni Walter Judka, który nie opuścił do tej pory ani jednej edycji Biegu Piastów. Towarzyszyła mu 12-letnia wnuczka, która nie miała dla dziadka „taryfy ulgowej” i zdecydowanie go pokonała.
Ponad 300 narciarzy postanowiło podjąć wyzwanie w biegu Brubeck Nocna 12. To wyjątkowy bieg, bo odbywa się po zmroku przy blasku księżyca, gwiazd i latarek umieszczonych na głowach zawodników. Na starcie pojawiła się m.in. jedna a nadziei polskiego narciarstwa biegowego 18-letnia Kinga Mareczek i zajęła doskonałe drugie miejsce, a lepsza okazała się tylko doświadczona czeska biathlonistka Klara Moravcova.
Tradycyjnie największe emocje wzbudzała rywalizacja na dystansie 50 km. Dodatkowym magnesem była multimedalistka igrzysk olimpijskich Kowalczyk-Tekieli, która również stanęła na starcie. Trasa nie była łatwa, bo w nocy spadł śnieg i biegło się bardzo ciężko.
- Jeszcze nigdy podczas biegu nie zjadałam dwóch kilogramów czekolady - krótko skomentowała bieg Kowalczyk-Tekieli, która na mecie była druga za Czeszką Adelą Budikovą.
Chociaż Kowalczyk-Tekieli już nie jest czynną zawodniczką, to nadal wzbudzała ogromne zainteresowanie i śmiało można było ją określić największą gwiazdą imprezy w Szklarskiej Porębie.
- Justyna przyciąga ludzi i robi świetną robotę dla biegówek. Przyjechała do nas z mężem, bratem, rodzicami i dzieckiem. Po raz pierwszy wystartowała zupełnie amatorsko i chociaż już nie trenuje wyczynowo, pokazała klasę - podkreślił Kosiorowski.
Organizatorzy myślą już o kolejnej edycji i liczą, że uczestników festiwalu będzie jeszcze więcej i atmosfera będzie jeszcze lepsza. Ze względu na działania wojenne w Ukrainie z imprezy wykluczeni zostali narciarze z Rosji i Białorusi.
- W porównaniu z tym, co było dwa lata temu to mamy obniżkę frekwencji, ale to wynika z tego, że zbrakło jednej grupy narciarzy, jak my to mówimy – zawodników z dalszej zagranicy. Wynika to jednak w dalszym ciągu z obostrzeń covidowych. Byli narciarze ze Stanów Zjednoczonych i Kanady, ale były to małe grupki, a nie setki, jak to bywało wcześniej. Wierzymy, że za rok będzie jednak już zupełnie normalnie - podsumował Kosiorowski.
Przejdź na Polsatsport.pl