Witalij Kliczko. Wielki mistrz ringu, bohater czasu wojny
Kiedy boksował, mówiono, że jest mutantem wyhodowanym przez promieniowanie powstałe po wybuchu reaktora elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Wielki dwumetrowy Witalij Kliczko był postrachem rywali, a jego odporność na ciosy była wręcz legendarna. A jego uderzenie miało piekielną siłę rażenia. To był „Doktor Żelazna Pięść”. Dziś to właśnie ten człowiek, mer Kijowa, zagrzewa Ukraińców i mieszkańców stolicy kraju do walki z rosyjskim agresorem.
Witalij Kliczko wychował się w ZSRR, gdzie zawodowy boks był zakazany. Późniejszy mistrz uwielbiał Arnolda Schwarzeneggera, chciał być taki jak słynny filmowy „Terminator”.
Za pierwszą walkę dostał 100 dolarów
14-letni Kliczko urodził się w lipcu 1971 roku we wsi Biełowodskoje w Kirgistanie, później dorastał w Kazachstanie, a w 1985 roku przeprowadził się z rodzicami do Kijowa. Zarabiał pieniądze, oprowadzając turystów po niebezpiecznych dzielnicach. Trenował sporty walki, w tym boks. W wieku 17 lat leci do Stanów na swoją pierwszą walkę. Przegrywa ją na punkty, ale dostaje 100 dolarów. Dla Ukraińca taka kwota to jest prawdziwa fortuna.
Za pierwszą walkę kupił oryginalne buty. Ważniejsze było jednak to, iż to właśnie wtedy zrozumiał, że chce być zawodowym pięściarzem. To nie był oczywisty wybór, bo Witalij był także świetnym uczniem. Ma zresztą tytuł doktora, który obronił w 2000 roku po ukończeniu Uniwersytetu w Kijowie.
Jako amator był mistrzem kick-boxingu w wersji full-contact. Szybko jednak trafia do boksu i notuje wielką wpadkę. W 1995 roku zdobył tytuł wicemistrza świata, ale po finałowej walce zarzucono mu stosowanie sterydów. Po pewnym czasie przyznał się do winy i został zawieszony na 2 lata. Przez to nie poleciał na igrzyska w Atlancie w 1996 roku. Tam złoto zdobył jego brat Władimir.
ZOBACZ TAKŻE: Ukraina w gruzach. Teraz nikt nie myśli o sporcie (ZDJĘCIA)
W połowie listopada 1996 roku debiutuje jednak z powodzeniem w zawodowym boksie. Swojego rywala Tony’ego Bradhama nokautuje w drugiej rundzie. Kolejne walki też kończy przed czasem. Z jednej strony zachwyca, bo jest pełen pokory dla rywali. Z drugiej niektórzy zwracają uwagę na jego dość prosty styl walki. Nie przeszkadza mu to jednak w zdobyciu tytułów mistrza Europy i świata.
Po bitwie w ringu z Lewisem założono mu 68 szwów
Do historii przeszła jego walka z Lennoxem Lewisem. Przegrał. Jednak nie dlatego, że rywal posłał go na deski, ale z powodu kontuzji. Lekarz uznaje, że oko Witalija jest w tak fatalnym stanie, że już nie może dłużej walczyć. Kliczko protestował, ale na niewiele się to zdało. Prowadził wtedy na punkty, a starcie gigantów było ucztą dla koneserów. Po potężnych ciosach Lewisa, które dochodziły celu, twarz Ukraińca wyglądała fatalnie. Nie składał jednak broni. Walczył. Skutecznie. Z okiem było jednak naprawdę źle. Istniało ryzyko, że oślepnie. Założono mu 68 szwów.
Walka z Lewisem, choć przegrana dała mu uwielbienie i sławę. Po niej przestał być nazywany specjalistą do klinczowania. Stał się wojownikiem o żelaznej szczęce, bo też ciosy Lewisa były tak potężne, że mało kto by je wytrzymał. Kliczko sobie z nimi poradził. Pewnie zrobiły na nim wrażenie, ale nie upadł. Wiele mówiło się też o rewanżu obu mistrzów. Nigdy jednak do niego nie doszło, choć Kliczko wiele razy składał propozycje Lewisowi. Nie na ringu. Panowie spotkali się przy szachownicy.
Witalij sporo rozumie po polsku. W połowie lat 90-tych trenował kickboxing w sekcji walk Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Miał sparingi z Przemysławem Saletą. Większe związki z Polską ma Władimir Kliczko, młodszy brat Witalija. Był on zawodnikiem Gwardii Warszawa. Stoczył pięć walk, cztery wygrał przed czasem, jedną na punkty. Jego trenerem był Paweł Skrzecz. Władimir za jedną walkę kasował 200 dolarów. – To był skromny, spokojny chłopak. Wtedy nikt nie wiedział, że bracia zajdą tak daleko – mówił Skrzecz w rozmowie z naszemiasto.pl.
W Polsce stoczył pojedynek stulecia
Obecny mer Kijowa w Polsce pojawił się jeszcze 10 września 2011 roku. Stoczył walkę na nowo otwartym Stadionie Miejskim we Wrocławiu. To był polski pojedynek stulecia w wadze ciężkiej, a jego rywalem był Tomasz Adamek. Oglądało ich 40 tysięcy kibiców. Kliczko wygrał w 9. rundzie przez techniczny nokaut.
Walkę Adamek – Kliczko polscy kibice śledzili z wypiekami na twarzy. Polak zostawił w ringu serce, ale zabrakło mu argumentów. Góral był po prostu za mały, by zrobić krzywdę ukraińskiemu mistrzowi.
Witalij, w obronie pasa WBC walczył też z innym polskim pięściarzem Albertem Sosnowskim. Wygrał z nim w 10. rundzie przez KO. Pojedynek odbył się na stadionie w Gelsenkirchen. Półtora roku przed walką z Adamkiem. Oczywiście na trybunach był komplet.
Kliczko ring opuścił w glorii z bilansem 64 – 5. Szacunek budzi fakt, że aż 23 razy bronił tytułu mistrza świata. Odszedł, bo uznał, że osiągnął wszystko i nie chce rozmieniać się na drobne. Poza tym coraz częściej zaczęły dokuczać mu kontuzje. Stały się dla niego większym utrapieniem niż rywale. Ze sportem jednak nie zerwał. Codziennie rano trenuje, żeby utrzymać swoje ciało w formie. Do ringu już jednak nigdy nie wróci. Teraz walczy na barykadach Kijowa z najeźdźcą z Rosji.
W sporcie zarobił 60 milionów dolarów
W ringu zarobił 60 milionów dolarów. Mógłby sobie wygodnie żyć, nie przejmować się niczym. On tak jednak nie potrafi. Właśnie dlatego stanął do walki z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. To jest konsekwencja wszystkich wyborów, jakich dokonał po zejściu z ringu.
Kliczko, mer Kijowa jest dziś nie tylko bohaterem wszystkich Ukraińców, ale całego wolnego i demokratycznego świata. Kto by pomyślał, że ten facet w 2006 roku przegrał wybory na mera. Zdobył 26 procent poparcia. Dużo, ale nie wystarczyło. Zajmuje drugie miejsce. Dwa lata później jest jeszcze gorzej. Ma 17-procentowe poparcie, jest trzeci. Nie poddaje się. Za trzecim razem, w 2014 roku osiągnął cel.
Do świata polityki nie poszedł dla kasy. Jak wspomnieliśmy, w ringu zarobił wystarczająco dużo. Otwarcie mówił, że chodziło mu o ideały. Pamiętał Związek Radziecki, jego upadek, pierwsze lata wolnej i niepodległej Ukrainy, gdzie ludzie marzyli o życiu w demokratycznym świecie. On chciał go współtworzyć. W 2010 roku założył partię UDAR, co w języku ukraińskim oznacza cios.
Teraz walczy o wolną, niepodległą Ukrainę
Ma wielkie plany. Kiedyś chce startować w wyborach prezydenta kraju. Ma szansę, bo ludzie go uwielbiają. Za to, jaki jest i za to, co robi. Kiedy Wiktor Janukowycz tłumił powstanie na Majdanie, Kliczko dołączył do protestujących i razem z nimi walczył z Bierkutem, specjalną jednostką ukraińskiej milicji na usługach Janukowycza. Studentom, którzy walczyli wtedy o polityczną zmianę, powiedział, że przyszedł, bo każda osoba ma sens, bo inaczej nie da się zrobić zmian.
Teraz Kliczko staje na barykadach Kijowa, by zatrzymać rosyjską inwazję. Podobnie jak prezydent kraju Wołodimir Żeleński nie chce uciekać. Mówi, że chce tylko tego, by Ukraina była niepodległym, demokratycznym i wolnym krajem. – Demonstrowaliśmy w tej sprawie na Majdanie w 2014 roku. Będziemy nadal o to walczyć, nie będziemy nikogo atakować, ale będziemy bronić naszego kraju – mówi Kliczko dla niemieckiego Bilda.
Kliczko otwarcie przyznaje, że obecna walka jest najcięższą w jego karierze. Putina się jednak nie boi. Strach czuje tylko przed żoną. Natalia Kliczko kiedyś zażartowała nawet, że gdyby mąż ją zdradził, to nie pomogłaby mu żadna z jego bokserskich umiejętności.
Przeżył śmierć ojca, nigdy nie walczył z bratem
Wielki wpływ na zawodnika miało to, co stało się z jego ojcem. Kiedyś opowiedział o tym we wzruszającej rozmowie z Polsat News. Tata Władimir był generałem i został wezwany na teren elektrowni w Czarnobylu. To było zaraz po awarii reaktora. Dwa dni po wezwaniu tata wrócił do domu i opowiadał rodzinie o skażeniu i promieniotwórczych substancjach w powietrzu. Musiał jednak wrócić do Czarnobyla. Dostał rozkaz, zabezpieczał ewakuację, gasił pożar. Zmarł w 2011 roku w wieku 64 lat. Miał raka układu limfatycznego. Napromieniowanie miało wpływ na chorobę.
Warto i trzeba wiedzieć, że Witalij nigdy nie walczył z młodszym bratem. Obiecali to mamie, słowa dotrzymali. Jeden z trenerów braci mówił, że Witalij jest jak skała, a Władimir jak glina. To mało znaczyć, że tego drugiego łatwiej jest formować, a ten pierwszy z trudem zdobywa umiejętności, ale jak już czegoś się nauczy, to jest nie do pokonania. Na początku XXI wieku bracia Kliczko dominowali w ringu. W 2011 mieli w rękach wszystkie najważniejsze tytuły.
Wieloletnim trenerem Kliczki był Niemiec, Fritz Sdunek. Ukrainiec walczył zresztą dla jego stajni. Co ciekawe, nie chciał jednak walczyć pod niemiecką flagą. Do końca, konsekwentnie bił się pod flagą Ukrainy. Tak jak teraz.
Przejdź na Polsatsport.pl