Jerzy Brzęczek odkrył teorię spiskową przeciwko Wiśle? "Dziwnym trafem..."
Nie milkną echa niedzielnego meczu w PKO BP Ekstraklasie pomiędzy Wisłą Kraków a Lechem Poznań. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1 i nie brakowało w nim gigantycznej kontrowersji.
Chodzi o nieuznanego gola dla "Białej Gwiazdy" na 2:0. Według arbitra Tomasza Kwiatkowskiego, faulowany w walce o górną piłkę ze Zdenkiem Ondraskiem był bramkarz Lecha, Filip Bednarek. Początkowo bramka została zaliczona, ale po wideoweryfikacji VAR sędzia zmienił zdanie, ku frustracji i niezrozumieniu gospodarzy.
ZOBACZ TAKŻE: Fatalny błąd sędziego w meczu PKO BP Ekstraklasy? "Pospolita kradzież"
Nie brakuje bowiem opinii, że sędzia popełnił katastrofalny błąd, mimo że miał do wglądu powtórki telewizyjne. Takiej decyzji nie potrafi zrozumieć również szkoleniowiec Wisły, Jerzy Brzęczek. Tym bardziej, że w wyjazdowym spotkaniu przeciwko Legii Warszawa, doszło do podobnej sytuacji z udziałem golkipera krakowskiego zespołu, Mikołaja Biegańskiego. Wówczas sędzia nie dopatrzył się faulu na byłym zawodniku Skry Częstochowa i uznał trafienie dla "Wojskowych". Czy brak konsekwencji to wyłącznie przypadek, a może teoria spiskowa?
- Rozumiem, że praca sędziego jest bardzo trudna. Zastanawia mnie różna interpretacja. W Warszawie okazało się, że nas zawodnik przegrał pojedynek i bramka jest słusznie uznana. Tutaj bramkarz przegrywa pojedynek i jest faul. Dziwnym trafem decyzje w ostatnich spotkaniach za każdym razem są na niekorzyść mojej drużyny. W Warszawie mielibyśmy jeden punkt więcej, tutaj prowadzilibyśmy 2:0 i prawdopodobnie byśmy to spotkanie wygrali. Proszę o obiektywizm, bo zawodnicy ciężko pracują. Błędy są rzeczą normalną, każdy je popełnia, ale jeżeli jestem przed monitorem i mam dwie bardzo podobne sytuacje i dwie różne interpretacje, to ja tutaj czegoś nie rozumiem - powiedział Brzęczek w wywiadzie pomeczowym dla telewizji Canal plus.
Wisła Kraków znajduje się w strefie spadkowej i coraz bardziej zagraża jej widmo degradacji.
Przejdź na Polsatsport.pl