Lekkoatletyczne HMŚ. Justyna Święty-Ersetic: Mam piękne wspomnienia z Belgradu. Chcę dołożyć kolejne

Inne
Lekkoatletyczne HMŚ. Justyna Święty-Ersetic: Mam piękne wspomnienia z Belgradu. Chcę dołożyć kolejne
Fot. PAP
Justyna Święty-Ersetic

"Mam piękne wspomnienia z Belgradu i chcę dołożyć kolejne" - powiedziała PAP przed piątkowym rozpoczęciem rywalizacji w halowych mistrzostwach świata Justyna Święty-Ersetic. W jej ocenie rywalizacja w kadrze na dystansie 400 m "nakręca tylko poziom".

Pięć lat temu w Belgradzie Justyna Święty (wówczas jeszcze nie Święty-Ersetic) zdobyła dwa medale halowych mistrzostw Europy. Indywidualnie była trzecia wynikiem 52,52, a w sztafecie z koleżankami stanęła na najwyższym stopniu podium.

 

"Ocierałam się o podium i wreszcie się udało. Polskie dziewczyny lubią brąz, ale złoto też im się podoba" - mówiła wówczas w rozmowie z PAP.

 

ZOBACZ TAKŻE: Lekkoatletyczne HMŚ. Jarosława Mahuczich: Chcę dokonać więcej niż tylko zwyciężyć

 

Od tamtego czasu żeńskie 400 m w Polsce zrobiło kolosalny postęp. Dość powiedzieć, że Święty-Ersetic jest złotą i srebrną medalistką igrzysk olimpijskich w Tokio (w sztafecie mieszanej 4x400 m i sztafecie pań na tym samym dystansie), dwukrotną medalistką mistrzostw świata w biegu rozstawnym, a także mistrzynią Europy ze stadionu z 2018 roku. A wcale nie jest sama, bo idzie za nią cała grupa podopiecznych trenera Aleksandra Matusińskiego, najbardziej utytułowanego szkoleniowca w polskich biegach ostatniej dekady.

 

Święty-Ersetic nie ma jednak w dorobku indywidualnego medalu mistrzostw świata i wydaje się, że właśnie pod dachem hali Stark Arena w stolicy Serbii jest realna szansa, aby to zmienić.

 

"To właśnie tutaj zdobyłam swój pierwszy medal indywidualnie, a później wraz z dziewczynami dołożyłam kolejny. Mam piękne wspomnienia z tego miejsca i mam nadzieję, że podczas tego weekendu dołożę kolejne" - powiedziała PAP w czwartek po południu.

 

Polka rozpocznie swój występ w Belgradzie od piątkowych porannych eliminacji. Te zaczną się o godzinie 11.40. Po południu zaplanowano półfinały, a finał w sobotniej sesji wieczornej. Święty-Ersetic ma drugi czas w tym sezonie wśród zgłoszonych do rywalizacji pań - 51,04, który jest rekordem kraju z niedawnych mistrzostw Polski w Toruniu.

 

"Jestem przygotowana. Świadczą o tym moje ostatnie występy. Pokazują, że stać mnie tutaj — w Belgradzie — na dobre bieganie. Czekam więc na piątek" - mówiła po przyjeździe do Serbii zawodniczka AZS AWF Katowice.

 

Dodała, że wiele lat "siedzi w tym sporcie i co ma być, to będzie".

 

"Stać mnie na to, aby w Belgradzie zejść poniżej 51 sekund, ale to jest hala. Pamiętajmy o tym, że bieg po prostu musi się dla mnie bardzo dobrze ułożyć" - przyznała Święty-Ersetic.

 

Podkreśliła, że jest nastawiona niezwykle bojowo.

 

"Mistrzostwa to jest bieganie turniejowe. Na tym się już troszeczkę znam" - zażartowała.

 

Odnosząc się do rywalizacji wewnątrzkrajowej, przyznała, że nakręca ona tylko poziom.

 

"Każda z nas chce być najlepsza. Widać to było w finale mistrzostw Polski. To było świetne show dla kibiców. Ta rywalizacja odbywa się jednak na bieżni, a nie poza nią" - dodała Święty-Ersetic.

 

Duże szanse na medal indywidualny ma także druga reprezentantka Polski w Belgradzie w biegu indywidualnym Natalia Kaczmarek. 51,15 to trzeci wynik na liście startowej.

 

Mogło być jeszcze lepiej, bo Polska miała trzy miejsca po wygranej Święty-Ersetic w cyklu World Athletics Indoor Tour, ale COVID-19 pokrzyżował planu i uniemożliwił wyjazd na HMŚ Annie Kiełbasińskiej (51,10 w tym sezonie).

 

"Moim zdaniem główną kandydatką do złota jest Femke Bol. Jestem z nią na zgrupowaniach, widzę, jak wygląda na treningach. Ona może pod dachem złamać granicę 50 sekund. Stać ją na to. Mocna będzie też na pewno Shaunae Miller-Uibo z Bahamów. Ona nie biegała w tym sezonie pod dachem, ale ma taki zapas prędkości, że będzie bardzo groźna. Nasze dziewczyny — Justynę Święty-Ersetic i Natalię Kaczmarek stać na medal. Bez wątpienia. Obie mają swoje ogromne atuty. Natalia jest być może nawet mocniejsza fizycznie, ale Justyna w hali jest prawdziwą mistrzynią. Umie znaleźć się w każdym momencie biegu, nie czeka z decyzją ani sekundy. Żeby biegać dobrze na hali trzeba "mieć jaja". Taka jest prawda. Tu nie ma czasu na zastanowienie, nie ma miejsca. To nie jest bieganie po torach" - powiedziała w rozmowie z PAP Kiełbasińska.

 

Holenderka Bol jest liderką tegorocznych tabel z wynikiem 50,30.

mtu, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie