Michał Białoński: Dlatego Wisła Kraków tonie
Na osiem kolejek przed końcem sezonu Wisła Kraków jest na miejscu spadkowym. Jeden z dwóch najstarszych polskich klubów w siedmiu tegorocznych spotkaniach uciułał ledwie trzy punkty, co czyni go najgorszym w Ekstraklasie. W roli strażaka występuje były selekcjoner Jerzy Brzęczek. Do bezpiecznego miejsca brakuje wiślakom czterech punktów. Co spowodowało sportową zapaść zasłużonego klubu? - zastanawia się dziennikarz Interii Michał Białoński.
Przespana zima
Sportowo Wisła jest w krytycznej sytuacji, bo przespała zimę. Z jednej strony lekką ręką wypuściła dwóch najlepszych piłkarzy Yawa Yeboaha i Aschrafa El Mahdiouiego, a z drugiej oferta ponad czterech milionów euro za ten duet była ciężką do odrzucenia. Problem w tym, że poprzedni szkoleniowiec Adrian Gula nie trafił z przygotowaniami, co najbardziej widać po zapaści formy skrzydłowych Mateusza Młyńskiego, Piotra Starzyńskiego czy napastnika Jana Klimenta. Sprowadzony latem Czech miał być najlepszym snajperem zespołu, a ostatnio przestał się mieścić do dwudziestki meczowej.
- Kliment nie jest aż tak zły jak go malują. Problem w tym, że biega w złych rejonach boiska, przez co nie ma go w polu karnym, a stamtąd się zdobywa gole – powiedział mi Paweł Brożek, który w barwach "Białej Gwiazdy" zostawał nie tylko mistrzem Polski, ale też królem strzelców.
Adrian Gula został w blokach startowych z zespołem
Źle naoliwiona maszyna Guli została w blokach startowych. W meczach z Rakowem i Stalą Mielec u siebie nie tylko nie zdobyła punktu, co nawet nie oddała celnego strzału. Zwłaszcza porażka ze Stalą była grzechem ciężkim, podobnie jak remis w Krakowie z Górnikiem Łęczna. Ten ostatni mecz był już początkiem misji ratunkowej byłego selekcjonera Brzęczka.
Jeszcze pod koniec lutego ubłocona walką o utrzymanie była Legia, która pokonując m.in. Wisłę u siebie 2:1 zaczęła się odbijać. Jej trener Aleksandar Vuković ma ten komfort, że został rzucony w wir pracy w połowie grudnia. Początkowo ów wir go podtapiał, ale w przerwie zimowej "Vuko" odrobił zadanie. Legia odzyskała dynamikę i konsekwencję w grze obronnej. W 2022 r. jest najlepiej punktującym zespołem, po Rakowie. Obydwa zespoły wywalczyły po 17 pkt, przy czym warszawianie potrzebowali do tego ośmiu meczów, a ekipa Marka Papszuna - siedmiu.
Jerzy Brzęczek nadrabia stracony czas
Brzęczkowi brakuje tych dwóch miesięcy ciężkiej, ale ukierunkowanej pracy z zespołem, jakie miał Vuković. Dlatego w przerwie na reprezentację zabiera zespół na krótkie zgrupowanie, by przygotować drużynę na pierwsze mecze o być albo nie być. Z Piastem i Górnikiem Zabrze u siebie. Gliwiczanie Waldemara Fornalika znakomicie czują się pod Wawelem, co pokazali wczoraj, pokonując Cracovię.
To smutne zjawisko, że w ostatnim oknie transferowym Wisła dokonała osiem transferów i w tej ósemce nie znalazło się miejsce ani dla jednego Polaka! Skutkiem tego na sromotnie przegrany1:4 piątkowy mecz z Pogonią w Szczecinie trener Brzęczek posłał tylko dwóch Polaków - młodzieżowców, bo wymaga tego przepis. Te proporcje nie muszą wyglądać tak źle dla polskiej myśli szkoleniowej. W końcu formę odzyska rekonwalescent Alan Uryga, jej renesans dotknie Młyńskiego i Starzyńskiego. Natomiast w krótkim czasie na boisko nie wróci Kuba Błaszczykowski, by pomóc swym doświadczeniem i mądrością zespołowi. Kontuzjowane kolano przez pół roku próbował wyleczyć zachowawczo, ale ostatecznie – w ubiegłym tygodniu – przeszedł zabieg rekonstrukcji więzadeł.
Dawid Szulczek był w Wiśle i nikt nie dostrzegł jego potencjału
W dużo skromniejszych warunkach zespół zbudowała Warta Poznań, która ma sześć punktów przewagi nad Wisłą i takiej samej liczby brakuje jej do utrzymania. Z ostatnich pięciu meczów trzy wygrała, a jeden zremisowała, mając aż pięciu Polaków w wyjściowym składzie. Ostatnio rozbiła na wyjeździe Zagłębie Lubin 4:0. Wartę sprawnie i skutecznie prowadzi trener o twarzy licealisty Dawid Szulczek. Jeszcze latem 2020 r. w Wiśle Kraków, jako asystent Artura Skowronka. I nikt nie dostrzegł drzemiącego w nim potencjału. Gdy podwinęła się noga Skowronkowi, działacze Wisły pojechali do Niemiec Petera Hyballę, który – pomimo pierwszego zauroczenia gegenpressingiem – okazał się być totalnym niewypałem. Później ściągnęli Adriana Gulę do mission impossible: promowanie młodych, ofensywna gra krakowską piłką, sprzedawanie najlepszych i utrzymanie.
Pięciu trenerów w trzy lata
Bez względu na wynik walki o utrzymanie ratownicy Wisły muszą zrozumieć jedno: w piłce nie da się nic zbudować, jeśli co siedem-osiem miesięcy jest inny trener. Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski wkroczyli do akcji, by ratować tonącą w długach, bez licencji Wisłę w styczniu 2019 r. Maciej Stolarczyk, Skowronek, Hyballa, Gula, Brzęczek – to lista trenerów, którzy przewinęli się przez szatnię w niewiele ponad trzy lata. Zamiast hasła jeden szkoleniowiec na pięć lat mamy inne – pięciu trenerów w trzy lata. Sytuację sportową miał ustabilizować dyrektor Tomasz Pasiecznyt, ale po dziewięciu miesiącach, na początku marca również on został zwolniony.
Wszystko wskazuje na to, że Wisła zechce zastosować model angielski – cała władza w części sportowej powędruje w ręce Jerzego Brzęczka. To on ma czuwać nie tylko nad formą zespołu, ale też nad jakością transferów.