Po meczu Szkocja - Polska. Zamiast odpowiedzi jeszcze więcej pytań
Remis i gra ze Szkotami niepokoi, ale jeszcze bardziej niepokoją wypadki, do których doszło w czasie próby generalnej przed mundialowym barażem. Wraz z kontuzją Bartosza Salamona Czesławowi Michniewiczowi najprawdopodobniej wysypał się plan zestawienia obrony na mecz o mundial. Im dłużej trwało czwartkowe spotkanie, tym więcej wątpliwości pozostawiał Arkadiusz Reca. Selekcjoner reprezentacji Polski nie dostał odpowiedzi na nurtujące go pytania, prawdopodobnie ma teraz jeszcze więcej wątpliwości.
Kiedy Michniewicz zostawał trenerem reprezentacji, przyjechał się po Europie, by porozmawiać ze wszystkimi kluczowymi piłkarzami, którzy mieli bić się o Katar. Nie wiem, czy wszystkim, ale kilku kadrowiczom przedstawił swój personalny plan na Rosję. Jedenastka ta miała wyglądać tak: Szczęsny – Bednarek, Glik, Kamiński – Cash, Krychowiak, Moder, Szymański, Zieliński, Reca – Lewandowski. Z oczywistych powodów zamiast o stawkę na Łużnikach zagraliśmy w czwartek towarzysko ze Szkocją. Jak bardzo zmieniła się koncepcja Michniewicza od momentu, kiedy ją wymyślił i wyjawił? Jak wiele wątpliwości ma jeszcze selekcjoner? Jak wiele niewiadomych przyniosła potyczka na Hampden Park? Spróbujmy pochylić się nad tymi pytaniami.
ZOBACZ TAKŻE: Szkocja - Polska. Wyrównanie w doliczonym czasie gry! Szczęśliwy remis w debiucie Czesława Michniewicza
Wspomniany wyżej plan dotyczył Rosji. Czy wiele zmienia to, że naszym przeciwnikiem o stawkę będzie inny zespół? Nie sądzę. Wiele zmieniło to, że starcie ze Szkotami miało towarzyski charakter. Pomny doświadczeń swojego poprzednika Michniewicz nie chciał ryzykować zdrowia najważniejszego piłkarza reprezentacji Roberta Lewandowskiego. Jeśli ktokolwiek miał dylemat, czy to dobry pomysł, szybko doszedł do wniosku, że znakomity, kiedy z powodu urazu boisko opuścił kontuzjowany Arkadiusz Milik. Nie znamy prognoz, jak poważna jest to sprawa, ale być może gdzieś zrujnowała selekcjonerowi wariant z Milikiem grającym za plecami Lewandowskiego. Dodajmy, że wariant mocno hipotetyczny biorąc pod uwagę jak bardzo brakowało w czwartek kreatywnych graczy w środku pola. Moder zagrał nieco wyżej, tam gdzie wielu widzi Sebastiana Szymańskiego. Ten ostatni przyjechał na zgrupowanie przybity wojną, agresja Rosji, gdzie występuje na co dzień, pozostawiła ponoć ślad w psychice pomocnika, którego piłkarskich walorów nie sposób podważyć. Ewidentnie przydałby się obok Piotra Zielińskiego ktoś jeszcze bardziej kreatywny niż pomocnik Brigton, który powinien zejść jako druga „szóstka” do pomocy Grzegorzowi Krychowiakowi. Zresztą w 60 minucie to się wydarzyło, kiedy Szymański wszedł za Krychowiaka. Co do tego ostatniego, widać było, że gracz AEK Ateny nie jest w rytmie meczowym, nie wiadomo też, jak bardzo dotknęły go przymusowe przenosiny z rosyjskiego Krasnodaru.
Dużo bardziej komplikująca sprawę jest kontuzja Salamona. Na początku jako uzupełnienie bloku trzech środkowych obrońców (na lewej stronie) selekcjoner miał widzieć Marcina Kamińskiego. W teorii, bo kiedy pojechał do Niemiec, by zobaczyć jeden z meczów Schalke, miał być szczerze rozczarowany i postawą polskiego defensora, i poziomem 2. Bundesligi. Powody, by odejść od tego wariantu, nawet za cenę braku zawodnika z dominującą lewą nogą, dostarczył także Salamon, świetnie prezentując się w barwach walczącego o mistrzostwo Lecha Poznań. Przeciwko Szkocji potwierdzał, że jest być może ostatnim elementem, którego Michniewicz poszukiwał do swojej układanki. Niestety, tylko do 44 minuty, kiedy lechita chwycił się za pachwinę i z grymasem bólu opuścił boisko. Za Salamona wszedł Krystian Bielik, co oznacza, że Kamiński w hierarchii jest dalej niż na początku przypuszczano. Czy to Bielik ostatecznie wyjdzie na Szwedów? Wydaje się to najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem.
Obok składu obrony drugą najbardziej zagadkową sprawą było obsadzenie lewego „wahadła”. Michniewicz, konsekwentnie do tego, co zapowiadał, postawił na Recę. Ten, mimo że wiele razy niesłusznie dostaje cięgi od krytyków, dał w czwartek wiele powodów, by wątpić w stabilność jego dyspozycji. Miał kilka strat, przewrócił się w jednym dość istotnym momencie (bez konsekwencji), ale może okazać się, że nie będzie dla niego alternatywy, skoro nie przyjechał na zgrupowanie zakażony koronawirusem Maciej Rybus. Chyba że Michniewicz postawi na Tymoteusza Puchacza, o którym jednak nie ma najlepszego zdania.
Dylematy personalne to jedno, drugie to kiepska gra biało-czerwonych. Wprawdzie to tylko towarzyskie spotkanie, ale jednak bardzo istotne, biorąc pod uwagę skalę wtorkowego wyzwania na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Dyspozycja Polaków może martwić, jak i niewielkie pole manewru, jakie ma trener kadry, biorąc pod uwagę formę graczy z jedenastki, co do których Michniewicz miał wątpliwości, jak i rolę zmienników, którzy nie błysnęli w spektakularny sposób (np. Kamil Grosicki). Ale może nie warto martwić się na zapas. Kiedy trenerem był Adam Nawałka i szykował się na Euro we Francji, też mieliśmy mnóstwo wątpliwości, a wyszło całkiem przyjemnie. No i jeszcze jedna sprawa: na Hampden Park zagraliśmy bez Roberta Lewandowskiego. A bez niego – jak powszechnie wiadomo – ani rusz. Bez niego reprezentacja walcząca o duże stawki po prostu nie istnieje.
Przejdź na Polsatsport.pl