Magiera: Szacun Panie Kapitanie!
Michał Kubiak zawsze był nietuzinkowy. Potrafił zaskoczyć, czy to na boisku, czy też poza nim. Tak samo zrobił w piątek, kiedy ogłosił w mediach społecznościowych informację o zakończeniu reprezentacyjnej kariery. Akurat zrobił to w momencie, kiedy nadawaliśmy z Nysy nasz siatkarski magazyn 7 Strefa w Polsacie Sport. Michał Kubiak. Kubi.
Od piątku do dzisiaj zastanawiałem się co o nim napisać, aby uniknąć sztampy, że charakterny, waleczny i raz poszedł jak dzik w żołędzie. I tak dalej, i tak dalej. To wszyscy wiedzą. Wszyscy wiedzą też co wygrał i czego nie udało mu się wygrać.
Od siebie napiszę, że Michał cały czas rozgrywa i cały czas wygrywa swój najważniejszy mecz realizując się jako człowiek, mąż i ojciec. Rodzina zawsze była dla niego świętością. Pamiętam jak kiedyś opowiadał mi o żonie Monice, którą też zresztą miałem przyjemność poznać.
Z Kubim w zasadzie spotykałem się tylko na niwie zawodowej, czy podczas spotkań reprezentacji, czy podczas zgrupowań w Spale. I szukałem w pamięci jakiegoś jednego zdarzenia, które szczególnie utkwiło mi w pamięci. Tych boiskowych było dużo, ale szczególnie utkwiły mi w pamięci dwa.
Pierwsze to całkiem świeże, kiedy po meczu o brązowy medal oddał swoją koszulkę młodemu kibicowi, a drugie miało miejsce jakiś czas temu w Spale. Michał ze względu na obowiązki nie mógł opuścić ośrodka, żeby wysłać paczkę z parą butów siatkarskich. Ja akurat byłem już po pracy i szykowałem się do powrotu do Warszawy, kiedy podszedł do mnie i zapytał, czy mogę mu ją wysłać. Tak się stało, ale nie to jest tu ważne. – Koniecznie wyślij dzisiaj, żeby doszły na piątek, bo grają jakiś turniej i nie chciałbym żeby się chłopak martwił. Obiecałem mu, to muszę słowa dotrzymać. Nie zapomnij.
Cały Kubi. Nigdy nie udawał, ani nie ukrywał swoich emocji. Zawsze mówił co myślał i zawsze dotrzymywał danego słowa.
W ostatniej Prawdzie Siatki Jerzy Mielewski, który z Michałem zna się bardzo dobrze powiedział, że Michał Kubiak to ten typ człowieka, którego albo się kocha, albo nienawidzi. Tak. To prawda. Ja byłem i cały czas jestem w tej pierwszej grupie.
Dzięki Michał. To była wielka przyjemność.