Jerzy Engel: Polska ma zdecydowanie większy potencjał niż Szwecja
Z Lewandowskim to będzie zupełnie inny zespół niż ze Szkocją. Jestem dużym optymistą przed meczem barażowym do mundialu. Kibice na Stadionie Śląskim pomogą piłkarzom ograć Szwedów, którzy słabo grali z Czechami. Ważne będą głowy zawodników, to by udźwignęli presję. Kluczowa sprawa, to opanować nerwy na początku - mówi ekspert Polsatu Sport Jerzy Engel, były selekcjoner kadry, z którą ograł na Stadionie Śląskim w Chorzowie Norwegię 3:0 i awansował na mundial 2002 w Korei i Japonii.
Robert Zieliński: Trener Czesław Michniewicz, po rezygnacji Paulo Sousy i nominacji na selekcjonera, miał bardzo mało czasu na przygotowanie drużyny. To go częściowo usprawiedliwia, ale zupełnie nie wyszedł mu debiutancki mecz ze Szkocją. Co prawda zremisowaliśmy 1:1, ale gra, zwłaszcza w pierwszej połowie, była bardzo słaba. Czy jest realna szansa, by po pięciu dniach, w meczu ze Szwecją o awans do finałów mistrzostw świata, ten zespół zagrał znacznie lepiej?
Jerzy Engel: Oczywiście że jest i to będzie zupełnie inny zespół. Każdą drużynę ustawia się wokół najlepszych graczy, a nasz najlepszy gracz nie grał w meczu ze Szkocją. W związku z tym ze Szwecją będzie to zupełnie inny zespół, kiedy dojdzie Robert Lewandowski.
Jednak tych słabych elementów w Glasgow było sporo, w każdej formacji. Szkoci nas zdominowali, zabiegali…
Ale to nie jest łyżwiarstwo figurowe, tu nie przyznaje się not za styl. Można się droczyć o to, czy wrażenie było dobre czy złe, natomiast wynik jest 1:1 na wyjeździe ze Szkotami i to na pewno w szatni spowoduje dobre emocje.
Jednak z taką grą trudno będzie wygrać baraż ze Szwecją, trzeba bardzo dużo poprawić w grze naszego zespołu.
ZOBACZ TAKŻE: Szwedzi wybitnie nam nie leżą. Na wygraną z nimi czekamy 31 lat
A widział Pan mecz Szwecji z Czechami?
Tylko najciekawsze fragmenty.
No to ja Panu mówię. To też był bardzo słaby mecz z obu stron. W związku z tym ja tu nie widzę żadnego powodu, żeby tych Szwedów się specjalnie obawiać.
Wyczuwam taką wyraźną nutkę optymizmu w Panu głosie, że nie należy się za bardzo przejmować tym słabszym meczem Polaków przeciwko Szkocji w kontekście walki o mundial w Katarze ze Szwedami…
To nie jest tylko nutka. Ja jestem bardzo dużym optymistą. Sam awansowałem z reprezentacją Polski do finałów mistrzostw świata, grając na Stadionie Śląskim w Chorzowie przeciwko Norwegii. Pamiętam cudowną atmosferę, którą stworzyli kibice i tak samo będzie tym razem. Znów kibice poniosą piłkarzy, pomogą zespołowi ograć Szwedów.
Wiadomo, że gospodarze zwykle mają łatwiej, mówi się, że gospodarzom pomagają ściany, ale rozumiem, że Pana zdaniem to arcyważne, że ten finał barażów o mundial gramy u siebie, a nie na wyjeździe?
Oczywiście, to jest kluczowa sprawa. Tych kilkadziesiąt tysięcy kibiców, którzy przyjdą na stadion, to oni nie przychodzą, żeby mecz zobaczyć, oni przychodzą, żeby ten mecz wygrać. Oni wszyscy będą związani jedni z drugimi. Oni wszyscy będą grać. I trybuny i boisko.
Pana drużyna grała taki wielki mecz w Chorzowie o awans na mundial 2002 z Norwegią. Ze swojego doświadczenia, jakie ma Pan refleksje, co może Pan przekazać trenerowi Michniewiczowi i piłkarzom?
Przede wszystkim głowa jest ważna. Bo presja będzie kolosalna, oni nie grali takiego meczu jeszcze nigdy, to jest baraż, ostatni krok, jeden mecz, wielka stawka. Każdy marzy o takim meczu, ale nie wie jaka presja ich czeka. W związku z tym, im prędzej opanują nerwy, tym prędzej będą mogli skuteczniej grać. Uparcie wracam do tego meczu Szwecji z Czechami, gdzie oba zespoły na początku nie mogły zupełnie wymienić dwóch podań, bo tak nerwowo było.
Patrząc ze szkoleniowego punktu widzenia, po nagłej rezygnacji Paulo Sousy, Czesław Michniewicz miał bardzo mało czasu, aby poukładać ten zespół, dostał bardzo niewdzięczne zadanie.
Niewdzięczne, ale z drugiej strony wdzięczne. Przede wszystkim Michniewicz jest Polakiem. I to jest to, o co wnioskowaliśmy od początku, że reprezentację Polski powinien prowadzić Polak, bo on doskonale się orientuje, jaki to jest zespół, jakie powinno być ustawienie, zna piłkarzy, nie musi od początku poszukiwać, poznawać zawodników, których zupełnie nie zna, tylko jest przygotowany do tego, aby tę selekcję w prawidłowy sposób ustawić.
Debiut Michniewicza i jednocześnie ostatni sprawdzian przed barażami graliśmy z twardymi Szkotami i niestety, polskim piłkarzom przytrafiło się wiele kontuzji. Na ile w Pana ocenie osłabiło to naszą drużynę?
Z pewnością to ma zawsze wpływ. Każdy zawodnik, który odpada, jest sporą stratą. Szczególnie gdy są tak dobrze piłkarze jak na przykład Arkadiusz Milik. Dla mnie jednak najważniejszy jest trzon zespołu i myślę, że ten trzon jest dalej bardzo mocny. Będzie Lewandowski, będzie Krychowiak, będzie Glik, będzie Szczęsny, a więc cały kręgosłup zespołu jest gotowy do gry.
Arkadiusz Milik po serii kontuzji, słabszych występów, wracał do wysokiej formy, zaczął strzelać gole dla Olympique Marsylia. Pana zdaniem to będzie duża strata dla reprezentacji Polski, że nie zagra ze Szwecją?
Dla mnie tak, bo ja zawsze grałem dwójką napastników. Nie wiem co zamyśla obecny selekcjoner, bo to jest jego decyzja, natomiast ja grałem zawsze dwójką, a w ostatnich latach, obserwując to z boku, taki Milik z Lewandowskim to była dla mnie idealna para.
Czy Adam Buksa, który świetnie gra głową, zrobił w ostatnich dwóch latach ogromne postępy, może być tym jokerem, czarnym koniem, który nam wygra ten mecz ze Szwecją?
Oczywiście, że może. Buksa jest znakomitym piłkarzem. Nie ma jeszcze takiego ogrania jak Lewandowski, czy Milik, ale jest to wyborny gracz. Tak samo jak mi jest ogromnie żal, że nie ma Karola Świderskiego, bo on, kiedy pojawiał się na boisku, to zawsze miał bardzo pozytywne wejścia. W trudnych momentach dawał nam bardzo pomocne zmiany.
Krzysztof Piątek w meczu ze Szkocją doznał urazu, ma szwy na ścięgnie Achillesa. Wznowił jednak treningi, w Pana ocenie jest jeszcze w stanie w tym okolicznościach znacząco pomóc drużynie w wywalczeniu awansu na mundial?
Nie wiem jak poważna jest ta kontuzja, ale zawsze jest tak, że w drużynie narodowej muszą grać piłkarze zdrowi, tak na 100 procent, bo tam wysiłek jest tak duży, że nie można go porównać z żadnym meczem klubowym. Dlatego wszelkie urazy, jakiekolwiek one są, one wyłażą w takich meczach.
Piątek swoim stylem gry, pozycją na boisku, trochę dubluje się z Lewandowskim. Raczej trudno żeby obaj wyszli w podstawowym składzie?
Nigdy nie wiadomo jak taki mecz się ułoży. Trudno to prognozować. Może być tak, że i Lewandowski i Piątek będą jednocześnie potrzebni na boisku. Michniewicz doskonale wie, kim powinien wyjść od początku, jak zagrać ten mecz. Myślę, że oglądając mecz Szwedów z Czechami, wyciągnął takie wnioski, że nasz zespół będzie doskonale przygotowany do wtorkowego meczu w Chorzowie.
Biorąc pod uwagę ustawienie i styl gry Szwedów, to przeciwko nim, w Pana ocenie, korzystniejsze jest zagranie dwójką napastników, czy może opcja z wysuniętym Lewandowskim i dwoma ofensywnymi pomocnikami za jego plecami – Zielińskim i Szymańskim?
Przede wszystkim, mając na uwadze sposób gry Szwedów z Czechami, to ja bym im nie odpuścił nawet jednej trzeciej boiska. Mają duży kłopot z wyprowadzeniem piłki z obrony.
Czyli wysoki pressing to sposób na nich?
Oczywiście, wysoki pressing i będą mieli kłopot z wyjściem z własnej połowy. W linii środkowej mają trójkę zawodników, którzy dobrze sobie radzą, bo tam są Olsson, Forsberg i Ekdal, wspomaga ich z prawej strony Kulusevski, pewnie w jakimś momencie wejdzie Zlatan Ibrahimović do gry. To jest taka grupa zawodników, która potrafi grać w piłkę, natomiast obrońcy mają duże kłopoty z wyprowadzaniem piłki. Najczęściej Lindelof uderza dalekie podania.
Piotr Zieliński ma ogromne możliwości, znakomity technicznie, świetny drybling, zmysł do gry kombinacyjnej, jednak po roku bardzo dobrych występów w Napoli, w ostatnich kilku tygodniach był w słabszej formie fizycznej i piłkarskiej. Czy w takim meczu, mimo tego kryzysu, jest w stanie się zmobilizować i wygrać nam ten mecz?
To jest mecz, o którym oni wszyscy marzyli, aby zagrać taki mecz. Tutaj nie ma pytania, czy ktoś się zmobilizuje. Mobilizacja będzie dwustuprocentowa. Kwestia, czy głowa, dyspozycja w danym dniu, podążą za tą mobilizacją, bo jeśli chodzi o umiejętności piłkarskie, to na pewno Zieliński ma je na najwyższym poziomie.
Jedna z najbardziej drażliwych kwestii i postaci – Grzegorz Krychowiak. Ogromne doświadczenie, ale długo nie grał w piłkę w Rosji, rozegrał jeden mecz w Grecji plus sparing ze Szkocją, w którym popełnił sporo błędów. Zdarzało się już w przeszłości w finałach Euro czy mundialu, ważnych meczach, że popełniał poważne błędy. Czy w Pana ocenie to jest zawodnik, na którego ciągle powinniśmy stawiać, czy czas z niego zrezygnować i dać szansę młodszym?
Spokojnie, w takim meczu potrzebni są doświadczeni gracze, którzy nie pękną pod tą presją, która będzie temu meczowi towarzyszyła. Natomiast to, jak ten mecz będzie się rozwijał, to już zależy od selekcjonera.
Od pewnego czasu naszą dużą nadzieją jest Jakub Moder. Gra w Premier League, ma niezłą technikę, mocny strzał z dystansu. Mam jednak wrażenie, że często nie do końca wykorzystuje swoje możliwości. Nie do końca też wiadomo, czy w środku pomocy to jest bardziej gracz ofensywny, czy defensywny? Jaki powinien być ustawiony ze Szwecją?
Dla mnie to zdecydowanie gracz ofensywny. Potrafi zdobyć bramkę, jak to pokazał z Anglią na Wembley, potrafi zagrać dobrze ostatnią piłkę. Można na niego bardzo mocno stawiać w naszej grze ofensywnej.
Były lider młodzieżowej reprezentacji Szymon Żurkowski przez dłuższy czas miał problem, aby w Fiorentinie przebić się w Serie A. Ostatnio odżył w Empoli i niespodziewanie wyszedł w podstawowym składzie na mecz ze Szkocją jako debiutant. Złapał jednak kontuzję, miał naciągnięty mięsień, ma też mniejsze doświadczenie w kadrze seniorów od większości kadrowiczów. Czy mimo tego, jest to zawodnik na pierwszy skład reprezentacji na tak ważne spotkanie?
Z pewnością w tym rankingu selekcjonera bardzo wysoko jest umieszczony, skoro wyszedł w podstawowym składzie w meczu ze Szkocją i zagrał poprawnie, więc myślę, że może być poważnie rozpatrywany na mecz barażowy ze Szwecją.
W przypadku Krystiana Bielika jest zasadnicze pytanie, czy wobec naszych kłopotów w defensywie, powinien tworzyć trójkę obrońców z Kamilem Glikiem i Janem Bednarkiem, czy jednak zagrać na pozycji, na której w ostatnich latach częściej występował, czyli defensywnego pomocnika?
To bardzo uniwersalny piłkarz, ale ja osobiście wolę go jako pomocnika, bo on ma taką łatwość podania, uderzenia, dobrze porusza się po boisku, potrafi się znaleźć w polu karnym. Myślę, że im bliżej bramki przeciwnika, tym stanowi większe zagrożenie.
Druga kwestia związana z Bielikiem, czy po dwóch groźnych kontuzjach i bardzo długich przerwach w grze, już jest w takiej formie fizycznej, by grać w takim meczu i sprostać wysokim wymaganiom?
Ile wytrzyma, tyle wytrzyma. Mamy zmienników, nie ma problemu.
Czesław Michniewicz jest zdecydowanie zwolennikiem gry trójką obrońców. Czy patrząc na to, kogo mamy do dyspozycji, to jest dobry wybór, czy lepsze byłoby ustawienie z czwórką obrońców?
Ja grałem tylko czwórką, ale wiadomo, że to jest płynne, w zależności od sytuacji na boisku. Zaczyna się czwórką, raz zostaje trzech, za drugim razem broni pięciu. Dzisiaj nie ma co myśleć o tym, czy będzie trzech, czterech, czy pięciu obrońców, bo to w czasie meczu bardzo się zmienia.
Arkadiusz Reca zagrał słaby mecz ze Szkocją, popełnił kilka błędów. Czy mimo tego postawiłby Pan na niego w spotkaniu ze Szwecją?
To jest cały czas taka niedokończona piosenka, bo on niby gra bardzo dobrze, a później w następnym meczu jest wielka krytyka. Ma sporo walorów w grze ofensywnej, ale ma kłopoty w defensywie. I tu jest pytanie, na co będzie trener stawiał.
Jednak Tymoteusz Puchacz w jesiennych meczach za kadencji Paulo Sousy na pozycji lewego wahadłowego też bardzo zawodził w defensywie, a Patryk Kun z Rakowa Częstochowa to jest absolutny debiutant. Nie mamy więc za bardzo alternatywy, trzeba liczyć, że Reca zagra dobry mecz, tak jak często mu się to ostatnio udawało w lidze włoskiej?
Powinniśmy grać albo z Recą na wahadłowym, albo czwórką w obronie.
Na prawym wahadle numerem jeden jest zdecydowanie Matty Cash?
Zdecydowanie tak.
Mamy spory ból głowy z tym, kto w systemie gry trójką obrońców, powinien wystąpić w defensywie obok Kamila Glika i Jana Bednarka. Bartosz Salamon wypadł z powodu kontuzji, łatał tę dziurę w meczu ze Szkocją Bielik, ale mamy z tym spory problem…
Jak nie ma trzeciego, to po co go szukać?
Czyli sugeruje Pan, że najlepiej byłoby zagrać czwórką obrońców?
Tak, byłoby najlepiej.
Jednak na poniedziałkowej konferencji prasowej Czesław Michniewicz zapowiedział, że nadal będziemy grali trójką środkowych obrońców. Jeżeli zdecyduje się na ten wariant, to do podstawowej jedenastki powinien wskoczyć doświadczony Bartosz Bereszyński, czy może Mateusz Wieteska, albo Marcin Kamiński?
Myślę, że raczej Bereszyński, który jest doświadczony i ma już w swoim portfolio grę w trójce obrońców z Glikiem i Bednarkiem.
Nasze atuty i słabości to jedno, ale jak Pan ocenia reprezentację Szwecji, ich potencjał na dziś, dobre i słabe strony?
Dobra pomoc, bardzo dobry rozgrywający Olsson, który zawsze jest pod grą. Bardzo ofensywny Forsberg, dobrze drybluje, chociaż siłowo, Kulusevski. Pożyteczny jest Ekdal, który skupia się tylko na defensywie. W ataku musimy uważać i na Isaka i na Zlatana, jeśli wejdzie na boisko.
Ibrahimović na tym etapie kariery bardziej straszy nas nazwiskiem, czy realnie może pomóc Szwedom w awansie do finałów mistrzostw świata?
Myślę, że on może pomóc, bo to jest genialny piłkarz, który może zrobić coś absolutnie nieoczekiwanego, ale może też opuścić boisko po pół godzinie gry z czerwoną kartką. Z nim nigdy nic nie wiadomo.
Gdyby miał Pan ocenić potencjał Szwecji i Polski, to kto na ten moment lepszych piłkarzy, abstrahując od tego, kto we wtorkowy wieczór lepiej rozegra ten mecz pod względem taktycznym?
Polska, zdecydowanie Polska.
Przejdź na Polsatsport.pl