Nasser Al-Khelaifi atakuje Barcelonę oraz wyjawia, ile dostałby od Florentino Pereza za dołączenie do Superligi
Prezydent Paris Saint-Germain nie gryzł się w język w rozmowie ze stacją BBC. Katarski działacz sportowy opowiedział o kulisach negocjacji z prezesem Realu Madryt Florentino Perezem w ramach dołączenia do Superligi. Al-Khelaifi uderzył również w Barcelonę, która - jego zdaniem - wciąż jest źle zarządzana.
Podczas poniedziałkowej konferencji Europejskiego Stowarzyszenia Klubów, prezes PSG wygłosił przemówienie, w którym zaznaczył, że prognozowany przychód z rozgrywek UEFA wzrósł o 39%. Był to komunikat skierowany konkretnie do pomysłodawcy Superligi - Florentino Pereza.
ZOBACZ TAKŻE: Liga Mistrzów: UEFA wszczęła dochodzenie dyscyplinarne przeciw działaczom PSG
Al-Khelaifi spotkał się z prezesem Realu podczas drugiego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Ten miał powiedzieć mu następujące słowa: „musimy osiągnąć punkt, w którym będziemy mogli z Tobą porozmawiać”. Katarczyk miał natomiast odrzec, że z przyjemnością porozmawia, ale tylko jeśli Hiszpan nie ma ponownego zamiaru działania za jego plecami. Biznesmen otwarcie skrytykował zamysł pomysłu Pereza.
– W przypadku Superligi mówi się o 3 klubach. Wiedzą, że ten projekt nie ma szans – powiedział zarządca PSG. – Ludzie umierają na Ukrainie i nie mają, gdzie spać, a my walczymy o Superligę? Problem z klubami, które chcą wziąć udział w tym przedsięwzięciu polega na tym, że nie mają one stabilności. Nie mają długoterminowej wizji finansowej. Ciągle mówią tylko o swojej umowie prawnej – powiedział stacji BBC Al-Khelaifi.
– Zapominają, że piłka nożna to umowa społeczna, a nie umowa prawna. Wymachują tylko kartką papieru. Mogłem wziąć czek na 400 mln euro. Gdy powiedziałem „nie”, uznali, że wcale mnie do tego nie zaprosili. Gdybym myślał tylko o sobie, mógłbym wziąć ten czek, zwłaszcza przez COVID. Ale co wtedy z ekosystemem, fanami i wartościami, jakie reprezentujesz? - spytał retorycznie.
Katarczyk, poza zarządzaniem paryskim klubem, pełni również rolę prezesa w Qatar Sports Investments, które jest właścicielem klubu z Parc des Princes od 2011 roku. Regularnie na oba podmioty spada fala krytyki za kiepskie zarządzanie drużyną oraz niszczenie ducha sportu.
Al-Khelaifi postanowił odnieść się do tych oskarżeń mówiąc, że poczynione inwestycje przyniosły korzyść całej piłce nożnej. – Wyobraź sobie, że w ciągu ostatnich kilku lat nie było żadnych inwestycji. Piłka nożna mogłaby upaść. PSG to marka, którą zbudowaliśmy jako prawdziwą inwestycję. W męskich i kobiecych zespołach. Ludzie to krytykują, ponieważ to jest nasze suwerenne bogactwo - oznajmił.
Miliarder postanowił odbić ataki kierowane w swój klub w stronę Barcelony, która - jego zdaniem - ma poważny problem.
– A co z innymi formami własności? Czy przejęcie sportu przez fundusze private equity ma na celu dobro społeczne? Co z klubami, które osiągnęły ogromne sukcesy dzięki osobom prywatnym, to też jest dobre? Barcelona jest klubem należącym do fanów z zadłużeniem 1,5 miliarda euro. Czy to tak powinno wyglądać? Nasza inwestycja w PSG pomaga nie tylko jednemu klubowi. Wyobraźcie sobie, że PSG nie ma w lidze francuskiej. Gdzie indziej liga znalazłaby fundusz, który zainwestowałby 1,5 miliarda euro, który trafi do małych klubów? - zakończył.
Przejdź na Polsatsport.pl