Przed meczem Lechia - Szachtar. Wielki klub rodził się na oczach reprezentanta Polski
Mariusz Lewandowski w Szachtarze spędził dekadę. Zdobywał z ukraińskim klubem tytuły mistrza kraju, wygrał Puchar UEFA. Pamięta, jak budowano Donbas Arenę i drużynę. – Na początku większość stanowili Słowianie, ale trener Lucesu postawił na Brazylijczyków. Moda na nich trwa do dzisiaj. Cieszę, że miałem udział w tym pierwszym, okresie, kiedy wygraliśmy ligę, przerywając hegemonię Dynama Kijów – wspomina Lewandowski. W czwartek mecz Lechia Gdańsk - Szachtar Donieck. Transmisja w Polsacie Sport.
Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: W czwartek Lechia Gdańsk gra charytatywny mecz z Szachtarem Donieck.
Mariusz Lewandowski, były zawodnik Szachtara: Na pewno podjadę do Gdańska, żeby zobaczyć to spotkanie. Dawno nie widziałem, jak gra Szachtar. Będzie okazja nadrobić zaległości, a być może także spotkać kogoś znajomego. W Szachtarze spędziłem dziesięć lat, nigdzie indziej nie grałem dłużej. To był bardzo ważny dla mnie klub.
Pan tam trafił, kiedy budował się wielki Szachtar.
I bardzo dobrze to pamiętam. Kiedy tam trafiłem w 2001 roku, to był to całkiem inny zespół niż obecnie. Tam się dopiero krystalizowała pewna koncepcja. Trenerzy byli miejscowi, a wraz ze mną grali piłkarze z Bałkanów, Rumunii, byli też Słowacy. Szachtar był zasadniczo drużyną złożoną ze Słowian, oni przeważali. Potem jednak zaczęli się pojawiać zagraniczni trenerzy. Włoch Nevio Scala, Niemiec Bernd Schuster, aż wreszcie Rumun Mircea Lucescu, który kompletnie zmienił kadrę Szachtara. On bardzo mocno postawił na Brazylijczyków. To wtedy zaczęła się w Szachtarze moda na zawodników z tego kraju, która trwa do dzisiaj.
ZOBACZ TAKŻE: Dyrektor Bayernu Monachium stanowczo o przyszłości Roberta Lewandowskiego
Jak już mówimy o budowie, to chyba nie sposób nie wspomnieć Donbas Areny.
No tak. Dziś tam nie grają. Kiedy na wschodzie pojawili się separatyści i konflikt podsycany przez Rosję, to Szachtar zaczął się tułać po Ukrainie. Grał we Lwowie, Charkowie i Kijowie. Szkoda, bo Donbas Arena to był piękny stadion, jedna z aren Euro 2012. Grałem tam, dobrze się tam czułem. W ogóle to zaczynałem na starym stadionie Szachtara, a potem występowałem z klubem na stadionie olimpijskim, gdzie jeszcze trenował Siergiej Bubka, mistrz skoku o tyczce.
Pewnie nie raz miał pan okazję spotkać się i rozmawiać z Rinatem Achmetowem, właścicielem i twórcą potęgi Szachtara.
Dla mnie to był nasz prezydent, ale i też zagorzały kibic piłki i klubu. Dla nas on był zawsze wspaniałym człowiekiem, dla piłkarzy robił wszystko. Znał się na tym, dbał, żeby nic nas nie rozpraszało, żeby była pełna koncentracja. Nigdy nie wtrącał się trenerowi do pracy, z nami też nie przeprowadzał żadnych dziwnych rozmów, nie mobilizował nas. Szanował nas.
Miał pan z nim dobry kontakt?
Tak. Rozmawiałem z nim nie raz i nie dwa. On był praktycznie na każdym treningu. Jak tylko był w Doniecku, to pojawiał się na stadionie. Emocjonalnie do tego pochodził, przeżywał nasze mecze. Chyba nawet bardziej niż my sami (Achmetow bardzo często wychodził z loży przed zakończeniem drugiej połowy – dop. aut.). Jak mówiliśmy o Donbas Arenie, to trzeba dodać, że to on ją zbudował. Sfinansował to wszystko. Szkoda, że ten obiekt został zdewastowany w wyniku działań wojennych.
Jakie sukcesy odniesione z Szachtarem, z perspektywy czasu, uważa pan za najważniejsze?
Przede wszystkim pierwszy tytuł mistrza kraju zdobyty w sezonie 2001/2002. To było coś naprawdę wyjątkowego, bo wcześniej mieliśmy dominację Dynama Kijów. To ten klub był tym największym, najbardziej wspaniałym i utytułowanym. Szachtar wtedy naprawdę mocno zaskoczył. Kolejne tytuły, w których miałem udział, tylko ugruntowały pozycję nowej poważnej siły w ukraińskim futbolu.
Coś jeszcze?
Oczywiście. Drugi z najważniejszych sukcesów to wygranie Pucharu UEFA i pokonanie w finale Werderu Brema. Dla mnie to była wielka chwila, w pewnym sensie ukoronowanie tych lat spędzonych w Szachtarze. A grałem niemalże non-stop. Może raz na dłużej wypadłem ze składu, ale zasadniczo miałem miejsce. Mocno pracowałem na swoją pozycję.
Szachtar był najważniejszym klubem w pana karierze?
W Szachtarze było mi dobrze, nie chciałem tego stracić. No i jasne, że to był bardzo, ale to bardzo ważny dla mnie klub, jako dla piłkarza. Wszystko mi tam pasowało. Koledzy, kibice, to wszystko razem połączone tworzyło naprawdę wspaniały klimat.
MARIUSZ LEWANDOWSKI
Pierwszy Polak w lidze ukraińskiej. Urodzony 18 maja 1979. Grał w Zagłębiu Lubin, Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, a potem w Szachtarze Donieck i PFK Sewastopol. Z Szachtarem pięć razy zdobył tytuł mistrza Ukrainy, trzy razy Puchar, dwa razy Superpuchar. Z klubem z Doniecka sięgnął też po Puchar UEFA, grając w finale od pierwszej do ostatniej minuty. Reprezentant Polski. Uczestnik mistrzostw świata (2006) i Europy (2008). W kadrze zagrał 66 meczów, strzelił 5 bramek.
TRANSMISJA MECZU LECHIA GDAŃSK - SZACHTAR DONIECK W CZWARTEK O 19.25 W POLSACIE SPORT. OD 18.30 PRZEDMECZOWE STUDIO
Przejdź na Polsatsport.pl