Fortuna Puchar Polski: Raków Częstochowa obronił trofeum! Cztery gole i niesamowite widowisko w finale

Piłka nożna
Fortuna Puchar Polski: Raków Częstochowa obronił trofeum! Cztery gole i niesamowite widowisko w finale
fot. Cyfrasport
Vladislavs Gutkovskis błyskawicznie otworzył wynik meczu na PGE Narodowym.

Raków Częstochowa pokonał w finale Fortuna Pucharu Polski Lecha Poznań (3:1) i sięgnął po drugie w swojej historii trofeum tego typu. Podopieczni Marka Papszuna stworzyli sobie więcej dogodnych sytuacji niż piłkarze Macieja Skorży, jednak trzeba przyznać, że obie drużyny dostosowały się poziomem do rangi wydarzenia i po dwóch latach przerwy spowodowanej pandemią koronawirusa, PGE Narodowy gościł naprawdę dobre finałowe widowisko.

Po raz pierwszy od 2015 roku w tegorocznym finale Pucharu Polski mogliśmy obserwować drużyny zajmujące dwie pierwsze lokaty najwyższej polskiej klasy rozgrywkowej. Ponadto obie posiadają w tym momencie identyczny dorobek punktowy, jednak ze względu na korzystny bilans meczów bezpośrednich to Raków przewodzi tabeli PKO BP Ekstraklasy.

 

ZOBACZ TAKŻE: Warszawa straci finał Pucharu Polski? Stanowcza deklaracja Cezarego Kuleszy

 

Piłkarze Lecha stali przed szansą na wywalczenie 6. w historii klubu Pucharu Polski. Do tej pory zespół z Poznania 10-krotnie brał udział w decydującym meczu tych rozgrywek i mógł pochwalić się 50 procentową skutecznością. Dla Rakowa był to z kolei trzeci finał. Debiut miał miejsce w 1967, gdy jako drużyna z trzeciego poziomu rozgrywkowego uległa w Kielcach Wiśle Kraków (0:2 po dogrywce), z kolei przed rokiem podopieczni Marka Papszuna pokonali w Lublinie pierwszoligową Arkę Gdynia 2:1 i sięgnęli po pierwsze tego typu trofeum w historii klubu.

 

Po dwóch latach przerwy finał "Turnieju Tysiąca Drużyn" powrócił na PGE Narodowy, a na trybunach miało zasiąść około 40 tysięcy kibiców. Ze względu na problemy kibiców Lecha z wejściem na stadion, w pierwszej połowie doping prowadzili głównie fani ekipy z Częstochowy. Po jakimś czasie większości kibiców obu ekip udało się dostać na trybuny i mieliśmy do czynienia z widowiskiem kompletnym.

 

Tym bardziej że piłkarze dostosowali się do prestiżu spotkania i od początku obserwowaliśmy efektowną grę obu drużyn. Zdecydowanie bardziej efektywny był Raków, który otworzył wynik już w 6. minucie, gdy kapitalny przerzut za linię obrony odebrał Vladislavs Gutkovskis i po złamaniu akcji do środka oraz nawinięciu obrońcy kapitalnie uderzył w kierunku dalszego słupka.

 

Chwilę później formalni goście meczu mogli podwyższyć prowadzenie, jednak po dośrodkowaniu w pole karne stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Ivi Lopez.

 

Mniej więcej po upłynięciu kwadransa swoją szansę miał Lech, jednak fenomenalne uderzenie Jakuba Kamińskiego zza pola karnego jedynie obiło słupek pod spojeniem bramki strzeżonej przez Kacpra Trelowskiego. Gdyby piłka poleciała około 20 centymetrów na prawo, golkiper nie miałby absolutnie żadnych szans na obronę.

 

W 36. minucie Raków postawił drugi krok w kierunku wywalczenia trofeum. Ivi Lopez podał do wybiegającego za linię obrony Mateusza Wdowiaka, a ten wyczekał Mickeya van der Harta i w ostatniej chwili uderzył tuż obok lewej nogi Holendra, podwyższając prowadzenie na 2:0. Taki wynik utrzymał się już do końca pierwszej części spotkania.

 

ZOBACZ TAKŻE: Fortuna Puchar Polski: Sektory Lecha Poznań puste. Tłumy kibiców pod stadionem na początku finału

 

Sześć minut po wznowieniu gry "Kolejorz" złapał kontakt za sprawą Joao Amarala, który strącił głową zmierzający do bramki częstochowian strzał Dawida Kownackiego. Można tylko przypuszczać, czy piłka uderzona z półwoleja przez "Kownasia" wpadłaby do bramki bez interwencji Portugalczyka, jednak mimo wszystko zmienił on trajektorię lotu i to jemu został zapisany gol.

 

W 76. minucie podopieczni Marka Papszuna przypieczętowali przewagę strzelając trzeciego gola, gdy Ivi Lopez zagrał na prawo do Frana Tudora, ten odegrał do nadbiegającego Hiszpana, a Ivi popisał się płaskim uderzeniem w kierunku lewego słupka, nie dając szans bramkarzowi Lecha.

 

Humorów częstochowian nie zepsuł nawet incydent z 86. minuty, gdy znajdujący się od trzech minut na placu gry Jakub Arak zaatakował wyprostowaną nogą Filipa Marchwińskiego, i po konsultacji z systemem VAR sędziujący zawody Szymon Marciniak wyrzucił zawodnika z boiska.

 

ZOBACZ TAKŻE: FIFA ukarała PZPN za polskich kibiców

 

Raków sięgnął tym samym po drugi w swojej historii Puchar Polski, z kolei Lech po raz 6. zawiódł w decydującym meczu tych rozgrywek. Oba zespoły cały czas walczą jeszcze o mistrzostwo, a zwycięzcę tej rywalizacji poznamy najprawdopodobniej 21 maja, gdy rozegrana zostanie ostatnia kolejka PKO BP Ekstraklasy.

 

 

Lech Poznań - Raków Częstochowa 1:3 (0:2)
Bramki: Amaral 52 - Gutkovskis 6, Wdowiak 36, Lopez 77

 

Lech: Mickey van der Hart - Joel Pereira (46. Joao Amaral), Lubomir Satka, Antonio Milić, Pedro Rebocho - Michał Skóraś, Radosław Murawski (73. Pedro Tiba), Jesper Karlstrom (85. Nika Kwekweskiri), Dawid Kownacki (73. Adriel Ba Loua), Jakub Kamiński (78. Filip Marchwiński) - Mikael Ishak

 

Raków: Kacper Trelowski - Fran Tudor, Tomas Petrasek, Zoran Arsenić - Deian Sorescu (46. Wiktor Długosz), Giannis Papanikolaou, Ben Lederman, Mateusz Wdowiak (73. Andrzej Niewulis), Ivi Lopez (84. Jakub Arak), Patryk Kun - Vladislavs Gutkovskis (72. Sebastian Musiolik)

 

Żółte kartki: Pedro Rebocho, Skóraś, Milić - Wdowiak

Czerwona kartka: Arak (88, za brutalny faul)

 

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)

Adam Łuczka/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie