Kołtoń: Dlaczego Skorża przegrał?
To było straszne popołudnie w Warszawie dla sympatyków Lecha Poznań. „Kolejorz” po raz piąty uczestniczył w finale Pucharu Polski od 2009 roku i po raz piąty przyszła porażka. I ta porażka w moim przekonaniu ma konkretne imię: Maciej Skorża.
Lech ma bezwzględnie najsilniejszą kadrę w Polsce. Natomiast nie ma najsilniejszej drużyny. A przynajmniej nie widać tego wiosną 2022 roku. Lech w wiosennych meczach ligowych mógł mieć 12 punktów więcej. Jednak notował wpadki. Brało się to z braku płynności gry, tempa, z gorszej formy czołowych piłkarzy.
Maciej Skorża przed finałem Pucharu Polski głosił, że liczy się tylko finał. Że Ekstraklasa idzie na dalszy plan. Tymczasem Bożydar Iwanow informując o składzie „Kolejorza”, zaznaczył, że Dawid Kownacki gra, a nie Joao Amaral, bo „Kownaś” będzie pazuował z Piastem Gliwice za kartki. Czyli Skorża co innego mówi, a co innego robi? Faktem jest, że nie wystawił od początku Amarala, który jest absolutnie kluczowym piłkarzem Lecha w tym sezonie. Jednym z dwóch-trzech najlepszych. Świadczą o tym również liczby – przed finałem miał 15 bramek i osiem asyst we wszystkich rozgrywkach. Amaral przeszedł w lutym koronawirusa. Pewnie nie ma sił na 90 minut, ale ostatnio grał od początku. I znowu strzelał i dogrywał. Jak można takiego piłkarza nie wystawić w meczu o trofeum?
Jest kilka innych kwestii personalnych. Choćby status Tomasza Kędziory. Chłopak wraca do klubu po kilku latach doświadczenia w Dynamie Kijów – również w Champions League. I jest traktowany jak piąte koło u wozu. Jeśli Skorża go nie chciał, to mógł wysłać jasny sygnał od razu. I sprawa absolutnie fundamentalna - status Pedro Tiby. Portugalczyk – kiedyś czołowy piłkarz ligi – to dziś rezerwowy. A przecież mógł być sercem drużyny. Mógł wyznaczać jej rytm i dbać o liczby. Drużynę można było zbudować wokół Portugalczyka. Jednak Skorża poszedł na łatwiznę. Uznał, że bezpiecznej będzie wystawiać regularnie dwóch piłkarzy o bardziej defensywnej charakterystyce – w finale wystąpili Radosław Murawski i Jesper Karlstroem. Często grywał również Niko Kvekveskiri. Stabilizacja ponad kreatywność. Można – jeśli przynosi to efekty...
Inną sprawą jest, jak Skorża prowadzi drużynę w trakcie spotkania. Aby sięgnać po Amarala w przerwie – przy wyniku 0:2 – zdejmuje prawego obrońcę, Joela Pereirę. Na miejsce Portugalczyka do obrony cofa się Michał Skóraś, aby utrzymać dwóch młodzieżowców na murawie. W 78 minucie – przy wyniku 1:3 – Skorża zmienia Jakuba Kamińskiego, najlepszego w szeregach Lecha. I właśnie „Kamyka” zastępuje młodzieżowcem, Filipem Marchwińskim... Raków nieprzypadkowo wygrał przy Bułgarskiej wiosenny mecz w lidze. I nie ma przypadku w triumfie zespołu z Częstochowy na PGE Narodowym w Warszawie – w finale Pucharu Polski.
Skorżę na przyszły sezon może uratować tylko jedno – mistrzostwo Polski. Inaczej trudno utrzymać na posadzie szkoleniowca, który zawsze myśli, co złego może się zdarzyć i jak się przed tym bronić. Mowa ciała też wiele mówi o podejściu do życia szkoleniowca. Jak tylko kłopoty na murawie, to siada na ławce ze smutną miną. To jak zapewnić szczęście – czytaj trofea - „Kolejorzowi”?
Przejdź na Polsatsport.pl