Jurij Gladyr: Musimy się ocknąć, bo będzie feta w Kędzierzynie
Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3. Skrót meczu
Asy serwisowe w meczu Jastrzębski Węgiel - ZAKSA
– Jeśli się nie ockniemy, to zaraz to się skończy, będzie feta w Kędzierzynie dla gospodarzy i tyle – powiedział siatkarz Jastrzębskiego Węgla Jurij Gladyr po porażce 2:3 z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w drugim meczu finału PlusLigi.
Broniący tytułu mistrzowskiego jastrzębianie przegrywają 0—2 w serii do trzech zwycięstw. Kolejne spotkanie rozegrają w środę 11 maja na wyjeździe.
Zobacz także: Zaskakujący transfer! Earvin N’Gapeth zagra w irańskim klubie
– Nie ma żadnego kompleksu. Jest po prostu jeden zespół grający kompletną siatkówkę, i drugi, który nie do końca wierzy w swoje umiejętności i dlatego przegrywa. Ile można z nimi przegrywać? W przegranych dwóch setach dziś pokazaliśmy bierną siatkówkę, przy której nie ma szans na to, by myśleć o wygranej. W tie-breaku był jeszcze zryw, ale kuleje nam kontratak. Zawiedliśmy kibiców i chcemy wierzyć, że się pozbieramy, jeszcze tu wrócimy i doprowadzimy do piątego meczu w Kędzierzynie – ocenił środkowy.
Atakujący Jastrzębskiego Węgla Jan Hadrava nie ukrywał, że czuje dużą frustrację.
– Szkoda tie-breaka, mieliśmy w nim kilka okazji, których nie wykorzystaliśmy. Teraz musimy się przygotować na walkę w środę. Nasz gra nie może tak falować, jak dziś. Bo to był taki rollercoaster. Musimy wierzyć, że jesteśmy w stanie odwrócić losy rywalizacji, zagrać tak, jak się gra o złoto w PlusLidze – podsumował Czech.
Kapitan mistrza Polski Benjamin Toniutti podkreślił, że jego zespół był blisko wygranej.
– Teraz przed nami ostatnia szansa, by przedłużyć finałową rywalizację. Zrobimy wszystko, by za tydzień wrócić do własnej hali. To finał, musimy walczyć razem do ostatniego punktu – stwierdził Francuz.
Skrót meczu Jastrzębski Węgiel - ZAKSA:
Rozgrywający ZAKSY Marcin Janusz przyznał, że sobotni mecz był godny finału.
– Było w nim wszystko, zwroty akcji, gra na przewagi, wiele emocji. Bardzo się cieszymy, że wygraliśmy. Wiele nas to kosztowało, co było widać w końcówce – powiedział.
Komplementował rywali, zaznaczając, że nic jeszcze nie jest rozstrzygnięte.
– Jastrzębian nigdy nie można lekceważyć, powiedzieć, że już jest po sprawie. Postawili naprawdę ciężkie warunki, trochę czasem nam dopisuje szczęście i oby tak się utrzymało. Jesteśmy na dobrej drodze, by wygrać tę rywalizację, ale też zdajemy sobie sprawę, że jeszcze nic nie mamy – podsumował Janusz.
Jego kolega z zespołu Łukasz Kaczmarek przestrzegał przed huraoptymizmem po dwóch wygranych.
– Znamy jakość drużyny z Jastrzębia. Wygraliśmy - podkreślam – dopiero dwa mecze. Teraz wszystko kasujemy i myślimy o trzecim spotkaniu u nas. Musimy zagrać na jak najwyższym poziomie, by móc odzyskać tytuł. Gospodarze dominowali dziś w pierwszym i trzecim secie, my – w drugim i czwartym. Tie-break był "śmietanką", nam dopisało troszkę więcej szczęścia i dlatego wygraliśmy – zakończył atakujący.
Przejdź na Polsatsport.pl