Co dalej z Canelo? Kto teraz numerem jeden?
Mistrz świata z kompletem pasów, najlepiej oglądany i powszechnie uważany za najlepszego bez podziału na kategorie wagowe pięściarz globu, wychodzi na ring przed milionami widzów, przed własną publicznością w Las Vegas… i przegrywa! Porażka Canelo Alvareza z Dmitrijem Biwołem to temat numer jeden w bokserskim świecie. Pytań nie brakuje: co zrobi Alvarez, czy zdecyduje się na ryzykowny rewanż? Kto jest teraz najlepszym pięściarzem świata bez podziału na kategorie wagowe? Usyk czy może Crawford?
Canelo: o jeden most za daleko, co dalej?
Meksykanin Canelo Alvarez (57-2, 39 KO) nie tak dawno jeszcze nie wykluczał pojedynku z mistrzem świata wagi ciężkiej, mającym trzy pasy Ukraińcem Ołeksandrem Usykiem, ale o tych planach nikt już dzisiaj nie wspomina. Zderzenie z Biwołem (20-0, 11 KO), niepokonanym championem wagi półciężkiej miało udowodnić, że podbój kolejnych kategorii wagowych to tylko kwestia czasu ale udowodniło coś zupełnie innego - nawet pięściarski Superman ma swój limit.
Dla ludzi znających się na boksie, wybór Biwołą był od początku bardzo ryzykowny, zwłaszcza dla kogoś, kto dziesiątki milionów może zarabiać praktycznie bez ryzyka bo słowo "Canelo" samo na siebie pracuje. Alvarez nigdy jednak taki nie był, pieniądze były ważne ale nie ważniejsze od bokserskiej historii. Jestem przekonany, że już po kilku rundach walki w T-Mobile Arena w Las Vegas, ale zapełnionej w 99 procentach kibicami Meksykanina wiedział, że walki nie wygra. Canelo to mistrz świata w czterech kategoriach wagowych, ale to była noc jednego aktora.
Spokojny i konsekwentny Biwoł był we wszystkim lepszy. Kontrolował walkę lewym prostym, od pierwszej do ostatniej rundy trafiał Alvareza seriami, a wielki mistrz był praktycznie bezradny wobec wszystkiego co pokazał rywal. Tylko na kompromitujących kartach sędziowskich (trzy razy minimalne zwycięstwo 115-113 Biwoła) to była wyrównana walka. Podobnie jak zdecydowana większość dziennikarzy, z którymi oglądałem w Las Vegas ten pojedynek, widziałem najwyżej trzy rundy wygrane przez Alvareza, ale nawet werdykt 10 do 2 w rundach nie byłby błędem.
Pytanie co dalej dla obu pięściarzy ma więcej dramaturgii niż to, co widzieliśmy na ringu. Saul Alvarez ma zagwarantowaną w kontrakcie możliwość rewanżu i jeśli tak zrobi, pozostanie do ustalenia data, kiedy ponownie zobaczymy ich na ringu. Jak pamiętamy, niby wszystko było już gotowe, 17 września miał się odbyć trzeci pojedynek Alvareza z Giennadijem Gołowkinem, ale zostały z tego tylko plany.
Decyzja Meksykanina jest bardzo ważna także dla mistrza WBA Biwoła, który na pewno otrzyma lukratywną propozycję udziału w pojedynku o unifikacje pasów, bo wkrótce poznamy zwycięzcę konfrontacji championów WBC, WBO i IBF - Artura Betrebijewa z Joe Smithem Jr. Czy większą od tego, co może zarobić za rewanż z Canelo? To niemożliwe.
Umarł Król, kto Królem P4P?
Porażka Alvareza oznacza również trzęsienie ziemi na szczycie prestiżowej kategorii najlepszego bez podziału na kategorie wagowe. Canelo był tam niepodważalnym królem P4P od lat, ale to miejsce na pewno straci. Kto go zastąpi - czy Ukrainiec Usyk (19-0, 13 KO), który miał wszystkie pasy wagi junior ciężkiej, wygrał trzy pasy w ciężkiej pokonując Anthonego Joshuę, czy może Terence Crawford (38-0, 29 KO), który też ma za sobą unifikację, też nigdy nie przegrał? Niżej podpisany najchętniej ustawiłby dwa trony.
Przejdź na Polsatsport.pl