Roland Garros: Magda Linette sprawczynią sensacji. "Wiedziałam, że dostanę swoją szansę"
- Wiedziałam, że dostanę swoją szansę, jak tylko będę cały czas drążyć - powiedziała PAP Magda Linette. W niedzielę polska tenisistka sprawiła dużą niespodziankę eliminując rozstawioną z numerem szóstym Tunezyjkę Ons Jabeur w pierwszej rundzie wielkoszlemowego French Open.
Spotkanie trwało dwie godziny i 28 minut, a Linette wygrała 3:6, 7:6 (7-4), 7:5. W ubiegłym roku Jabeur wyeliminowała Linette w trzeciej rundzie paryskiego turnieju.
- To był naprawdę ciężki mecz. Po losowaniu drabinki już wiedziałam, jak trudne czeka mnie zadanie. Przegrałam z nią tutaj w ubiegłym roku i w tym w Miami. Wiedziałam mniej więcej czego się spodziewać, wiedziałam, że jest "w gazie" - powiedziała 52. w światowym rankingu Polka.
ZOBACZ TAKŻE: Kiedy pierwszy mecz Igi Świątek podczas Roland Garros 2022?
Jabeur po serii dobrych występów przesunęła się na najwyższą w karierze szóstą pozycję. Wykorzystała absencję Igi Świątek w Madrycie i dwa tygodnie temu wygrała turniej w stolicy Hiszpanii. Została wówczas pierwszą tenisistką z Afryki, którą triumfowała w imprezie rangi 1000. Następnie świetnie radziła sobie w Rzymie, gdzie dopiero w finale musiała uznać wyższość Świątek. W Paryżu wymieniano ją w gronie faworytek.
- Wiedziałam, że muszę być twarda psychicznie, skupiać się tylko na najbliższym punkcie i nawet jeśli sprawy nie będą szły po mojej myśli, to wciąż tego się trzymać i czekać na kolejną szansę - dodała Linette.
Początek spotkania nie zwiastował sensacji. Jabeur dość szybko przejęła inicjatywę i pierwszego seta wygrała w 30 minut. Przed drugą partią Linette poprosiła o przerwę medyczną z powodu problemów z udem.
- Naciągnęłam przywodziciel w trzecim gemie. Nie było to bardzo poważne, ale przeszkadzało mi, a na mączce mogłabym pogorszyć ten uraz. Dodatkowo wiedziałam, że Ons będzie mnie rozrzucać po korcie, że będę musiała się sporo nabiegać i jeśli chcę sobie dać szansę na wygranie tego meczu, to bardzo długa droga przede mną. Chciałam się po prostu zabezpieczyć i upewnić, że mogę dać z siebie wszystko bez szkody dla nogi - wyjaśniła.
Po powrocie na kort Polka poprawiła serwis, choć w poważnych tarapatach była w ósmym gemie. Przy własnym podaniu przegrywała już 0:40, ale obroniła trzy break pointy. Sfrustrowana zmarnowaną szansą Jabeur z całej siły efektownie... kopnęła nadlatującą piłkę.
- Nie zastanawiałam się za dużo w tamtym gemie, nie myślałam za daleko w przód. Starałam się być jak najbliżej Ons. Wiedziałam, że dostanę swoją szansę, jak tylko będę cały czas drążyć i będę blisko niej wynikowo - zdradziła Linette.
Z czasem Jabeur grała coraz bardziej nerwowo i niedokładnie. W trzecim secie popełniła aż 23 niewymuszone błędy, czyli niemal tyle, co łącznie w dwóch wcześniejszych (24).
Wydawało się, że mecz zmierza w kierunku tie-breaka, ale nagle gra Jabeur kompletnie się posypała. Przy stanie 5:6 Tunezyjka serwowała i prowadziła już 40-0. Pięć kolejnych punktów zdobyła jednak Linette i pierwsza sensacja w obecnej edycji French Open stała się faktem.
- Jestem zadowolona, że utrzymałam spokój i wewnętrzną siłę - podsumowała 30-letnia poznanianka.
To była ich piąta konfrontacja. Linette wygrała po raz drugi - poprzednio w 2013 roku. Jej kolejną rywalką będzie albo Włoszka Martina Trevisan (WTA 85.) albo Brytyjka Harriet Dart (WTA 111.). Ich spotkanie zaplanowano na poniedziałek.
- Każdy mecz przynosi inną trudność. Teraz ja będę faworytką i będę się musiała zmierzyć z czymś innym. Będę musiała być tak samo skoncentrowana jak dzisiaj i będę starała się zagrać w ten sam sposób pod względem mentalnym. W wielkim szlemie poziom bardzo się wyrównuje. Dziewczyny z niższym rankingiem potrafią wyjść na kort i zagrać bardzo dobrze, a te z wyższym muszą się mierzyć z bardzo dużą presją - uważa Linette, którą we French Open nigdy nie przebrnęła trzeciej rundy.
- Jestem z meczu bardzo zadowolona, ale nie chcę, żeby on uśpił moją czujność na przyszłość - dodała.
Przejdź na Polsatsport.pl