NBA: Mavericks nie rezygnują
Koszykarze Dallas Mavericks pokonali Golden State Warriors 119:109 w czwartym spotkaniu finału Konferencji Zachodniej ligi NBA, odnosząc pierwsze zwycięstwo w serii. Kolejny mecz - w czwartek w San Francisco.
Ekipie "Wojowników" nie udało się w czterech spotkaniach wyeliminować Mavericks i po trzech latach przerwy ponownie zameldować się w wielkim finale NBA.
ZOBACZ TAKŻE: Remis w rywalizacji Celtics z Heat
Po pierwszej wyrównanej kwarcie w drugiej gospodarze uzyskali 15-punktowe prowadzenie, które w połowie trzeciej - po celnym rzucie za trzy punkty Słoweńca Luki Doncica - urosło ono do 25 punktów (81:56) i pojedynek był praktycznie rozstrzygnięty. Trener Warriors Steve Kerr pozwolił odpocząć większości podstawowych graczy.
Doncic zakończył mecz z dorobkiem 30 punktów i 14 zbiórek. To jego 10. tzw. double-double w 14. występie w play off. Dorian Finney-Smith dodał 23 pkt dla "Mavs", Reggie Bullock uzyskał 18, wszystkie rzutami "za trzy".
- Wszyscy w szatni czuliśmy przed meczem, że stać nas na więcej niż pokazaliśmy w poprzednich spotkaniach. Wyszli na boisko bardzo zmotywowani, może nawet zdesperowani. Chcieliśmy wygrać, nic więcej się nie liczyło. Wyszło całkiem fajnie, ale przed nami wciąż daleka droga - skomentował Finney-Smith.
Stephen Curry z 20 pkt był liderem pokonanych, a rezerwowy Jonathan Kuminga uzyskał 17.
- Wygrało dziś ego rywali. Wyszli na parkiet bez obciążeń, nie mieli nic do stracenia. Taki rywal jest groźny, ale my do tego pozwoliliśmy mu się rozpędzić. Lawina ruszyła i nie było sposób, by ją zatrzymać. W kolejnym meczu nie możemy już podać "Mavs" ręki - ocenił Curry.
Mimo dużych strat w końcówce trener Warriors Steve Kerr znowu posłał w bój swoich najlepszych graczy.
- Chciałem sprawdzić, czy uda nam się dokonać cudu... Dallas było dziś świetne, zasłużyło na zwycięstwo. To jest przecież finał konferencji, takie rzeczy nie powinny nikogo dziwić. Musimy odpowiednio zareagować - zaznaczył Kerr.
Przejdź na Polsatsport.pl