PBP 7. Jeżewski o porażce z Mannem: Dała mi największego kopa w karierze!
Miał łzy w oczach, kiedy sędzia ogłaszał werdykt we Wrocławiu. Wiedział, czuł, że to ręka Artura Manna powędruje w górę. Walczył dla rodziny, dla małego Olgierda. Stoczył najlepszą walkę w karierze... Przegrał, ale się nie poddał. Nikodem Jeżewski w piątek wraca w Lublinie podczas gali Polsat Boxing Promotions 7.
Do Gdańska jedzie około półtorej godziny w jedną stronę. Codziennie w sumie trzy godziny spędza, by z Kościerzyny dojechać na trening. Ja jechałem do niego z Warszawy 2h.40min...
- To nie jest łatwe. Dla synka mam czasem może godzinę w ciągu dnia. Bywa, że kilka minut. Bycie tu gdzie jestem wymaga poświęceń. Ważne, że wiem dla kogo się poświęcam - podkreśla Nikodem Jeżewski.
Niespełna dwa tygodnie przed galą trening Nikodema z trenerem Rafałem Kałużnym przypominał ożywioną, twardą dyskusję ludzi z pasją, którzy wreszcie znaleźli "to coś" w relacjach.
- Ufam mu, bo widzę, że idziemy w dobrym kierunku - zaznacza Jeżewski. - Wykonuję jego polecenia. Wiem, że jak to zrobię to będzie dobrze.
Powiedziałem, że nie będę go pytał o walkę z Mannem... Jeżewski mi odpowiedział.
- Ty możesz nie myśleć o tej walce, ale ja jej nie zapomnę. Ta wojna, przegrany bój, miały mi podciąć skrzydła. Paradoksalnie ta walka dała mi największą jak dotąd motywację.
W czasie treningu w kameralnej salce zbierają się inni przychodzący tu na trening. Podpatrują pracę Nikodema nawet z piętra, bo ring widać też z wysokości szatni, po schodkach.
- Dlaczego się zatrzymujesz?! - mocno pyta trener Rafał Kałużny. - Ty myślisz, że on powinien być tam. A mnie się zdaje, że on właśnie będzie tu!
Czemu odpuszczasz?! Patrz, ja dostałem. Poczułem. Dokończ!
Jeżewski się złości. To widać.
- Trener czasem krzyknie. No muszę powiedzieć, że jest jedyną osobą, która może mnie legalnie opieprzyć. A ja go słucham!
- Tłumaczę mu - z pasją opowiada trener Kałużny. - Nie może zostawać po udanej akcji. Nie może zadowalać się udanym ciosem. Często był zadowolony, że trafił, a rywal czeka. No czeka żeby go skończyć. Nie można tak odskakiwać jeżeli jest trafienie - kończy trener.
Nikodemowi nie wyszła akcja. Poczułem ciężar wzroku, którym obaj panowie zmierzyli się w ringu. Powtórzyli tę akcję. Tym razem wyszła a ostatni cios uderzony w tarczę słychać było najpewniej na niedalekim dworcu Gdańsk Oliwa, nawet przy łoskocie wjeżdżającego pociągu...
Najbliższym rywalem Nikodema Jeżewskiego w pojedynku w kategorii junior ciężkiej będzie Łotysz Arturs Gorlovs, który sam przedstawia się jako Artur Gorłow. Były kickbokser.
- Wiem jak boksują byli kick-bokserzy - zaznacza trener Kałużny. - Często lubią się chować za podwójną gardą. Lekko przygarbieni czekają na ciosy. Uważam, że walka może być równa, ale Nikodem ma dużą szansę wygrać ją przed czasem. Jeżeli ponowi atak, wykona to o czym tu dyskutujemy, to będzie dobrze. Jeżeli nie. Jeżeli da odskoczyć rywalowi i odpuści to będzie trudniej. Wygramy na punkty, ale będzie trudniej - kończy trener.
Mówię do Nikodema. - Silny ten Gorlovs. A Nikodem, lubiący podyskutować także poza ringiem, od razu zbija mnie z tropu.
- Wy dziennikarze uważacie, że silny to taki, który potrafi mocno bić. A dla mnie silny to jest ktoś kto osiągnie dobry wynik w biegu. Podrzuci duży ciężar. Nie oszukujmy się. Gorlovs nie walczył z nikim na moim poziomie. Liczę, że się pobijemy, ale zaznaczam, że ja mając ranną ofiarę, będę musiał ją dobić. Niech to będzie dobra walka. Niech kibice będą zadowoleni, bo przecież dla nich się będziemy bić po głowach. Tak to działa - podkreśla Jeżewski.
Trening powoli się kończy. 4 rundy intensywnej walki z cieniem. Potem 6 rund na tarczach. Wtedy właśnie było najgoręcej. Dyskusje, pasja i chyba coś co sprawia, że Nikodem mocno uwierzył siebie. Z dużą ciekawością czekam na ten pojedynek. Dobra walka z Arturem Mannem była lekcją, z której i pięściarz i trener wyciągnęli wnioski. To naprawdę widać. Grunt, żeby tej chemii i koncepcji nie zabrakło w walce. Nikodem Jeżewski - Arturs Gorlovs to pojedynek poprzedzający walkę wieczoru gali Polsat Boxing Promotions 7, 27 maja w Hali Globus w Lublinie.
W walce wieczoru Osleys Iglesias zmierzy się z Isaakiem Chilembą o pasy WBA Inter - Continental i IBO International w wadze super średniej. Do ringu wejdą też utalentowani pięściarze grupy PBP Miłosz Grabowski, Bartłomiej Przybyła, Remigiusz Runowski, Konrad Kozłowski i Aleksander Bereżewski.
Transmisja gali Polsat Boxing Promotions 7 w piątek 27 maja. Od godz. 18.30 w Polsacie Sport Fight, od godz. 20.00 w Polsacie Sport oraz w Super Polsacie, a także w Polsacie Box Go.
Przejdź na Polsatsport.pl