Białoński: Courtois i Ancelotti zrobili przewagę w Lidze Mistrzów
Przygodę z piłką zaczął na lewej obronie. Dopiero po przeprowadzce do Racingu Genk, w wieku siedmiu lat, dał się namówić na karierę bramkarza. Został MVP sobotniego finału Ligi Mistrzów, zatrzymując Mohameda Salaha i innych piłkarzy Liverpoolu FC. Thibaut Courtois z Realu zapracował na to, by zdejmowano przed nim czapki z głów. Nie tylko na Wyspach Brytyjskich – pisze dziennikarz Interii Michał Białoński.
W sporcie przyjęło się powiedzenie, że bramkarz stanowi 70 procent sukcesu zespołu tylko w hokeju. Courtois pokazał, że w piłce, gdzie większości przestrzeni bramki nie da się zasłonić ciałem, również można zrobić różnicę.
Sposób, w jaki bronił strzały Salaha, czy zmianę kierunku piłki w wykonaniu Diogo Joty znamionuje klasę, refleks, zwinność, niespotykane u dwumetrowego kolosa.
Courtois: Moje nazwisko nie było szanowane. Szczególnie w Anglii
Thibaut miał niespotykaną motywację do nadludzkich czynów. Chciał zapracować na szacunek. - Na konferencji prasowej przed finałem Ligi Mistrzów powiedziałem, że Real nie gra finałów, tylko je wygrywa. Jestem po tej lepszej stronie historii – cieszył się po finale Champions League.
- Potrzebowałem zwycięstwa w finale z uwagi na ciężką pracę, jaką wkładam w całą karierę. Chciałem też zapracować na większy szacunek dla mojego nazwiska, które nie było szanowane szczególnie w Anglii – punktował po finale wielki Belg.
Obronił najwięcej strzałów od czasów Victora Baii
Golkiper „Królewskich” obronił aż dziewięć strzałów. Po raz ostatni w finale Champions League udało się to 18 lat temu Vitorowi Baii, który razem z FC Porto zatrzymał Monaco w 2004 r., wygrywając 3-0, na Arena auf Schalke.
Co ciekawe, Courtois dobrze wie, co to znaczy, że Real finały wygrywa, a nie tylko w nich gra. Sam tego doświadczył w 2014 r., gdy w barwach Atletico uległ „Królewskim” 1-4 po dogrywce, w finale Champions League rozgrywanym na Estadio da Luz w Lizbonie.
- Liverpool obok nas to najsilniejszy klub świata. Do końca był w walce o mistrzostwo Premier League, zdobył dwa puchary. W finale Champions League był bardzo silny, ale ja zagrałem wielki mecz i to zrobiło różnicę, bo my przecież mieliśmy tylko jedną szansę i ją wykorzystaliśmy – nie mija się z prawdą Courtois.
Courtois był też bohaterem półfinału z Manchesterem City
Thibaut w wieku 30 lat rozegrał swój najlepszy mecz w karierze, ale też cały sezon miał niezwykle równy. W La Liga puścił tylko 29 bramek w 36 meczach, opuścił tylko dwa spotkania ligowe w sezonie.
Courtois został wybrany także zawodnikiem meczu niewiarygodnego starcia w półfinale Ligi Mistrzów z Manchesterem City na Santiago Bernabeu. Wówczas kluczowymi interwencjami utorował drogę „Królewskim” do finału. – Tego klubu, tej drużyny nie da się porównać z innymi – powiedział wówczas.
ZOBACZ TAKŻE: Liga Mistrzów: Thibaut Courtois bohaterem! To on zatrzymał Liverpool (WIDEO)
- Po drodze do finału wyrzuciliśmy za burtę kilka wielkich klubów, jak PSG czy obrońcę Pucharu Ligi Mistrzów Chelsea i jednego z największych faworytów – Manchester City. Ostatnie minuty starcia w City były niewiarygodne, ale my wiemy, że grając u siebie nie mamy celów niemożliwych do osiągnięcia – tłumaczył Belg.
Carlo Ancelotti wciągnął wszystkich na pokład
Wielkim zwycięzcą z Paryża jest też Włoch Carlo Ancelotti. Rok temu wrócił do Madrytu po ośmiu latach. Świeżo po nieudanej przygodzie z Evertonem, w którym na pożegnanie przegrał 0-5 z Manchesterem City i zajął 10. miejsce w Premier League.
W Los Blancos Carlo imponował siłą spokoju i porwał szatnię. Karim Benzema i Luka Modrić mają razem 70 lat. Pod skrzydłami Włocha przeżywali nie drugą, ale trzecią młodość. Inny weteran – 34-letni Marcelo wcale nie był obrażony, że przyszło mu pełnić tylko rolę rezerwowego. Nie marudził, tylko mobilizował, prowadził swego rodzaju modły za „Królewskich” za linią boczną. Ancelotti wciągnął na pokład każdego.
Tak przeszedł do historii jaki pierwszy trener, który cztery razy zdobywał Puchar Ligi Mistrzów: dwa razy z AC Milan (2005 i 2007) i dwa razy z Realem (2014 i 2022).
Przejdź na Polsatsport.pl