NBA: Celtics i Warriors walczą w finale o 18. i siódmy tytuł

Koszykówka
NBA: Celtics i Warriors walczą w finale o 18. i siódmy tytuł
fot. PAP/EPA
Boston Celtics w finale NBA zagra po 12-letniej przerwie

W nocy z czwartku na piątek czasu polskiego w San Francisco rozpocznie się finałowa rywalizacja w lidze NBA. Szansę na rekordowy 18. w historii tytuł mają koszykarze Boston Celtics. Ich rywale - Golden State Warriors triumfowali sześciokrotnie, ale częściej w ostatnich latach.

Celtics ukończyli sezon zasadniczy na drugiej pozycji w Konferencji Wschodniej, za Miami Heat, które wyeliminowali w decydującym meczu play off 4-3, podobnie jak rundę wcześniej broniących tytułu Milwaukee Bucks. Warriors zajęli trzecią lokatę na Zachodzie, za Phoenix Suns i Memphis Grizzlies, a awans do wielkiego finału wywalczyli po pięciomeczowej rywalizacji z Dallas Mavericks.

 

ZOBACZ TAKŻE: NBA: Al Horford z Dominikany pisze historię

 

Klub z Bostonu, który o mistrzowskie pierścienie zagra po 12-letniej przerwie (żaden z jego obecnych zawodników nie miał okazji wystąpić w finale NBA), walczy o 18. triumf w NBA. W przypadku sukcesu odzyska w kronikach przewagę nad odwiecznymi rywalami Los Angeles Lakers, którzy w 2020 roku wyrównali jego rekordowe 17 tytułów.

 

Warriors, którzy w swojej historii triumfowali w rozgrywkach sześciokrotnie, w ostatnich latach odnosili większe sukcesy od "Celtów". W latach 2015-2019 pięć razy z rzędu grali w wielkim finale, trzykrotnie triumfując (2015, 2017-2018). Potem z racji kłopotów zdrowotnych podstawowych zawodników, odejścia Kevina Duranta i przebudowy składu przyszły dwa słabsze sezony i to na tyle, że zespołu trenera Steve'a Kerra w ogóle zabrakło w play off. Teraz drużyna stanowiąca mieszankę doświadczenia i młodości znowu błyszczy i ma w finale przewagę własnego parkietu, a w Chase Center w San Francisco w tegorocznym play-off jeszcze nie przegrała.

 

O sile "Wojowników", tak jak w ich niedawnym "finałowym" okresie, znów stanowi duet strzelców: 34-letni Stephen Curry i dwa lata młodszy Klay Thompson. Kontuzje tego drugiego spowodowały, że nie grali razem przez 941 dni, ale czarny okres już się skończył.

 

- Złe czasy sprawiają, że dobre czasy są o wiele słodsze... - mówił Thompson po wyeliminowaniu Dallas i awansie do finału, nawiązując do swoich perypetii zdrowotnych. W szóstym meczu finałowym w 2019 roku zerwał więzadło krzyżowe w kolanie, a gdy już uporał się z tą wymagającą długiej kuracji kontuzją, tuż przed rozpoczęciem sezonu 2020/21 zerwał ścięgno Achillesa. Dziś jest obok Curry'ego najlepszym strzelcem ekipy z Kalifornii w play off.

 

- Tworzą niesamowity duet strzelecki. Potrzebowali się nawzajem od samego początku. Klay zajmuje się niektórymi trudniejszymi obowiązkami defensywnymi, aby Steph mógł bardziej skoncentrować się na ataku pod koniec meczów - charakteryzuje swoich snajperów trener Kerr.

 

Klub z Bostonu także ma swój duet, młodszy od rywali. "Jay-Jay", czyli 24-letni Jayson Tatum i o rok starszy Jaylen Brown w tegorocznym play off zdobywają nawet więcej punktów od liderów Golden State. Przez długi czas mówiono, że nie mogą grać razem. Taką opinię przedstawiał m.in. Kendrick Perkins. Zawodnik, który z Celtics zdobywał w 2008 roku ostatni tytuł dla klubu, sugerował, by pozbyć się jednego z tych utalentowanych graczy, aby poprawić grę drużyny. Nie posłuchał go Brad Stevens, obecnie prezes klubu d.s. operacji koszykarskich, który przed rokiem zostawił stanowisko trenera zespołu Ime Udoce. Znał dobrze obu zawodników, trenował ich przez długi czas. - Są zdecydowanie najmniejszym z moich zmartwień - mówił.

 

Przez pięć sezonów wspólnej gry Tatuma i Browna ich indywidualistyczna postawa nie zawsze przynosiła korzyść. Drużyna grała w finale konferencji w 2018 i 2020 roku, ale przegrała, odpowiednio, z Cleveland Cavaliers i Miami. "Wszystkie zespoły wiedzą, że na nich opiera się nasz atak, więc znaleźli sposoby, aby ich powstrzymać. Ci dwaj nie chcą podawać piłki. To jest coś, czego będą musieli się nauczyć" - mówił w okresie jednego z kryzysów trzeci gwiazdor Celtics Marcus Smart.

 

Uwagi przyniosły efekt w tym sezonie. W ciągu sześciu miesięcy Celtics zmienili swoją koszykówkę, co dało im awans do wielkiego finału. - Wszystko to nam pomogło, pchnęło nas do znalezienia rozwiązania i nie uciekania od naszych obowiązków. Musieliśmy sobie ufać i doskonalić się. Zamiast się rozstawać, zbliżamy się – ocenił Tatum po wygranym siódmym meczu i wyeliminowaniu Miami.

 

W finale NBA oba zespoły zmierzą się dopiero po raz drugi. Do pierwszej konfrontacji doszło w 1964 roku i wówczas naprzeciw siebie stanęły m.in. największe indywidualności ligi. Boston Celtics, w składzie ze słynnym Billem Russellem, okazali się lepsi 4-1 od San Francisco Warriors, których gwiazdą był Wilt Chamberlain.

 

Osiem dni po ostatnim meczu finału trójka graczy mistrzowskiego zespołu: Russell, Tom Heinsohn i K.C. Jones, były kapitan "Celtów" Bob Cousy oraz ich słynny trener Red Aueberach wraz z czterema innymi czołowymi koszykarzami NBA przyjechali... do Polski, gdzie meczami z Legią Warszawa, Śląskiem Wrocław, Wisłą Kraków i Wybrzeżem Gdańsk rozpoczęli europejskie tournee teamu All Star NBA.

 

Finałowa rywalizacja w sezonie 2021/22 będzie się toczyć do czterech wygranych. Mistrz zostanie wyłoniony najpóźniej 19 czerwca.

SM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie