Lubański: Belgowie piszą, że grali z zespołem kawiarnianym
- Uczciwie powiem, że to była kompromitacja. Zagrać na tym poziomie taki mecz, to ręce opadają. Można mówić, że Belgowie, to dobry zespół, ale to kiepska wymówka. Wiadomo, że każdy, nawet najlepszy, ma swoje słabości. U Belgów tą słabą stroną jest obrona. My jednak nie zrobiliśmy nic, żeby to wykorzystać – mówi Włodzimierz Lubański, jeden z najwybitniejszych zawodników w historii polskiej piłki.
Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Oglądał pan?
Włodzimierz Lubański, były reprezentant Polski: Chce pan zapytać, czy oglądałem tragedię w Brukseli? Tak oglądałem.
Tragedia była, to prawda. A dostrzegł pan coś pozytywnego w tym wszystkim, jakieś jasne punkty?
No tak, światło się ładnie świeciło.
To nie było jasnych punktów.
Uczciwie powiem, że to była kompromitacja. Zagrać na tym poziomie taki mecz, to ręce opadają. Można mówić, że Belgowie, to dobry zespół, ale to kiepska wymówka. Wiadomo, że każdy, nawet najlepszy, ma swoje słabości. U Belgów tą słabą stroną jest obrona. My jednak nie zrobiliśmy nic, żeby to wykorzystać. Pozwoliliśmy im na to, żeby oni klepali piłkę, zamiast agresywnie na nich wyjść, zagrać wysokim pressingiem. Jak teraz czytam komentarze, że my graliśmy 3-4-3, to śmiać mi się chce. My graliśmy 4-5-1, a przez większość spotkania nie potrafiliśmy przekroczyć linii 30 metrów od własnej bramki.
Nie będę się sprzeczał, widziałem tak samo.
No przecież po dziesięciu minutach powinno być 2:0 dla Belgów. Nie wiem, co zrobił Hazard, że tego nie strzelił. My mieliśmy szczęście.
Furę szczęścia.
No tak. Do tego boli sam sposób gry. Jeśli spece od analizy przyglądali się Belgom, to dlaczego nie podeszliśmy bliżej obrońców, nie próbowaliśmy zmusić ich do błędu. Cofnęliśmy się na własną połowę, niejako mówiąc: panowie czekamy, kiedy nam bramkę strzelicie.
Strzelili nam sześć.
A jakby te wszystkie setki weszło, to powinno być 10:1. Raz jeszcze jednak powtórzę, że mnie bardziej od straconych goli boli sposób gry, bo on pokazuje, że nie przygotowaliśmy się do meczu z tym przeciwnikiem. Już przed meczem mówiłem, że to spotkanie pokaże prawdziwą wartość naszej reprezentacji. Niestety, nie jest ona wielka.
Słyszy się jednak komentarze, że dopóki grali podstawowi zawodnicy, dopóki był ten zdrowy kręgosłup, to nie było źle.
A czy ci komentujący, co mówią o kręgosłupach, wiedzą, jaki był wynik. My zagraliśmy jeden z najsłabszych meczów w historii. Ta drużyna straciła sześć goli, a mogła pobić rekord. Tłumaczenie tej drużyny, szukanie wymówek, to nieporozumienie. Trzeba uczciwie stawiać sprawę i otwarcie krytykować naszą reprezentację za sposób gry, ale nie tylko.
Mimo słabej gry prowadziliśmy 1:0 i to nie musiało się źle skończyć.
Pan pytał o jasne punkty. Ta bramka była jedynym. Robert Lewandowski ładnie się znalazł, szczęśliwie uderzył piłkę i padł gol. Jakby on strzelił czysto, to trafiłby w bramkarza. Nie ma się jednak co czepiać. Bramka była ładna. Szkoda, że tylko to było ładne. Może się jednak czepiam, może wymagam za dużo.
A z Holandią zagramy lepiej?
Jestem przekonany, że to będzie inne, lepsze spotkanie. Będzie zaangażowanie, bo ci zawodnicy zbici przez Belgów wrócili do szatni z poczuciem winy. To się przerodzi w większe zaangażowanie. A czy starczy nam umiejętności, to tego nie wiem. Holandia to super drużyna. Ich kultura grania jest niesamowita. Na ten zespół patrzy się z przyjemnością. Z nami jest różnie. Właśnie przeglądam belgijską prasę i tam o Polakach pisze się, że są kawiarnianym zespołem. Cóż, czołówka odjechała nam pociągiem osobowym na 100 kilometrów. Jakby był pośpieszny, to byłoby jeszcze więcej.
Przejdź na Polsatsport.pl