Bożydar Iwanow: Holandio! Miej litość!
Louisowi Van Gaalowi można tylko pozazdrościć. Prowadzonej przez niego reprezentacji terminarz Ligi Narodów ułożył się tak, że mógł sobie stworzyć dwie jedenastki. Tą najmocniejszą wystawił w pierwszym meczu z Belgami w Brukseli. Tę drugą w Cardiff przeciw Walii. Dziś znów wyjdzie podstawowym składem pozbawionym jedynie Virgila Van Dijka, który udał się na zasłużony urlop.
Dzięki temu w środku obrony zobaczymy dziś Mathijsa De Ligta. Co prawda w środę opuścił boisko on z lekkim urazem ale ma być dziś gotowy. Za kilka dni znów w Rotterdamie i ponownie przeciwko Wyspiarzom wyjdą dublerzy. To idealne rozwiązanie dla selekcjonera „Pomarańczowych”. Czesław Michniewicz o takim zarządzaniu czerwcowym cyklem UEFA Nations League może tylko pomarzyć. Niby miał do dyspozycji 38 piłkarzy. Ale budowanie kolejnych wyjściowych składów przypomina sztukowanie. Co chwilę z drużyny wypada ktoś mniej lub bardziej wartościowy.
ZOBACZ TAKŻE: Marian Kmita: Pani Ela mówi – wstyd!
Kiedy Van Gaal wystawia do gry stopera Juventusu u nas do gry w defensywie szykuje się defensywny pomocnik Spezii. Jakub Kiwior stanie dziś przed najważniejszym egzaminem w życiu i to jeszcze bez Kamila Glika u swojego boku. Zaliczy debiut w zespole narodowym. Tyszanin ma spory przebieg w polskich zespołach młodzieżowych ale czy to wystarczy? Oby.
Na „szóstce” pojawi się Karol Linetty, który ostatni pełny mecz w Torino zagrał w połowie lutego. Grzegorz Krychowiak ma podbite oko i mnóstwo innych – sportowych i pozasportowych zmartwień na głowie. Jacek Góralski mógłby zacząć od pierwszej minuty ale za chwilę trzeba byłoby go i tak ściągnąć z boiska. Bez zobaczenia kartki nie wytrzymałby za długo. Bartosz Bereszyński – kandydat na lewą obronę dał na tyle przeciętną zmianę w Brukseli, że trener musi sięgnąć na niewystępującego na tej pozycji w klubie Roberta Gumnego. Na lewej pomocy Nicola Zalewski, który ani razu w tym roku nie rozegrał pełnych 90 minut. Na prawej debiutujący u Michniewicza Przemysław Frankowski. W ataku Krzysztof Piątek niechciany zarówno w Berlinie jak i we Florencji. Robert Lewandowski wypisał się z tego meczu. Arkadiusz Milik zdrowotnie jest „poharatany”.
W takich okolicznościach „przyrody” przyjdzie nam wyjść na De Kuijp. Przyjdzie komplet widzów, może mniej wymagających i „wściekłych” niż ci, którzy zjawiają się tu dopingować Feyenoord. Ale to pierwszy mecz „Oranje” u siebie w tej edycji i oczekiwane jest wysokie zwycięstwo. Skoro wygrali 4-1 w Brukseli? Do tego Van Gaal nie znosi odpuszczania czegokolwiek. Zwycięstwo rezerwowych nad Walią uzyskane szczęśliwie w niemal ostatniej akcji meczu spotkało się z jego krytyką. On nie tłumaczył tego grą zmienników wraz z debiutantami. Okazał niezadowolenie. Ten człowiek nie bierze jeńców. Jari Litmanen, który zetknął się z nim w Ajaksie powiedział wczoraj, że nie pracował nigdy z lepszym szkoleniowcem. Zdaniem Fina nie zdziwiłby się, gdy Holandia została mistrzem świata, Choć nie zrobiła tego z Cruijffem, Gullitem, Van Bastenem, Robbenem, Van Persie’m czy Van Nistelrooijem.
Może jest w tym odrobina przesady bo bramkarz Cilessen jest w Walencji rezerwowym, Depay nie do końca odnalazł się w Barcelonie, a Bergwijn w Tottenhamie przegrywa rywalizację z Mourą czy Sonem. Największą gwiazdą zespołu jest De Jong, który – umówmy się – nie trafił do Barcelony w najlepszym momencie. Najsilniejsze ego ma jednak trener tej drużyny. Tu nikt nie ma prawa zdjąć nogi z pedału gazu – chyba, że on sam to zarządzi. Ani w czasie zgrupowania odwiedzić w Paryżu najlepszej holenderskiej tenisistki. Jesteś bez formy – vide Wijnaldum – nie dostajesz nominacji. Sto procent dyscypliny. Na każdym kroku. Bo tylko wtedy masz szansę myśleć o tym, o czym powiedział wczoraj Litmanen. Jeżeli nie jesteśmy w stanie „dogonić” Holendrów pod kątem wyszkolenia i techniki, to może spróbujmy chociaż w tej kwestii. A dziś poprośmy ich o litościwe potraktowanie. Żeby drugi set naszej wizyty w Beneluksie nie skończył się tak przykro jak w Brukseli. Na szczęście tak popularny w Holandii „rowerek” dzięki bramce „Lewego” już nam nie grozi...
Przejdź na Polsatsport.pl