Euzebiusz Smolarek: Mecz z Holandią pokazał, że jest życie bez Lewandowskiego
Holandia - Polska 2:2. Skrót meczu
Czesław Michniewicz podsumował mecz Holandia - Polska
Matty Cash: Jestem dumny z tej drużyny
Krzysztof Piątek: Czułem, że Depay nie wykorzysta rzutu karnego
Eksperci zachwyceni postawą Łukasza Skorupskiego
Grzegorz Krychowiak: Pokazaliśmy, że umiemy grać z najlepszymi
Frenkie De Jong: Nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, a Polacy w zasadzie mieli dwie
Denzel Dumfries: Cieszy mnie reakcja naszej drużyny
Piotr Zieliński: Reakcja była potrzebna
Przemysław Frankowski: Mecz z Belgią wiele nas nauczył
Jan Bednarek: Czuliśmy wsparcie kibiców
Euzebiusz Smolarek chwali reprezentację Polski za mecz z Holandią. – Podnieśliśmy się po laniu z Belgami. Z przyjemnością oglądałem grę naszego zespołu. Nie pozwoliliśmy się Holendrom rozpędzić w ataku. Wyjazdowy remis z nimi, to powód do radości. Oni za to mogą się złościć, że zostali przez nas zastopowani. Dobry wynik osiągnęliśmy bez Roberta Lewandowskiego. Okazało się, że mamy też innych ciekawych zawodników – mówi nam Smolarek.
Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Jak mamy się czuć po meczu z Holandią? Mamy być szczęśliwi, bo zremisowaliśmy, nie tracąc w końcówce gola z karnego, czy też złościć się, bo prowadziliśmy 2:0 i w kilka minut straciliśmy dwie bramki.
Euzebiusz Smolarek, były reprezentant Polski: To pierwsze. Widzę sporo plusów. Wynik jest dobry, odbudowaliśmy się po wysokiej porażce z Belgami, wreszcie zagraliśmy dobre spotkanie pomimo tego, że trener Czesław Michniewicz dał odpocząć kilku ważnym zawodnikom. Byłem na meczu i z przyjemnością oglądałem grę naszego zespołu. Dobrze broniliśmy, wyprowadzaliśmy groźne kontry. Holandia nie miała tak łatwo, jak w poprzednich meczach. To oni mogą się złościć, że zostali zastopowani.
A co takiego stało się z nami przy 2:0, że tak szybko straciliśmy cały ciężko wywalczony kapitał? Czy to był jakiś moment dekoncentracji? Za długo byliśmy w euforii?
Nie. Holendrzy zwyczajnie mają dobrych piłkarzy, a takie sytuacje się w futbolu zdarzają. Im trafiły się dwie okazje, jedna po drugiej, w których piłka została dobrze podana i spadła tam, gdzie miała spaść. Właściwie, to oni mieli trzy świetne okazje. Po tej trzeciej sędzia podyktował karnego, którego oni na szczęście nie wykorzystali.
Przy 2:3 nie bylibyśmy w tak dobrych nastrojach.
Ale jesteśmy i możemy powiedzieć, że tak drużyna się uczy, że trener się uczy. Naszym celem jest mundial w Katarze, do tego się przygotowujemy. We wtorek kolejny etap, mecz z Belgią. Mam nadzieję, że wypadniemy inaczej niż w Brukseli. Bo tamto spotkanie bardzo niefajnie wyglądało.
Patrząc na tamto 1:6, może Pan powiedzieć, że teraz stać nas na wygraną?
Tak, stać nas. Po 1:6 z Belgią podnieśliśmy się remisem z Holandią, która tych samych Belgów rozbiła.
Mecz z Holandią pokazał, że jest życie bez Lewandowskiego.
Pokazał przede wszystkim, że mamy zespół, który fajnie ze sobą współpracuje. Była nić porozumienia między obroną i środkiem pola. Te formacje trzymały się bardzo blisko. Holendrzy nie potrafili się przedrzeć ani środkiem pola, ani bokami. Byłem zaskoczony tym, z jaką dyscypliną zagraliśmy. Trzymaliśmy się w kupie i to był dobry patent na Holendrów.
Pełna zgoda.
Zwrócę też uwagę na grę bez piłki, bo pod tym względem też pokazaliśmy się z dobrej strony. Jak piłka była po prawej stronie, to zawodnicy z lewej schodzili do środka, żeby go zagęścić. Jak Holendrzy mieli piłkę, to nasi dobiegali do nich sprintem, żeby ich wybić z uderzenia. Robiliśmy wszystko, żeby nie dać się przeciwnikowi rozkręcić. Taka aktywna obrona dała nam oczywiście w kość, ale mimo to mieliśmy siłę, żeby wyprowadzać ciekawe kontry. To były dobre wypady, bo potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, a nawet jak ją traciliśmy, to zwykle po faulu. Dzięki temu mieliśmy czas, żeby złapać oddech.
I to wszystko osiągnęliśmy, grając bez naszego najlepszego zawodnika.
Holenderskie media żałowały, że Lewandowski nie zagra. Dla nas to było jednak ważne, żeby taki mecz zaliczyć. I okazało się, że kadra to nie tylko Robert, że są inni, ciekawi zawodnicy. Wielu z nich gra zresztą w dobrych klubach europejskich, więc tu nie powinno być wielkiego zaskoczenia. Najważniejsze, że zmiennicy pokazali, że nie boją się grać przeciwko topowemu rywalowi.
Eksperci zachwycają się zwłaszcza Nicolą Zalewskim. Pan podziela ten zachwyt?
Nie lubię wystawiać indywidualnych cenzurek. Dla mnie liczy się drużyna. Wychodzę z założenia, że żaden zawodnik, nawet ten najlepszy sam meczu nie wygra. Zatem powtórzę, drużyna zaprezentowała się dobrze, a oceny poszczególnych piłkarzy zostawiam komentatorom.
Mecz z Holandią, ale i też baraż ze Szwecją potwierdziły, że Polska dobrze wygląda, jak gra defensywnie i z kontry.
- Tak i tego powinniśmy się trzymać. Powiem więcej, mnie te dwa mecze pokazały, że stać nas na duże granie z tymi najlepszymi. Jasne, nie zapominam o Belgii, ale to, co pokazaliśmy z Holandią, to była reakcja na tamto złe spotkanie. Mam jednak pewną wątpliwość co do tego, jak zagrać teraz z Belgią. Niby defensywa i kontra przynoszą nam najlepsze rezultaty, ale gramy u siebie.
Rozumiem, że w związku z tym wypadałoby pokazać coś więcej.
No tak. Tyle tylko, że nie możemy zapominać o tym, że Belgowie są groźni, że nie można dać im wiele miejsca na rozegranie piłki. W tyłach trzeba zagrać wariant holenderski, bo Belgowie mają duży talent do kombinacyjnej gry. Zwłaszcza, jak mają dużo przestrzeni.
A punkty by się przydały.
Jak chcemy utrzymać się w najwyższej dywizji Ligi Narodów, to remis jest takim planem minimum. Należy jednak wyjść z intencją wygranej i szukać sposobu na zwycięstwo.
Jakby nie spojrzeć, także mimo porażki z Belgią, te trzy dotąd rozegrane przez nas mecze Ligi Narodów dają optymizm przed mundialem w Katarze.
Też tak myślę. Z Walią wygraliśmy mimo opresji. Z 0:1 wyciągnęliśmy na 2:1. Z Belgią była straszna porażka, ale podnieśliśmy się meczem z równie mocnym zespołem. Zbieramy punkty, momentami gramy naprawdę niezłą piłkę i zdecydowanie jest optymizm, jak chodzi o cele długofalowe. Trzeba zrobić wszystko, żeby się utrzymać, ale trzeba też te mecze z Belgią i Holandią wykorzystać jako naukę przed dużym turniejem. Pokazaliśmy, że jesteśmy pojętnymi uczniami. Mam też ogromny szacunek do tego, co robi trener. On się nie boi. Próbuje, zmienia i zwykle jest to zmiana na lepsze. Ważne jest to, że każdy wyróżniający się w lidze zawodnik może mieć pewność, że selekcjoner da mu szansę.
Po tych ostatnich próbach już chyba nie musimy myśleć o kadrze przez pryzmat żelaznego szkieletu: Glik, Krychowiak, Lewandowski.
W tej chwili to chyba mamy nawet więcej niż jedenastu zawodników do wyboru. Powiem coś jeszcze, Mnie cieszy atmosfera w tym zespole. Byłem na treningu zamkniętym dla mediów i widziałem, jak ta drużyna fajnie współpracuje, jak słucha trenera. Już nie mogę się doczekać meczu na PGE Narodowym. Jeszcze nie byłem, ale mam zaproszenie od prezesa Kuleszy, więc jadę i znowu zobaczę naszych na żywo. Mam nadzieję, że będzie okazja do radości.
Przejdź na Polsatsport.pl