Czesław Michniewicz: Czasem piłkarze są jak duże dzieci. Musimy ich motywować
- To są dorośli mężczyźni, ale czasem trzeba ich traktować jak duże dzieci. Mają swoją granice bólu i po wynikach przeżywają to na swój sposób. Zawodnicy czasem tracą pewność siebie. Musieliśmy im pokazać, że wciąż są dobrymi piłkarzami – powiedział selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz.
Łukasz Siudak: Misja Beneluks za nami. Jak Pan oceni tę wyprawę?
Czesław Michniewicz: Pierwsze spotkanie chwały nam nie przyniosło. Jednak po taki meczu coś zaczęło się w nas odradzać. Wyszliśmy z oczyszczoną głową w Rotterdamie i pokazaliśmy się z dużo lepszej stronie. Mamy ważny punkt na trudnym terenie. Mimo, że pierwsze spotkanie nam nie wyszło, to drugie dało nam wiele satysfakcji.
Po meczu z Holandią na słowa uznania zasłużył Łukasz Skorupski. Czy to sprawia panu pozytywny problem w obsadzie bramki na kolejny zgrupowaniu?
Hierarchia się nie zmieniła. Dwaj doświadczeni bramkarze to Wojtek i Łukasz. Skorupski już pokazał, a Szczęsny pokaże swoje umiejętności jutro. Na dzisiaj pierwszym wyborem jest Wojtek, ale dobrze wiedzieć, że mogę postawić na innego i wciąż będzie to poziom reprezentacyjny.
Czy po występie Jakuba Kiwiora można powiedzieć, że zostanie następcą Kamila Glika?
Nie szarżowałbym tak z tym osądem. To był jego dobry występ. Mnie to bardzo cieszy, ponieważ znam go z kadry U-21. Nie przestraszył się, trema go nie zjadła i na pewno jest przed nim ciekawa przyszłość. Jednak nie przesądzajmy jeszcze, kto kim zostanie.
Na kanale Łączy Nas Piłka mogliśmy zobaczyć pana przemowę do piłkarzy po tej srogiej klęsce z Belgią. Często pan ich tak motywuje?
To są dorośli mężczyźni, ale czasem trzeba ich traktować jak duże dzieci. Mają swoją granicę bólu i po wynikach przeżywają to na swój sposób. Zawodnicy czasem tracą pewność siebie. Musieliśmy im pokazać, że wciąż są dobrymi piłkarzami.
Na koniec zapytam o Macieja Rybusa i jego przenosinach do Spartaka Moskwa. Czy rozmawiał pan już z nim?
Nie rozmawiałem. Nie mamy teraz na to czasu, biorąc pod uwagę bieżące zgrupowanie. Później będzie czas, by się na to zastanowić.