Boniek: Kadra Michniewicza jest bardziej podobna do drużyny Brzęczka niż Sousy
Zbigniew Boniek specjalnie dla Polsatu Sport analizuje ostatnie występy kadry, zdradza kulisy zwolnienia Jerzego Brzęczka, a także komentuje wyrzucenie z kadry Macieja Rybusa. Polecamy wywiad Cezarego Kowalskiego z byłym prezesem PZPN.
Cezary Kowalski: Czy obecna kadra różni się pana zdaniem od tej poprzednich selekcjonerów?
Zbigniew Boniek: Zależy których. W piłce zawodowej najważniejszą sprawą zawsze jest rezultat, bo to jest owoc czegoś dobrego. Nie da się wygrywać meczów w dłuższym dystansie, grając słabo. Czasem można to zrobić przez przypadek. Prawda o dzisiejszej kadrze jest taka, że gramy bardziej sposobem, taktyką, naszą mentalnością. Bardziej przypomina ekipę pod wodzą Jerzego Brzęczka niż Paulo Sousy. Portugalczyk wmawiał drużynie, że z każdym można wygrać, że trzeba grać do przodu, ofensywnie, że można pójść na wymianę ciosów, że można się nie bać teoretycznie silniejszych. Ale nie ma co o tym opowiadać, bo na koniec liczy się wynik. Co z tego, że Hiszpanami czy Szwedami na mistrzostwach Europy graliśmy jak równy z równym, skoro zdobyliśmy tylko punkt? Sousę wspominamy po meczu z Węgrami, choć zajęliśmy drugie miejsce w grupie, co było naszym celem.
Michniewicz jest zupełnie inny niż Sousa?
Stawia na szczegóły, jest fanem taktyki, ustawienia, stara się rozpracować przeciwnika, dojrzeć jego słabe punkty i wykorzystać swoje najlepsze strony. Nie ma też co ukrywać, że ustawia się defensywnie i wyprowadza kontry. To nie jest zarzut. Można tak grać, ale żadna z tych form nie gwarantuje uniknięcia krytyki. Brzęczek wygrywał, awansował, ale nie było to atrakcyjne i pamiętamy jak był krytykowany.
Trudno było z Belgią czy Holandią iść na wymianę ciosów, otworzyć się za mocno…
Wcale nie uważam, że jak gramy z Belgia to jesteśmy skazani na defensywę i wyłącznie obronę. Mamy zawodników, świetnych napastników, dobrych bramkarzy, nieźle zorganizowaną obronę. Zależy jaki pójdzie sygnał. W meczu z Hiszpanią, która miała nas pożreć na Euro normalnie graliśmy w piłkę, ze Szwecją mimo porażki również. Dzisiaj jesteśmy bardziej zachowawczy, bardziej rozsądni.
Tak naprawdę Liga Narodów sprawiła, że Brzęczek stracił pracę przed mistrzostwami. Podobny scenariusz może się teraz powtórzyć? Jeśli np. wysoko przegramy we wrześniowych meczach z Holandią i Walią?
Brzęczek stracił pracę nie z powodu wyników, ale przez sposób prowadzenia kadry, zarządzania nią. Natomiast te mecze wrześniowe będą szalenie ważne. W przypadku porażki spadniemy z Dywizji A i znów będzie marazm. Trzeba się na to dobrze przygotować. Nie sądzę jednak, żeby trener mógł w takich okolicznościach stracić pracę. Do mistrzostw pozostanie bardzo mało czasu. Brzęczek został zwolniony, kiedy do turnieju pozostawało pół roku. I nie dlatego, że był słabym trenerem, jest bardzo dobrym trenerem, ale problemem byli ludzie wokół niego.
Robert Lewandowski, nasz lider, w związku z zamieszaniem wokół jego przynależności klubowej, był ostatnio jakby obok drużyny. Na pewno w nie najlepszej dyspozycji, mimo pięknego gola z Belgią…
Powiedzmy sobie jasno. Liga Narodów w czerwcu, gdzie cztery mecze rozgrywa się w ciągu jedenastu dni już więcej się nie powtórzy. Okoliczności były wyjątkowe, mundial w listopadzie, wiadomo. Widać, że zawodnicy mentalnie byli już na wczasach, Robert oddychał rękawami. Miał do tego absolutnie prawo. Dlatego nie wyciągałbym jakichś stanowczych wniosków po takim okienku reprezentacyjnym. Nie wiem też, czy była potrzeba, aby powoływać aż 38 zawodników do kadry. Gdyby było z dziesięciu mniej, świat by się nie zawalił. Mniejsza grupa jest zawsze bardziej hermetyczna, łatwiej utrzymać atmosferę walki o punkty. Trudno jest wysyłać w każdym meczu dużą grupę zawodników na trybuny.
Może ten termin listopadowy mundialu będzie dla nas korzystny. Z reguły nie potrafiliśmy przygotować się do turnieju podczas zgrupowań, może taka gra z marszu, kiedy wszyscy będą w trakcie sezonu okaże się dla nas zbawienna?
W sobotę i w niedzielę będą mecze ligowe, a po tygodniu już mundial. To będą pierwsze mistrzostwa świata, w których piłkarze najlepszych drużyn nie będą wyczerpani sezonem. Do tej pory było tak, że ci najlepsi byli najbardziej zmęczeni i wyeksploatowani, bo grali najdłużej, także w europejskich pucharach. Może się okazać, że najlepsi będą nadawali ton, bo ostatnio różnie z tym było.
Maciej Rybus w związku z tym, ze pozostał w Rosji, został wykluczony z reprezentacji Polski. Dobra decyzja?
Za dużo jest populizmu w tym wszystkim. Polska drużyna w piłce ręcznej w Lidze Mistrzów piłki ręcznej Vive Kielce wyrównała z Barceloną i doprowadziła do dogrywki dzięki bramce Białorusina. I to nikomu nie przeszkadzało. Dzisiaj łatwo było o taki gest, bo Rybus w rankingu lewych obrońców jest za Bereszyńskim, Puchaczem czy Zalewskim. 33-letniego Rybusa, który zawsze na kadrze ma jakieś kontuzje skreślić jest łatwo i przyjemnie. Analizować można sprawę na różne sposoby i do różnych wniosków dochodzić, ale teraz to jest trochę tak, że kto głośniej krzyczy ten ma rację.
Przejdź na Polsatsport.pl