Radwański przed Wimbledonem: W czym tkwi największa siła Świątek?

Tenis
Radwański przed Wimbledonem: W czym tkwi największa siła Świątek?
Fot. Cyfrasport
Radwański: Iga tak mocno góruje nad rywalkami dzięki przygotowaniu poza kortem. Ona jest bardzo sprawną i mocną dziewczyną. Jej skoczność, która jest już przysłowiowa, czy też umiejętność uderzania piłek w nierównowadze, umiejętność kontrastowania uderzeń. Czyli raz mocno, raz trochę lżej. Jest niesamowicie wszechstronna. Jej ojciec był wioślarzem i to widać. Zadbał o to wyjątkowo. Od małego pewnie ćwiczył tę siłę z Igą.

Jesteśmy świadkami wręcz niewiarygodnej historii w tenisie z udziałem Polki. Iga Świątek wygrała 35 meczów z rzędu, z finałem French Open włącznie. Robert Radwański, trener, ojciec Agnieszki i Urszuli ocenił w rozmowie z nami tuż przed rozpoczęciem Wimbledonu, czy ktoś jest w stanie obecnie zatrzymać Igę.

- Na twardej nawierzchni i na kortach ziemnych, nie. Iga to jest bardzo fajna dziewczyna. Miała problem jeszcze rok temu, co jest zrozumiałe, wynikający z mentalności nastolatki. Wpadała w te szlochy, jak przegrywała to coś tam się z nią działo. Po prostu była niedojrzała. A teraz wreszcie mamy Igę, która wydoroślała. Jest spokojna, gra swoja grę. Nie ma jakichś dylematów hamletycznych. Tylko po prostu nawala. I super. Mamy z niej pociechę – mówi Radwański i wylicza, co wyróżnia Polkę i dlaczego aż w takim stopniu góruje nad rywalkami.

 

- Przygotowanie poza kortem. Ona jest bardzo sprawną i mocną dziewczyną. Jej skoczność, która jest już przysłowiowa, czy też umiejętność uderzania piłek w nierównowadze, umiejętność kontrastowania uderzeń. Czyli raz mocno, raz trochę lżej. Jest niesamowicie wszechstronna. Jej ojciec był wioślarzem i to widać. Zadbał o to wyjątkowo. Od małego pewnie ćwiczył tę siłę z Igą. Przypominam, że wychowanie takiej zawodniczki to jest długotrwały proces. To się nie wzięło z dnia na dzień, te sukcesy nie są przypadkowe.

 

Pytany ile potrzeba czasu, aby wspiąć się na taki pułap, mówi:

 

- Doprowadzenie zawodniczki do szczytu jej możliwości to minimum osiemnaście lat. Zaczyna się grać w wieku czterech, pięciu lat. Iga ma dwadzieścia jeden, a zatem jakieś szesnaście lat treningów za sobą. Przewinęło się w tym czasie kilku trenerów. Sam naliczyłem co najmniej czterech. Ukłony w stronę tych szkoleniowców są jak najbardziej zasadne. A odnoszę wrażenie, że nie do końca się ich docenia, zapomina się. Zwraca się uwagę na to co jest tu i teraz. To błąd, sukces jest wynikiem wieloletniego procesu i trzeba być sprawiedliwym.

 

Trener z Krakowa dostrzega, co nasza najlepsza zawodniczka może jeszcze poprawić:

 

- Iga ma zły uchwyt do forhendu. Źle trzyma rakietę. Ale pomimo tego gra dobrze ten forhend. Nawet zaskakująco bardzo dobrze. Może to jednak być argumentem dla szkolenia dzieci. Powiedzą: na jako to, tak się nie gra? Przecież Iga tak gra. Była kiedyś taka francuska tenisistka Francoise Durr i ona miała bardzo zły uchwyt. Jak grała backhand, to trzymała rakietę na samym końcu i jej palec wskazujący był dziwnie wysunięty. I z tym idiotycznym uchwytem wygrywała wiele turniejów z French Open włącznie.

 

Czy można to skorygować? Jeśli coś nie szkodzi w grze i nie przeszkadza w zdobywaniu punktów, choć nie jest to działanie książkowe, można osiągnąć perfekcję i nie ma sprawy. Pytanie czy ten układ rakiety, nienaturalne zgięcie łokcia nie spowoduje na dłuższą matę jakichś kontuzji. Tego nie wiemy. Przekonamy się za jakiś czas. Generalnie jest tak, że jak ktoś ma złą technikę, to przy jakichś milionach uderzeń ta kontuzja się przytrafi, bo stawy i ścięgna są źle ułożone. Jest takie niebezpieczeństwo - przewiduje.

 

Radwański nie widzi problemu w tym, że technicznie Iga nie jest wyjątkowa…

 

- Fakt, że jest szybka i praktycznie nadąża za każdą nawet ostrą piłką sprawia, że one nie są dla niej trudne. Wtedy tenis jest prosty. Inni nie nadążają i już jest błąd, nawet jak się spóźnisz ułamek sekundy, to już musisz kombinować, trafiasz w siatkę albo na aut. Dzięki swojej szybkości nikt Idze nie jest w stanie podskoczyć. Chinka urwała jej seta. I to by było na tyle.

 

Ojciec sióstr Radwańskich nie ma wątpliwości, że rywalki boją się Polki:

 

- Skoro dziewczyna idzie jak czołg i rzadko przegrywa seta, gnębi je systematycznie to muszą im drżeć nogi. Przecież ostatnio nikt się do niej nawet nie zbliżył.

 

Wszyscy teraz zastanawiamy się, jak Iga poradzi sobie na trawiastych kortach Wimbledonu…

 

- Inaczej się tam gra, inaczej trzeba do tematu podejść, inaczej biegać, inne buty się stosuje. W telewizji tego nie widać, ale te piłki są bardzo płaskie, „szczurowate”, odbijają się w charakterystyczny, wyjątkowy sposób. I też inaczej w pierwszym tygodniu, kiedy trawa nie jest jeszcze wydeptana i później kiedy gra się właściwie na twardym klepisku. Też jestem bardzo ciekawy jak Polka wypadnie, wierzę w nią bardzo. Zobaczymy co będzie dalej. Chodzi o to, aby Iga grała na bardzo wysokim poziomie przez następne dziesięć lat, a nie rok, dwa i koniec. Trzeba jej talent pielęgnować, bo to dobre dla naszego sportu, biznesu, w ogóle dla Polski. Iga musi uważać jak gra i ile gra. Nie szaleńczym krokiem, nabijając kabzę, tylko spokojnie, racjonalnie. Dobrze, że teraz zrobiono jej przerwę, warto ją oszczędzać – podkreśla trener.

Cezary Kowalski/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie