Bożydar Iwanow: Raków (prawie) gotowy na gorące lato. Także dzięki ruchom przeprowadzonym zimą

Piłka nożna
Bożydar Iwanow: Raków (prawie) gotowy na gorące lato. Także dzięki ruchom przeprowadzonym zimą
fot. Cyfrasport

Piłkarze Rakowa Częstochowa w najbliższy piątek kończą letnie zgrupowanie przed nowym sezonem. Właśnie tego dnia rozegrają dwustopniowy, bo złożony de facto z dwóch spotkań sparing z Wisłą Płock, po czym udadzą się pod Jasną Górę. Dostaną chwilę wolnego, by znów ruszyć w drogę, tym razem do Poznania, na mecz o Superpuchar Polski, którego zresztą bronią. Chyba, że zgodzą się na... przełożenie tego meczu.

Dochodzą nas słuchy, że Lech Poznań czyni starania by zmienić datę tej konfrontacji. Trudno się dziwić. "Kolejorz" we wtorek 5 lipca gra pierwsze spotkanie eliminacji Ligi Mistrzów z Karabachem i wiadomo, że jest to dla niego priorytet. Mając na uwadze niełatwą logistycznie i pochłaniającą sporo czasu oraz energii wyprawę do Azerbejdżanu na początku kolejnego tygodnia sobotnia walka z najbardziej niewygodnym dla mistrza Polski rywalem nie jest najprzyjemniejszą wizją. Tym bardziej, że Lech gra przy Bułgarskiej. Nie wypada więc wystawić drugiego garnituru i oddać Superpuchar.

 

Częstochowianie są w bardziej komfortowej sytuacji tylko pozornie. Do gry o Europę przystąpią jako jedyny z naszych "eksportowych" od drugiej rundy więc mecz w stolicy Wielkopolski jest dla nich idealnym rozwiązaniem przed startem sezonu. Gorzej, że w walce o puchary czeka ich później jeszcze dalsza wyprawa niż ta poznaniaków, bo aż do Kazachstanu na rewanżowe spotkanie z Astaną. Nie dość, że rywal to zbliżony jakością do Karabachu, to gra do tego na sztucznej nawierzchni. Oczywiście, Raków ma ten atut, że do europejskiej rywalizacji w przeciwieństwie do Lecha przystąpi już po przetarciu na krajowych boiskach. Jednak przegrana w eliminacjach do Ligi Konferencji zakończy ich międzynarodową przygodę od razu. "Kolejorz" w przypadku nieprzebrnięcia Azerów "zepchnięty" zostaje właśnie do kwalifikacyjnej ścieżki najmłodszego z pucharów. Nadzieja na fazę grupową nie "umrze" więc przed połową lipca.

 

Marek Papszun wraz ze swoim zaufanym asystentem Goncalo Feio, który wkrótce rozpocznie kurs UEFA Pro, myślą nie tylko o wzmocnieniach piłkarskich, ale poszerzyli także skład najbliższych współpracowników. Do sztabu dołączyli: odpowiadający za pracę z bramkarzami Maciej Kowal (ostatnio Wisła Kraków, ale wcześniej m.in. Legia Warszawa; w miejsce Jarosława Tkocza) wspomagany przez Karola Kuczerę (przyglądał się już pracy Tkocza wiosną, wcześniej pracujący w Akademii Rakowa) oraz Kacper Jędrychowski (były asystent Artura Derbina w GKS-ie Tychy i GKS-ie Bełchatów). W doskonałych warunkach hotelu Bonifacio Spa&Sport Resort w Kępie koło Sochocina na Mazowszu drużyna korzysta już z napastnika Fabiana Piaseckiego (kupionego za 200 tysięcy euro ze Śląsk Wrocław) oraz wypożyczonego na rok z AEK Ateny stopera Stratosa Svarnasa. Z wypożyczenia do Warty Poznań wrócił Daniel Szelągowski, który co prawda posiada "atut" młodzieżowca ale w zespole Dawida Szulczka rozegrał wiosną zaledwie 5 spotkań, w tym tylko dwa, które zaczął od początku i trudno powiedzieć, by złapał dużo doświadczenia. Jesienią będzie go szukał prawdopodobnie pod innym adresem niż ten, pod którym mieści się siedziba Rakowa.


W związku z tym, że rozsądnie prowadzone kluby najważniejsze transfery pod kątem gry o Europę robią zimą, tak było też w przypadku częstochowian. Dlatego już zimą ściągnięto z Rumunii Deiana Sorescu, który swą znaczącą rolę wiosną odegrał oraz Bogdana Racovitana – jego liczbę występów do trzech ograniczyła kontuzja. Ukrainiec Vladislaw Koczergin – z wiadomych względów – przeniósł się z Zorii Ługańsk do Częstochowy już w trakcie rundy więc nie był jeszcze gotowy by "sprzedać" drużynie swój olbrzymi potencjał. Cała trójka może być jednak niebawem istotną częścią drużyny. Być może na podstawie obserwacji sparingu z beniaminkiem 1.ligi Chojniczanką (5:1) trudno wyciągać jednoznaczne wnioski ale każdy z wyżej wspomnianych piłkarzy wyszedł w podstawowej jedenastce także w pierwszej grze kontrolnej tego lata, w Ostródzie z Lechią Gdańsk (2:1). To zatem już "dwie próby", z których można coś odczytać.


Racovitan w obu sparingach zagrał na półprawym stoperze u boku z Zoranem Arsenićem i Milanem Rundićem i tak w tej chwili wygląda podstawowa trójka obrońców. Tomas Petrasek jest na zgrupowaniu ale dopiero dziś wraca do treningów. Andrzej Niewulis rehabilituje się w Częstochowie. Svarnas jako nowy człowiek jest zawodnikiem "wchodzącym", ale już widać, że jego umiejętności piłkarskie i technika są na wysokim poziomie. Zagra i pół-prawego i pół-lewego, więc trener ma komfort z jego obsadzeniem. W odwodzie jest jeszcze Fran Tudor, sprawdzony już w wielu rolach ale jego wartość ofensywna jest na tyle duża, że może szkoda go w "tyłach".


Sorescu – nominalnie prawy wahadłowy – przeciw Chojniczance zagrał na lewej stronie, bo wiadomo, że jedynym graczem bez pełnowartościowego zmiennika jest Patryk Kun. Będzie to jakaś opcja, gdyż Rumun prezentuje się pewniej zarówno w grze ofensywnej jak i zadań obronnych od Fabio Sturgeona. W razie konieczności może więc zmienić stronę – a w jego miejsce zawsze można wprowadzić Wiktora Długosza, który jednak zdecydowanie lepiej czuje się atakując bramkę przeciwnika. Pokazał to wczoraj wykorzystując kapitalne podanie przed dwie linie Arsenića i strzelając gola na 2:0.


Koczergin też wczoraj trafił, otwierając wynik meczu po zagraniu Ivy’ego Lopeza. Chęć do gry ma olbrzymią, widać to w jego ruchach, mobilności i aktywności. Dostał drugi raz szansę gry od pierwszej minuty choć wiadomo, że na pozycjach „dziesiątek” jest ogromna konkurencja. Lopez – wiadomo, do tego dający świetną zmianę Mateusz Wdowiak (gol na 3:0) i czekający na pełnię zdrowia Marcin Cebula. Niżej, czyli na pozycjach 6-8 też nie ma co narzekać. Ben Lederman, Giannis Papanikolaou, Igor Sapała, „Vako” Gvilia. Linia pomocy jest zabezpieczona.


I na koniec atak. Fabian Piasecki miał niezłe statystyki w ubiegłym sezonie: 7 goli i 6 asyst w Stali Mielec i Śląsku Wrocław. To solidny bilans. Król strzelców 1.ligi z sezonu 19/20 (17 bramek) , który jeszcze wcześniej w rozgrywkach, które dały promocję do Ekstraklasy Miedzi Legnica, w roli bocznego napastnika znakomicie współpracował z "dziewiątką" Mateuszem Piątkowskim, w Rakowie przy innym modelu gry rozpatrywany jest wyłącznie w roli typowego "target mana". W dwóch dotychczasowych sparingach jeszcze nie trafił. Wczoraj zszedł po 37 minutach. Vladislav Gutkovskis, który zaimponował skutecznością w meczach reprezentacji Łotwy w Lidze Narodów (awans do Dywizji C jest na wyciągnięcie ręki), potwierdził ją wczoraj strzelając dwa gole, w tym jednego z karnego. Wiadomo jednak, że przy ambicjach Papszuna, który chce klub rozwijać, nie pogardzi on kolejnym napastnikiem. Pod warunkiem, że będzie to jednak ktoś zdecydowanie lepszy niż ci, których do dyspozycji już ma. Tomas Pekhart? W profil zespołu wpasowuje się idealnie. Nie trzeba sięgać daleko pamięcią by odtworzyć sobie w głowie jego bramki po wrzutkach wahadłowych w Legii Warszawa. Uczyć systemu by się nie musiał. Wiadomo też, że chciałby coś udowodnić obecnemu selekcjonerowi polskiej kadry Czesławowi Michniewiczowi, który w przy Łazienkowskiej pewnym momencie przestał z niego korzystać obdarzając większym zaufaniem Mahira Emreliego. Problemem Rakowa jest jednak czas. Czech może czekać na ciekawsze finansowo propozycje. Ma 33 lata więc trudno się dziwić, że dziś patrzy na inne aspekty niż te sportowe. Wiadomo, że petrodolary zawsze płyną szerszym strumieniem niż te, które zapewnić może Częstochowa… Poza tym dziś mamy 27 czerwca. Transferowe okno dopiero się otwiera. Dyrektorowi sportowemu Robertowi Grafowi tym trudniej jest kogoś "znaczącego" namówić na grę w Rakowie już dzisiaj.

Bożydar Iwanow/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie