Magiera: Kadra na mundial
Siatkarze imponują mi od dawna i nie zmieni tego przegrany ćwierćfinał igrzysk olimpijskich w Tokio. Mecze reprezentacji ogląda się z wielką przyjemnością i o to chodzi. Oczywiście zawsze znajdą się tacy, którzy będą szukali dziury w całym, ale choćby nie wiem jak szukali, to jedna rzecz nie podlega dyskusji. Jeżeli chodzi o systemowe podejście do sportu, szkolenia i sportu profesjonalnego – siatkówka w Polsce nie ma sobie równych!
Kibice obserwują, analizują i zastanawiają się jak będzie wyglądała nasza kadra na mistrzostwach świata. Jestem gotowy przyjąć zakład, że dokładnie, albo prawie dokładnie tak samo jak ta podczas turnieju w Sofii. Znak zapytania dotyczy Bartosza Bednorza, oczywiście tutaj zakładam, że wszyscy będą zdrowi. I w przypadku Bartosza jest też pytanie kogo mógłby podmienić w turniejowej czternastce i myślę, że niekoniecznie któregoś z czterech przyjmujących.
Nie mogę się już doczekać VNL-u w Gdańsku. Nie mogę się doczekać spotkania z siatkarzami reprezentacji i przede wszystkim kibicami. Rywale, z którymi będziemy się mierzyć, to nie jest najwyższa półka, ale „smaczki” będą, a jak! Na początek Iran z którym zawsze „iskrzy”, a na koniec Słowenia, którą w ważnym meczu ostatnio ograliśmy tylko jeden raz, nomen omen też w Gdańsku podczas turnieju kwalifikacyjnego do Tokio.
W tym tygodniu trzymamy kciuki za siatkarki, które podczas turnieju w Sofii będą walczyły o awans do finałowego turnieju Ligi Narodów. Gramy z Włoszkami, Chinkami, Dominikankami i Bułgarkami. Żeby zająć ostatecznie ósme miejsce w tabeli eliminacyjnej trzeba będzie wygrać trzy spotkania. Przy odrobinie szczęści mogą wystarczyć dwa, ale tutaj musielibyśmy liczyć na to, że punkty pogubią Tajki, a to będzie trudne. Pozytywne jest to, że nasze siatkarki wierzą w siebie o czym mówiły podczas towarzyskich meczów z Koreą w Radomiu. Trzymamy kciuki.
Na koniec słowo o wpisie Bruno Rezende w mediach społecznościowych, którym zasygnalizował włodarzom FIVB, że kalendarz jest przeładowany, że siatkarze nie mają czasu na odpoczynek i kontuzje takie jak ta, która przydarzyła się Alanowi – jego reprezentacyjnemu koledze – to pokłosie właśnie tych wszystkich historii. Ja rozumiem ten problem, rozumieją go chyba wszyscy. Mnie dziwi jedynie fakt, że Brazylijczykowi, który występuje w reprezentacji od 2006 roku zajęło aż szesnaście lat, aby do takich wniosków dojść.
Przejdź na Polsatsport.pl