Przemysław Iwańczyk: Mondo jak Bubka. Rekord do rekordu, a zbierze się miarka

Przemysław IwańczykInne
Przemysław Iwańczyk: Mondo jak Bubka. Rekord do rekordu, a zbierze się miarka
fot. PAP
Armand Duplantis podczas mityngu Diamentowej Ligi przed rodzimą publicznością w Sztokholmie skoczył o tyczce 6,16 m. To najlepszy rezultat w historii tej konkurencji osiągnięty na stadionie.

Czwartkowy rekord świata w skoku wzwyż Armanda Duplantisa to żaden niespodziewany wyczyn. To suma konsekwencji młodego Szweda, jego talentu ruchowego i bagażu doświadczeń rodziców, którzy w przeszłości uprawiali sport. On tych rekordów natrzaska więcej niż jego znakomity poprzednik Sergiej Bubka.

Prawdopodobnie wielu z Państwa przeszłoby obok 22-letniego lekkoatlety nie zwracając na niego szczególnej uwagi. Nie jest wysoki jak Usain Bolt, nie ma nażelowanych włosów jak Cristiano Ronaldo, nie przykuwa uwagi kolczykami i tatuażami jak Dennis Rodman, nie ma również muskulatury Mariusza Pudzianowskiego. Ot, dobrze wychowany chłopak z sąsiedztwa, co to się ukłoni, pomoże przenieść ciężkie zakupy, a w szkole zapewne ma piątki od góry do dołu.

 

ZOBACZ TAKŻE: Armand Duplantis z kolejnym rekordem świata!


O ile w lekkoatletyce trudno wyprognozować rekord świata, w końcu składa się na niego wiele czynników od pogody zaczynając, o tyle w konkurencjach technicznych jest to tym bardziej karkołomne zadanie. Pamiętam jak do pobicia osiągnięcia Kubańczyka Javiera Sotomayora w skoku wzwyż (2,45 m) zbliżali się przed ośmioma laty Katarczyk Mutaz Essa Barshim (2,43 m) i Ukrainiec Bohdan Bondarenko (2,42 m). Wydawali się być w znakomitej formie, gotowi na wyzwanie, na treningach hulali pewnie poza magiczną wysokość, ale za nic nie potrafili zrobić tego podczas zawodów. I tak można mnożyć przykłady, wystarczy spojrzeć na listę rekordów globu i okaże się, że wśród mężczyzn poza dystansem 1500 m we wszystkich konkurencjach biegowych wyniki wszech czasów osiągano w XXI wieku. Spośród ośmiu konkurencji technicznych rekordy świata w dwóch ostatnich dekadach bito tylko w dwóch – w pchnięciu kulą w ubiegłym roku Ryan Crouser i w skoku o tyczce Duplantis.


Statystyka ta mówi tylko i aż, jak wielkim sportowcem jest Duplantis, biorąc pod uwagę jego wiek. W czwartek nie tylko był faworytem konkursu, szykując się do 17. zwycięstwa w Diamentowej Lidze. Był gotowy na rekord świata, bo sprzyjały temu okoliczności: własny stadion, dobre prognozy pogody i świetna konkurencja z dwoma innymi mistrzami olimpijskimi – Brazylijczykiem Thiago Brazem i Francuzem Renaud Lavilleniem. To nie bez znaczenia. Ten ostatni, mając na karku 35 lat i 37 (!) wygranych mityngów Diamentowej Ligi, jest obecnie najbardziej doświadczonym skoczkiem na świecie. To on dyrygował w czwartek Mondo Duplantisem, niczym koordynator ruchu naziemnego na lotnisku, dał młodszemu koledze sygnał do startu. Trzeba wiedzieć, że wśród skoczków w ogóle panuje niesamowita atmosfera, raczej sobie wzajemnie pomagają niż ze sobą rywalizują.


W skoku o tyczce, jak i w innych konkurencjach, gdzie znaczenie ma choćby wiatr, różnicuje się rekordy świata na te halowe i na otwartym stadionie. Dla Duplantisa nie ma to żadnego znaczenia – wczesną wiosną podczas sezonu pod dachem bił rekordy centymetr po centymetrze w ciągu dwóch tygodni. Tak się akurat złożyło, że w tej samej hali, w Belgradzie. Należy spodziewać się, że Szwed, niczym legendarny Sergiej Bubka, będzie dokładał teraz centymetr po centymetrze, inkasując nie tylko sławę na miarę wspomnianego wcześniej Bolta, ale także fortunę finansową, bo za takie osiągnięcia organizatorzy mityngów nagradzają przecież dodatkowo. Bubka od granicy 6,03 m przesuwał się centymetr po centymetrze aż do bariery 6,14 m przez siedem lat. Skończył mając 31 lat, więc Duplantis ma na to jeszcze niemal całą dekadę!


Wspomniałem na początku tekstu, że fenomen Duplantisa bierze się tyleż z talentu ruchowego, co niesamowitych doświadczeń rodziców, którzy sami wyczynowo uprawiali sport. Pochodzący z USA ojciec Greg Duplantis też skakał o tyczce, trenuje młodego mistrza, samemu mając na koncie życiówkę 5,80 m, matka Helena Hedlund była wieloboistką i siatkarką. Mondo pobierał więc sportowe nauki wszechstronnie, unikając wczesnej specjalizacji, choć ponoć skocznia w jego ogrodzie była dostępna odkąd zaczął chodzić.


W tym właśnie tkwi fenomen Szweda. Ma wszystko, czego potrzebuje prawdziwy mistrz w swoim fachu. Dlatego czwartkowy rekord świata w skoku wzwyż Armanda Duplantisa to żaden niespodziewany wyczyn, po prostu spodziewana sprawa, jak to, że po zimie przychodzi wiosna. W sierpniu Duplantis przyjedzie do Chorzowa na kolejne zawody Diamentowej Ligi, za dwa tygodnie wystartuje w mistrzostwach świata w Eugene. W obu tych zawodach będzie faworytem. Nie tylko do wygrania. Także do pobicia kolejnego rekordu. O co zakład?

 

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie